problem ze sztangą na ławce poziomej jest taki, że autentycznie 95% nie potrafi technicznie zabrać się za to ćwiczenie. ja sam mam*/miałem wyrobione zdanie o tym ćwiczeniu i to raczej negatywne, także również zachęcam do wyzbywania się go z treningu.
* nigdy go dobrze nie czułem, ale ostatnio z czystej ciekawości spróbowałem formy: łopaty ściągnięte aż do bólu, barki i głowa wbite w ławkę, pełna flara (tym samym sztanga lądowała nawet w górnej części klatki, coś pomiędzy standardem a gilotyną), 4-5s negatyw i najważniejsze - wyczucie, że to poprzez ścisk klaty sztanga leci do góry. zdaję sobie sprawę, że to wszystko co napisałem jest oczywiste i świetnie przez wszystkich znane, ale mam wrażenie, że częstokroć tylko teoretycznie. na sztangielkach łatwiej wyczuć ze względu, że w drugiej fazie zbliżamy do siebie ramiona i chcąc nie chcąc klatka się dopina. nie mniej jak sam złożyłem do kupy wszystkie w/w informacje, to naprawdę zrobiłem fantastyczny
trening klatki na ławce poziomej, której tak nie cierpiałem i mówiłem, że to g**** a nie ćwiczenie. także muszę zgodzić się z poglądem, że (z paroma wyjątkami oczywiście) nie ma złych ćwiczeń, są tylko źle zrobione
i tym optymistycznym akcentem żegnam się i idę do fryzjera