Mam problem z podjęciem decyzji w sprawie mojej dalszej czysto amatorskiej i rekreacyjnej przygodzie sportowej.
Ćwiczę regularnie na siłowni. Równolegle trenuję Savate (boks francuski).
Nie ukrywam że zawsze bardziej mnie pociągała sprawność, szybkość, estetyka i wytrzymałość. Bycie wielkim schabem podnoszącym po 300 kg i mającym 48 cm w bicepsie to nie dla mnie, zdecydowanie nie dla mnie...
Ale o co mi tak naprawdę chodzi?
Ważę 102 kg i mimo prób zbicia wagi idę do góry - dla jasności, to 102 kg jest to masa średnio-wysokiej jakości. Ale czuję się cięzko, wiem że na Savate nie mogę dać z siebie wszystkiego - bo byłem szybszy... a jak już pisałem bardziej mnie to kręci i moja masa przestaje mi sie podobać.
Pozatym zauważam że siła wypracowana na siłowni jest względnie nienaturalna i zwiększanie jej nie ma większego zastosowania. Siłownię traktuję jako rozrywkę i relaks...
Chciałbym coś z tym zrobić - naprawdę, myślałem o tym godzinami, kilkadziesiąt razy, i za każdym razem byłem w punkcie wyjścia. Rozmawiałem z wieloma osobami na ten temat ale niestety: "MASAAA, MASAA, MASAAA, najlepiej ważyć 140 kg i mieć 60 w bicepsie".
Czy rzucić siłownię i dołożyć w jej miejsce dodatkowe treningi SW i czekać aż waga sama ustabilizuje się do naturalnej wartości?
Czy zostawić siłownię i dalej brnąć w większe ciężary, mimo iż średnio się czuję?
Nie ukrywam że aktualnie wyglądam tak, jak chciałem wyglądać i też średnio mi się widzi wyparcie się tego ...
Czy dobrym wyjściem będzie odstawienie siłowni na jakiś czas i obserwowanie wagi a w razie drastycznych spadków powrót do starego systemu?
Co robić?
Naprawdę nie potrafię nic rozsądnego wymyślić, dlatego proszę o pomoc.
Pozdrawiam.
bez dostępu do internetu na jakiś czas