Cześć,
dzięki że się odezwaliście. Niestety po przeczytaniu wszystkich postów mam już mętlik w głowie. Co do diety nie wiem nic - żona zaproponowała mi zupy na obiad, odstawienie białego pieczywa, klusek, frytek, słodyczy itp. Kolacje już przestałem jeść. Teraz
pierwszy posiłek jem o 10 w pracy (4 kromki chleba z jakąś wędlina), potem o 17-18 jem obiad, potem ewntualnie przegryzam marchewkę albo inne paskudztwo - nic więcej. Z tego co czytałem nalezy ograniczyć spożywanie węglowodanów - w czym jest najwięcej węglowodanów ? Nie szukam żadnej uciążliwej diety - żona też będzie jadła te obiady
.Ćwiczę ok. 22 czyli kilka godzin po ostatnim posiłku - to chyba dobrze? Co powiecie na mój "trening" - czy pomoże to zrzucić zbędne kilogramy? Zaznaczam, że w tej chwili chodzi mi o utratę tłuszczu, mięśnie będę budował jak pozbedę się opony. Obawiam się jednak, że nie potrafię wykonywać prawidłowych skłonów (brzuszków?) - czuję je potem również na bokach pleców. Czy ławeczka skośna (taka z marketu) przytrzymująca nogi w kolanach i stopach załatwi sprawę? Czy skakanka jest dobra na zbicie wagi -(bokserzy tak robią).
Dzięki za odpowiedź
Adam
PS - co do wspomagania, kiedyś chodziłem pół roku na siłownię, ze mną dwóch gości. Ja przez ten czas straciłem tłuszcz i zaczęły mi się gdzieniegdzie rysować zaczątki mięśni. Oni po pół roku wyglądali jak maszyny. Jednego z treningu zabrało pogotowie jak stracił przytomność, drugi przestał brać jak zaczął sikać krwią. Tyle sobie chłopcy poćwiczyli. Coś takiego powinni zobaczyć wszyscy ci co chcą w pół roku zrobić kilka lat treningu - to najlepsze lekarstwo.