taka mala relacja:
wyjazd z wrocka o godzinie 14:47 w piatek, ale pobudka wczesniej bo musialem isc na zajecia (11-13). W Warszawie o 21:12 na wschodnim i wschodni --> Radosc, bo nocowalismy u Mila. Jeszcze raz dzieki za nocleg
. W sumie u niego bylismy ok 22:30 bo czekalismy 10min az w nocnym kase policza - piwo kupilismy na dobry sen.
Wchodze na wage i waze 76,2kg wiec pozwolilem sobie na jakas kolacje - bulke z serem i herbatę. Pozniej do ok 1szej pilismy piwo. Zasnac nie moglem do 2giej ... i oczywiscie sikac mi sie chcialo to o 3:38 sie obudzilem
. Znowu zasnac nie moglem, ale mysle, ze ok 4 zasnalem i spalem do 6:50. Wiec snu nie za wiele bylo
.
Wchodze rano na wage (przed toaleta) - 75,7kg. Troche duzo, ale sniadanie zjadlem (to samo
co na kolacje).
Na miejsce startu dotarlismy ok 8:30. Musielismy byc wczesniej co by startowe oplacic.
Toaleta, kontrolne wazenie - 74,7kg czyli jest dobrze. Zjadlem witaminki i cos tam jeszcze. Waga lekko po 10 i 75,0kg - idelanie tyle ile chcialem. Podalem pierwsze podejscia 245 - 170 - 265.
Po wadze wyskoczylismy na kebaba - zjadlem pol bo nie chcialo mi sie jesc.
Zaczynamy rozgrzewke ok 11:20. Spokojnie sie porozciagalem... wchodze na gryf ... jest ok... wchodze pod 60kg i skurcze nog mnie zaczynaja lapac - masakra. Gdyby nie Bartek B. vel ASX to bylaby dupa. Dal mi z 7 tabletek chela potas i skurcze przeszly. Jeszcze raz dzieki
.
Nagle zrobil sie wielki tlok i do startu nie za duzo zostalo to trzeba bylo przyspieszyc rozgrzewke + ja skrocic. Ogolnie rozgrzewalem sie tak:
20/10,10 ; 60/6,6 ; 80/5 ; 110/3 ; 150/1 ; 210/1 sprzet ; 230/1 sprzet
po 230 zdecydowalem, ze obnizam 1sze w siadach na 240kg.
Wszystkie podejscia siadów sam sie wiazalem wiec w siadach pewnie jeszcze cos daloby sie dolozyc na dobrym wiazaniu.
240 - ciezkie na plecach, ciezkie na nogach i odejsc z tym nie moglem... dokladam do 247,5 i na wiecej sie nie widze.
247,5 - juz nie takie ciezkie... na plecach lekkie, ale i tak idealnie nie bylo. Daje 255kg bo ladnie wyglada - (4x25 + 15 na stronie)
255 - wiaze sie jak tylko mocno moge, ale i tak bylo slabo... na plecach najlzejsze... mocniej uderzylem dol i jakos sie udalo wstac
. Dzien sie zaczyna ok... teraz stres zeby nie przypalic lawki.
Ławke zmniejszam na 165kg - pechowy ciezar z Bialegostoku.
rozgrzewka w lawce szybko bo wole 30min siedziec w koszuli niz na 30sekund przed startem ostatnie podejscie robic
.
20/10 ; 60/6 ; 80/5 ; 100/3 ; 120/1 ; 165/1 koszula
wszystko lekko i dobrze technicznie, ale skurcz w lewym prostowniku mnie lapie.
Naladowany pozytywnymi myslami czekam na lawke
Zaczynam:
165 - nie wyginam sie za mocno co by nie stracic pozycji. Opuszczam dobrze .. wyciskam tez w miare ok i 2:1 zaliczone
170 - wyginam sie mocniej, mocniej sciagaja koszukle i mam problemy z opuszczeniem... poszla na brzuch i 2:1 spalone, chociaz lekko wycisniete
170 - powtarzamy ... wiem, ze musze to wycisnac bo inaczej bede musial wciagac 282,5kg. Nie sciagamy tak mocno koszuli.. mniej sie wyginam.... schodzi ok i wycisniete, ale z klopotami jednak do zaliczenia.
Jest dobrze ... trzeba ciagnac 277,5kg .. a to jestem w stanie zrobic.
Do ciagów bylo 4h przerwy - duzo wyciskaczy przyjechalo i sie przeciagnelo.
Z jednej strony to dobrze - odpoczynek... ale z 2giej nie - zgaslem i bez zycia podchodzilem do ciagów.
Zaczynam sie rozgrzewac w ciagach na 45min przed startem:
100/4 ; 130/3 ; 160/2 ; 190/1 ; 220/1 kaftan ; 245/1 kaftan
245 wydawalo mi sie ciezkie, ale zobaczylem film i wiedzialem, ze to tylko mi sie wydawalo
. Zmniejszamy na 260 bo 265 i tak nic mi nie daje to po co sie meczyc.
Zaczynam:
260 - stres jak nie wiem co bo zaliczone na zawodach mialem 250 tylko.... ale chyba za lekkie bylo bo prawie sie z tym wy***alem jak wciagalem.
277,5 - najwazniejsze moje podejscie... wiem, ze jestem w stanie to zrobic... ale boje sie jak nie wiem co... czy czasem ni wytrzymam napiecia ... albo moze mi z lapki wypadnie (sam sie wiazalem)... jednak nie bylo az takie ciezkie jak myslalem i wciagnalem
293,5 - tu na wiwat .... rekord w TS juz jest to moze sprobujemy w ciagu ... podchodze pod sztange i stanalem w miejscu gdzie bylo duuuzo talku - slizgam sie. Zapmnialem zmoczyc podeszwy. Wracam sie do szmaty co by zwilżyć podeszwy ... i w tym momencie stracilem koncentracje. Sztange tylko odrywam na jakies 2-3cm i koniec ... za slaby jestem na takie ciezary... moze 282,5 - 285 by poszlo, ale nie wiecej.