Płec: męska
Wiek: 23 lata
Waga: 87,8 kg
Wzrost: 184 cm
Na początku wyjaśnienie: to mój drugi nick na sfd, bo wolę pozostać anonimowy. Na poprzednim mam już niemal 4 tysiące przeczytanych (tak na wszelki wypadek zaznaczam, jakby ktoś zerknął w moje statsy tutaj). Wiedzę przez blisko trzy lata korzystania z sfd zgromadziłem więc sporą, zacząłem na długo nim przybrałem na wadze (wcześniej ważyłem koło 80-85 kg). W ostatnich miesiącach pomagałem innym przy odchudzaniu, nie przyznając się, że sam mam problemy z nadwagą. A wzięła się ona ze zmiany trybu życia na studiach, mało wolnego czasu, człowiek zabiegany, nie zawsze chce się gotować i uprawiać sport, a zawsze chce się imprezować i pić Czyli typowe powody przybrania na wadze, bo wcześniej dość dużo czasu poświęcałem na sport.
Raz już wziąłem się za siebie (miałem wówczas 104 kg). Schudłem bodaj 7 kilogramów, przyszła sesja poprawkowa i wszystko *** strzelił (no, prawie wszystko). Od tamtych dni trochę czasu już minęło. I choć te 4 kg mniej ważyłem, to jest to przysłowiowa kropla w morzu (tłuszczu).
Problemy, jak zawsze, były z motywacją.
Teraz rzecz kluczowa:
Raz, gdy moi rodzice biesiadowali sobie z sąsiadami, wywiązała się na temat mojej wagi. Pogadali, pożartowali… w tym raz dość ryzykownie. Mama zażartowała, że się ze mną założy - do sylwestra miałbym zrzucić 10 kg. Całość warta (aż) 300 zł. A wszystko, co mi potrzebne, funduje ona (jestem jeszcze na studiach, dopiero zaczynam się rozglądać za pracą, nie bijcie wyrodnego syna ). Nie wiem na ile była to przemyślana propozycja, a na ile podyktowana alkoholem - fakt jednak, że nie próbowała się z tego wycofać następnego dnia i przypomina mi o zakładzie na każdym kroku
Miałem wówczas dokładnie 100 kg.
Minęło już kilkanaście dni, moja waga obecnie wynosi 87,8 kg (ważony dziś), więc mam do zrzucenia niespełna 8 kg w dokładnie 8 tygodni. Sporo, ale jak najbardziej wykonalne - mam tendencje do szybkiego łapania tłuszczu, ale też łatwo się go pozbywam.
No więc mam swoją motywacje. Zakładam dziennik, jako jej dopełnienie. A poza tym zwyczajnie lubię pisać.
Dietę mam, była kilka miesięcy temu zaaprobowana przez kilka osób na sfd, na niej chudłem wcześniej, więc jej ufam.
Opiera się na:
Białko: Jajka, twaróg, ser wiejski, ryby, pierś z kurczaka, tuna z puchy. Sporadycznie warzywa wysokobiałkowe, ser żółty, inne mięsa, jogurt naturalny. Na śniadanie odrobina mleka do omletu z płatków.
Węglowodany: płatki owsiane, ryż brązowy/biały (przed/po treningu), makaron razowy, sporadycznie ziemniaki i owoce.
Tłuszcze: jajka, oliwa z oliwek, ryby, orzechy, tuńczyk, ziarna słonecznika, siemię, czasami tłuste warzywa.
Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem.
Trening tygodniowy:
2 x aeroby (bieganie/pływanie min 30 minut, rower min godzina - dwa pierwsze będą stopniowo zwiększane)
2x hiit (od dziś już 5 interwałów).
2x trening siłowy - ogólnorozwojowy, zaczerpnięty tutaj z forum (niestety mam to wydrukowane, więc nie mogę wkleić - jeśli ktoś jest zainteresowany to przepiszę.
Z czasem planuję siłownie dać 3x w tygodniu i aeroby po nich, a 3x ćwiczenia interwałowe.
Oto moje zdjęcia:
Prezentuję się jeszcze gorzej niż myślałem. Zdjęcia robione przedwczoraj.
Rzecz kluczowa: po sylwestrze nie zamierzam oczywiście poprzestawać na 90 kg, ale chcę doprowadzić moją sylwetkę do odpowiedniego wyglądu. Sylwester jest pewnym punktem granicznym. Później już będe radził sobie bez zewnętrznej motywacji.
Dlaczego założyłem bloga?
Cóż, z pewnością każdy wpis postronnych osób tutaj będzie dodatkową motywacją :)
Dlatego dziękuję każdemu, kto postanowi to zrobić
Zmieniony przez - Bborsuk w dniu 2008-11-05 12:49:21