Dobra, koniec ******lenia. Podsumowanie treningu.
To już siedemnasty trening tego cyklu. Dziś pierwszy dzień kreatyny, dawkowanie - 5 g rano na czczo, 5 g 30 minut przed treningiem, 5 g zaraz po treningu. Pite z sokiem winogronowym.
Miałem od wczoraj wielką ochotę na trening, niestety godzinę przed opuściły mnie siły, może to wina obiadu (basmati + mintaj który wyglądał nieźle dopóki nie skurczył się na patelni) krótka drzemka, dwie tabletki Energonu, porcja kreatyny, potem rozgrzewka i jedziemy. Pierwsze dwa obwody poszły bez problemu, najgorzej idzie mi
podciąganie podchwytem, podejrzewam, że ze zmęczenia, bo nachwytem robię bez problemu. W ostatnich obwodach robiłem tylko kilka podciągnięć (3-4) a potem kilka więcej faz negatywnych. Przed ostatnimi ćwiczeniami na triceps poszedłem do kibla i wyrzygałem zawartość żołądka, który już mnie mocno męczył. Podejrzewam, że to wina pitego soku, może reakcja na kreatynę. A z drugiej strony, zawsze chciało mi się wymiotować, a dzisiaj po prostu to zrobiłem. Chyba powoli zaczynam rozumieć, o co chodzi w tym sporcie.
Pozdrawiam wszystkich i trzymajcie za mnie kciucki, bo moje życie robi się trochę szalone i jakoś to trzeba przejść. Ale chyba właśnie takie najbardziej je lubię :)