meritum:
Dziewczynka 8lat, 36kg, wysoka, ale od pasa w górę pulchna, przyzwyczajona do tradycyjnej kuchni (tu mój wielki błąd przyznaję, ale muszę to jakoś naprawić). Co prawda pediatra stwierdziła, że nie ma się czym przejmować, ale jakoś w to nie wierzę
2*w tyg chodzi na karate, 2*w tyg na basen,
Ponieważ nie zdołałam zmienić odżywiania (nie chwyci się surowych warzyw, razowego chleba, czy ryby) postanowiłam założyć jedynie szlaban na chipsy , colę, soczki i słodycze... + sport i co i nic rośnie ale nie smukleje...
Nie je wcale dużo, i właśnie myślę czy nie za mało, czy aby jej metabolizm się nie obniżył. Może powinnam dać jej po karate, jakąś porządną kolację na ciepło, a nie tylko kanapki z szynką i górkiem lub pomidorem (które to i tak ściąga). A może taki batonik musli to jest dobry pomysł? Albo jakaś kaszka...Albo budyń z niską zawartością cukru na mleku 0,5% Nigdy nie kupowałam takich produktów dla niej- bo kaloryczne, ale wiem że by jej smakowały.
Zawsze przestrzegałam ją przed dużymi kolacjami, nawet jak była jeszce głodna wieczorem, to nie dawałam jej więcej niż dwie kanapki, bo przecież na noc się nie je...może to był właśnie kardynalny błąd...sama już nie wiem..
Proszę specjalistów o pomoc , jak i mamy, które borykały się z podobnym problemem.. Jak małymi kroczkami zmienić diete dzieciaka wychowanego na bułce z dżemem i parówce, na zdrową i smaczną.
Jeżeli ktoś się zainteresuję postem, chętnie napiszę wiecej szczegółów odnośnie przyzwyczajeń żywieniowych córy.
Pozdrawiam