Samoobrona i konsekwencje???
Większość tych mośków, którzy zaczepiają na ulicy nie mają pojęcia, jakie są konsekwencje prawne i do jakich czynów oni w ogóle się dopuszczają. Co to dla nich obić komuś twarz, połamać łapy, czy pociąć kosą...??? Rozrywka...
Przebiłem się przez te 32 strony w tym temacie i muszę powiedzieć, że sporo osób tutaj ma troszkę lekkomyślne podejście do bójek. Panowie i panie, "jest dobrze, dopóki jest dobrze" - tak mawia mój wujo.
Dopóki Ci mordy nie obiją..
Dopóki nie zalejesz się własną krwią..
Dopóki nie zrozumiesz, jak kruche jest twoje życie..
Dopóki nie zrozumiesz, że jesteś tylko człowiekiem..
Dopóki nie zrozumiesz, że wszyscy są tak samo krusi, jak Ty..
Dopóki komuś mordy nie obijesz tak, że on prawie zdechnie..
Dopóty nie zrozumiesz, że po prostu NIE WARTO, Ale wtedy może być już za późno, bo konsekwencje Cię przerosną..
Ale gdy już zrozumiesz to wszytko, to nagle zobaczysz, że naprawdę nie warto.. wtedy zobaczysz, jak wiele masz do stracenia.. i jak wiele straciłeś..
Nie będę się rozpisywał o tym, jak bardzo NIE WARTO, bo to nic nie da.. ludzie niestety nie słuchają, dopóki coś przykrego im się nie wydarzy..
Ale przy okazji poruszę jeszcze jeden temat... Kosy.. kuva, jak na allegro sobie patrzę ile kos się rozporwadza po tym kraju, oraz jak czytam niektóre posty, że "mają po 2 kosy przy sobie", to mnie szczerze mówiąc **uj strzela. Mam takie pytanie - po **uj nosicie przy sobie kosy? Przecież taka głupia kosa to wam może spyedolić całe życie tak samo jak pistolet. I tylko nie pierdzielcie, że kose to chcecie do własnej obrony mieć... Tak wam sie wydaje tylko. Na ulicach łazi sporo ptasich móżdżków z kosami i rzeczywiście czasem je wyciągają, ale nie robią tego, aby zabijać - to są zwykłe yełpy, które chcą tylko nastraszyć ludzi.
Ale jak yełop wyciągnie kosę, a Ty wyciągniesz swoją "w obronie", to wtedy już jest po Ch***, bo stajesz sie takim samym yełpem jak ten z kosą... choćby koleś chciał Cię tylko nastraszyć, to wyciągając swoją kosę Ty zmieniasz bieg wydarzeń... Wyciągając kose fundujesz sobie walkę na prawie że na śmierć i życie - jeśli nie taką właśnie... Bo kuva jak wyciągasz kosę na kolesia z kosą, to bądź 100% pewien, że jeden z wasz będzie miał poważne problemy ze zdrowiem, jeśli nie skończy się to na jego śmierci. Kosa jest bardziej niebezpieczna od pistoletu, zabić ją łatwo, a każdy palant może ją posiadać!!!
Gdzieś w tych postach czytałem wypowiedź jednego forumowicza, który to właśnie wracał skądś i z daleko zobaczył grupkę 6-ciu osób... Potem tamta grupa się rozdzieliła na mniejsze, a dwóch szło w jego stronę. Jeden z tych dwojga przechodził obok niego i zaczął rzucać jakieś teksty, że "co się k*** tak gapi", a drugi go uspokajał... I ten oto forumowicz powiedział, że już się zesrał prawie, bo ICH było TYLU, a on tylko jeden i już trzymał w łąpach 2 noże (ręce oczywiście były w kieszeni). I powiedzcie mi teraz - po c*** mu ktoś dawał te noże (po **uj jakiemuś histerykowi noże)? To, że jakiś 1 typek z grupy jest nadpobudliwy, to nie powód, aby łapać za nóż i rzucać się na całą grupę, poza tym forumowicz napisał, że kolega nadpobudliwego go uspokajał. Co jeśli ten posrany forumowicz zaatakowałby z nożem tego nadpobudliwego? Wtedy by troszkę nadużył obrony koniecznej.. nie mówiąc o tym, że koledzy pociętego staraliby się mu jakoś pomóc i dla nich to ten "biedny" forumowicz byłby napastnikiem, a nie ofiarą... Niektórzy tutaj kuva przesadzają, już każda im obca grupa to "źli" ludzie z kosami, którzy ich będą chcieli pozapier**lać... Przestańcie już siać taki mrok na tym forum.. Psychę sobie zryjecie, jak będziecie tak robić... Wszędzie tylko obcy, którzy chcą zabijać innych... Dajcie już z tym spokój..
I kuva, naprawdę weźcie te noże sobie popowieszajcie na ścianach, a nie noście ze sobą, bo narobicie takiej kaszany, że o ile nie zgniecie kiedyś na ulicy, to będziecie czegoś żałować latami... Mój kumpel nosił ze sobą nóż - był w miarę spokojnym kolesiem - ale pewniego razu poszedł do baru, popił trochę i wdał się w bójkę.. w nerwach wyciągnął kosę i dziabnął jakiegoś kolesia w brzuch.................
Potem sobie pluł w twarz i srał po gaciach, jak go zwinęły mędy... A gdy doszło do rozprawy, to się jego życie nagle zmieniło, bo dostał odsiadkę w więzieniu... Za kratkami przesiedział roczek, oczywiście szkoła poszła się yebać, papierki brudne, po prostu koleś jest wniebowzięty... I myślicie, że teraz ma przy sobie nóż? A C**** ma, a nie nóż!!! Jak ktoś szuka problemów, to niech sobie nosi nóż ze sobą i tłumaczy się, że będzie go używał w "samoobronie". Samoobrona polega raczej na unikaniu i zmniejszaniu/radzeniu sobie z niebezpieczeństwem/.. Wiec jeśli koleś wyciągnie nóż i powie: "Daj dychę", to powiedz: "sory, nie mam", albo mu daj tą dychę.. To wtedy zmniejszy niebezpieczeństwo, bo wyciągnięcie noża to **uj, a nie zmnieszanie niebezpieczenstwa.. to kuva pakowanie sie w poważne tarapaty. A czym dłużej chodzisz z nożem i ryjesz sobie psychę, że wszędzie są obcy z nożami, którzy zabiją Cię za 10zł, to tym łatwiej bedzie Ci wyciągnąć kosę na byle menela..
Poza tym, ile osób zginęło od kosy? Zawsze, jak są jakieś morderstwa, czy śmiertelne pobicia, to w TV huczy i piszczy od relacji z takiego wydarzenia.. Ile to osób ginie na ulicach od noży? Tysiące? Miliony? Do wniosku dojdźcie sami.. to, że jakiś koleś zginie raz na rok, wcale nie oznacza, że wszyscy tylko czekają na wasze życie...
I co do prawa.. Ja sobie myślę, że nie jest takie złe tutaj w Polsce.. Prawo jest takie, aby zniechęcić ludzi do rozrób, aby dać do świadomości, że nieważne, czy się bronisz, czy atakujesz, to że poniesiesz konsekwencję, jeśli będziesz nadużywał przemocy. I dobrze, że nie jest takie jak w USA (wielu ludzi chwali sobie tamtejsze prawo, ale oczywiście **uja o nim wiedzą). W USA ludzie mają wolną rękę do wszystkiego.. w niektórych stanach można sobie kupić pistolet na dowód osobisty (nawet nie rejestrują broni). W stanach broń może kupić sobie każdy, kto ma skończone 18 lat! A co więcej, choć kupować można od 18, to używać można poniżej 18-tego roku życia. W stanach w prawie każdej rodzinie ktoś ma jakąś broń, oni prawo do broni traktują jako jedną z podstawowych cech wolności. I oczywiście prawo jest jest tam dosyć luźne.. czyli jak Cię ktoś zaatakuje, to możesz go zay**ać na ulicy... Przestępcy nie mają dużego problemu, aby dostać gnata, przestępczość w USA jest na takim poziomie, że sobie nie wyobrażacie nawet. W USA 20-letni człowiek ma 20-sto krotnie większą szansę na zginięcie, od przecietnego 20-letniego europejczyka (łacznie ze wszytkich krajów Eurpoy). Do tego jest tam jeden problem.. możesz się bronić, ale... tam w sądzie liczy się nie to, co wiesz, ale to, co możesz udowodnić.. Więc jeśli Cię zaatakuje ktoś na ulicy, a Ty go zastrzelisz, a nie będziesz miał świadków, albo świadkami bedą koledzy zastrzelonego i zdadzą fałszywe zeznania, to idziesz do paki na wieki - nie mówiąc o tym, że w niektórych stanach jest aktualny wyrok śmierci.
Żyjecie sobie tutaj w Polsce, obwieszacie sie tym nożami, bo w głowach macie jakieś chore wizje morderców, którzy chodzą i zabiją za 10zł i jeszcze bezczelnie mówicie, ze Polska to jest poye**ny kraj i że w stanach jest lepiej... Polska to niep poye**ny kraj, prawo w polsce także nie jest poye**ne.. poye**ni to są tutaj ludzie. A jedźcie sobie do stanów... Ja bym pojechał go Anglii - tam posiadanie broni jest zminimalizowane prawie do zera. W policji są nawet jednostki, które nie mają broni palnej, tylko batony i teasery. Czym bardziej zaostrzone prawo w państwie, tym lepiej to wychodzi i takim przykładem jest Wielka Brytania.
I na koniec mam dla was sytuację z życia wziętą...
Wyobraźcie sobie, że jesteście sędziami w procesie - dokładnie bójka.
Jest 5 osób podzielonych na 2 strony. 1 osoba, to 27-letni pan, dobrej budowy, oraz druga strona - 4 osoby w wieku od 18 do 22 lat. Zero świadków, a ich sprawozdania sie wykluczają. 27-latek mówi, że zaatakowali go tamci 4rej młodzieńcy, którzy byli tamtej nocy pod wpływem alkoholu, a 4rej młodzieńcy mówią, że ten 27-latek (również z lekka wypity) do nich podszedł i ich zaczął z nimi bójkę.
Kto ma rację? Wydaje się, że 1 koleś na 4-rech się raczej nie rzuca... wiec młodzieńcy dostają wyrok, tak? Pewnie tak...
Sędziowie mają trudne życie, bo takich spraw mają tysiące i nawet nie wiedzą, kiedy i kto ma rację. Jak to już mówiłem.. nie liczy się to, co wiesz, ale to, co możesz udowodnić...
A co do rozstrzygnięcia tej sprawy, to...
Kilka lat temu stałem z 3ma kumplami na przystanku i sobie drinkowaliśmy... w pewniej chwili podszedł do nas jakiś nieznany koleś, zaczęliśmy rozmowę i po chwili powiedział nam, że nas 4-rech to by sklepał bez problemu. Po tym co powiedział, to mnie się troszkę uśmiechnęło... Ale cóż.. koleś stał dalej obok nas i zaczął nas prowokować, wyzywać itp.
Jednak szczęśliwie dla niego, ja i moi koledzy podchodzimy do życia z dystansem i się tylko troszkę pośmialiśmy z kolesia, choć była chwila krytyczna, gdy się zaczął na nas przymierzać.. już myśleliśmy, ze będziemy musieli się z nim trzepać, ale ostatecznie od nas się odczepił.
Oczywiście mogliśmy unieść się z honorem i udowodnić mu, że z 4-rema to i herkules dupa, ale po co to? Olewka to jest najlepsze rozwiązanie na niektórych cwaniaków.
Kiedyś jadąc do mojej dziewczyny, była chyba 22:00 (jechałem do niej po pracy) zatrzymałem się w takiej pizzerii połączonej z barem, aby wziąć jakieś żarło na wynos... Oczywiście było to w jej mieścinie... A że był to środek tygodnia i godzina dosyć późna, to w tej pizzerii siedział tylko jakiś na oko 30 letni koleś (oczywiście podpity).. na mój widok puścił hasło "wypier***aj z baru", zignorowałem go kompletnie i podszedłem do kasy, powiedziałem, że chcę pizzę na wynos i rozsiadłem się na typowym barowym krzesełku przy ladzie.. koleś siedział ode mnie 2-3 metry... dalej coś do mnie gadał, że jak zamówię, to mam od razu wypier**lać, ale nawet się na niego nie spoglądałem.. OLEWKA totalna... (zawsze tak robię

. Po kilu minutach koleś się zamknął, wstał i wyszedł. Poczekałem na pizzę, dostałem, zapłaciłem, wyszedłem i co? Nikogo nie było.. koleś poszedł do domu :).
Innym razem byłem z kumplami w barze, podchodząc do lady jakiś koleś mnie odepchnął i powiedział, żebym sobie poszedł.. ale olałem go, patrząc się na barmankę wróciłem do mojej wcześniejszej pozycji (przed odepchnięciem) i ładnie poprosiłem o piwko piwko.. tamten z boku coś bełkotał (patrzyłem na niego kątem oka, aby być gotowym w przypadku sytuacji awaryjnej).. Wiec się na chwilę na niego spojrzałem i zapytałem się kolesia "Masz coś jeszcze do powiedzenia?"... On się na chwilę zmieszał, po czym powiedział "tak, mam, na zewnątrz".. więc się spytałem "a oprócz tego masz?" i dalej cos pierdzielił o wychodzeniu na zewnątrz, ale wtedy odwróciłem się do barmanki (mając go na kącie oka), ale wtedy już za mną stał mój kumpel, do tamtego doszli jego i go zaczęli uspokajać.
Z doświadczenia wiem tylko jedno - nie należy nawiązywać żadnego kontaktu z takimi zawadiakami. Olać ich, traktować jak powietrze... Jak koleś do Ciebie podchodzi, to po to, aby zagrać w swoją grę... Ale aby z kimś zagrać, to musi zwrócić na siebie czyjąś uwagę.. co równa się z nawiązaniem kontaktu.. dopóki nie nawiążecie kontaktu, to jesteście bezpieczni... W końcu znudzi mu się gadanie do ściany i da sobie spokój.
Jednym zdaniem - NIE KARMCIE TROLA :)
Choć przyznam, że w moim życiu były takie sytuacje, gdy stałem przed jakimś kolesiem i myślałem sobie "Proszę, daj mi powód, aby Cię uderzyć..." Nie jestem zbyt dumny z takich chwil, ale cóż, czasem się zdarzają :)
Dobra, idę w kimę, narazka.. no i oczywiście krytyka mile widziana :)
Peace!
Zmieniony przez - DamnWamn w dniu 2008-01-07 04:59:51