Szacuny
0
Napisanych postów
7
Na forum
17 lat
Przeczytanych tematów
355
masz rację,
sorry za uogólnienie, ale czy nie wydaje Ci się śmieszne samo stwierdzenie, że trenowanie jakiegoś stylu walki (czy sposobu) ma uratować kogoś od mordobicia? Tam gdzie biją można tylko oberwać, a to czy ktoś będzie nadal po "gongu" stał czy nie to nie zależy od tego co trenuje tylko od tego jak oberwał i od np. jego fizycznych możliwości (chociażby masy mięśniowej, ilości tkanki tłuszczowej - 2 powyższe w przypadku ciosów gdzie ta tkanka jest, czy grubości czaszki)
A'propos aikido. Styl całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek konfrontacji na treningu niewiele pomoże w realnej sytuacji.
PS. nie obrażajcie się o to aikido, ja też zawsze chciałem być jak Segal ;)
Szacuny
11148
Napisanych postów
51566
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Faktem jest, że cała dyskusja zaczyna przypominać rozmowę "kto ma większego i wyżej nasika". Style są różne. Każdy szuka w sztukach walki czegoś innego. Jedni piękna ruchu, poszanowania Tradycji, uspokojenia, inni chcą się sprawdzić na ringu/ macie, jeszcze inni chcą mieć nieco większą szansę wyjścia cało z opresji. Nie ma "lepszego" i "gorszego" stylu, bo wszystko zależy od tego, czego ktoś szuka i TYLKO pod tym kątem można porównywać różne style. Pozdrawiam!
Szacuny
0
Napisanych postów
7
Na forum
17 lat
Przeczytanych tematów
355
hej
ja tylko jeszcze nadmienię, że aikido trenowałem 5 lat i to w miarę intensywnie. Oczywiście fakt ten nie nie czyni ze mnie autorytetu, a nawet gdyby to jak moglibyście sprawdzić, że mówię prawdę :D
Trenowałem w warszawskich sekcjach (Karowa; u Zioła i Michała trochę, u Bączkowskiego też byłem). Jednak mimo, że to "było dawno i nie prawda" to nie przypominam sobie jakiegokolwiek sparingu (co byłoby bez sensu oczywiście, bo musiałoby się skończyć kontuzją). Oczywiście można sobie mówić o takich wymiataczach jak sensei Savagnago, ale tacy mistrzowie całkowicie poświęcili się treningom i studiom, więc ich metody nie można porównywać do rekreacyjnego chodzenia na sekcję dajmy na to w poniedziałek i piątek.
Szczerze mówiąc to daleko by nie szukać karate (shotokan, czy tajga; o więcej nie mam pojęcia ) mimo kumite też niewiele mają wspólnego z ulicą.
Już kończę ******_lić i spadam. Za wszelkie sprostowania, jak zwykle dziękuję.
PS. Pozdro dla wszystkich aikidoków i karateków na forum.
Szacuny
0
Napisanych postów
7
Na forum
17 lat
Przeczytanych tematów
355
a'propos twojego początkowego pytania Crazy
Słyszałem od kolegi ze Szczecina o tym jak rok czy 2 lata temu jacyś durnie próbowali zabrać "rower" Jackowi Wysockiemu (u niego trenuje mój kolega) . Nie wiem czy to prawda czy tylko czcza gadanina ale ponoć skończyło się na paru poważnych złamaniach rąk. Nie u Jacka, oczywiście.
Poza tym jak się nastawiasz na konfrontację to zainwestuj w pozwolenie na broń i jakąś klamkę to nikt ci nie podskoczy.
Szacuny
26
Napisanych postów
7168
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
46566
Czyli PUA. Aikikai'owców na forum praktycznie nigdy nie widziałem. Hmm... dziwne.
Oczywiście można sobie mówić o takich wymiataczach jak sensei Savagnago, ale tacy mistrzowie całkowicie poświęcili się treningom i studiom, więc ich metody nie można porównywać do rekreacyjnego chodzenia na sekcję dajmy na to w poniedziałek i piątek.
To fakt. Większość najlepszych aikidoków jakich znam to ludzie którzy przez przynajmniej kilka lat trenowali w jakimś europejskim centrum, gdzie mieli po np 8 godzin aikido dziennie. Ja, jeśli bardzo się uprę i będę chodził do mojej sekcji i jej filii(dni ze sobą nie kolidują)-mogę przy najlepszych chęciach zmieścić 8 godzin tygodniowo. Różnicy nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać...
Co do sparringów-takich "prawdziwych" generalnie nie ma(choć czarne pasy w kaskach i rękawicach robią sobie trening "atak i obrona z pełną siłą"-co trochę urealnia sytuację), ale randori zdarzają się u nas częściej niż "od święta" a już dość regularnie wałkujemy techniki w bardziej praktycznym ujęciu. Mam to szczęście, że trafiłem do sekcji w której zależnie od prowadzącego model treningu bardzo się zmienia-i daleko nam do tych najbardziej "tradycyjnych", w których trenuje się wyłącznie kata i nie do pomyślenia byłoby przeprowadzenie treningu na zasadzie "a co by było gdyby tę technikę skrócić o połowę i dodać trochę siły?". Wiadomo, MMA to to nie jest, ale są w klubie ludzie o ktorych raczej bym się nie bał w przypadku jakiejś draki.