BUL: ale ja nie idę w zaparte, tylko pytam, bo mnie to zaintrygowało: czy ćwiczenie bez obciążenia nawet z superfistertechniką będzie wystarczającym impulsem do wzrostu mięśnia?
Chodzi mi o to, że jakiś czas temu wyczytałam tutaj, że ból mięśni podczas ćwiczeń wynika z produkcji kwasu mlekowego, natomiast ból mięśni następnego dnia to jest ból wynikający z mikrouszkodzeń w mięśniach i że [mogę coś mieszać, więc mnie popraw, jeśli bredzę] to "gojenie się" tych mikrouszkodzeń prowadzi do wzrostu mięśni. Tak jest, czy coś za bardzo upraszczam, albo mącę? Chętnie bym się dowiedziała, bo z tego, co powyżej wynika, że ćwiczenie po którym nic nie boli następnego dnia nie prowadzi do wzrostu mięśni, a to chyba nie jest najmądrzejszy wniosek.
Chociaż zaraz, mikrouszkodzenia mogą być na tyle mikro, że nie bolą, albo zdążą przestać boleć w nocy.
No to jak to jest?
Sorry marthullka, że tutaj, ale tak jakoś wyjszło...