Ja osobiście jestem nerwowy i bez koksu. Potrafie wybuchać jak np mam dziure w skarpecie lub spiesze się i nie moge znaleść kluczy. Jednak nie jestem agresywnie nastawiony do ludzi. Moje wybuchy złości kończą się na bardzo intensywnym przeklinaniu, ew rzucie jakimś przedmiotem w ściane (np po wygranej Kaczyńskiego rzuciłem komórką w kaloryfer). Kiedyś zdarzało mi się to bardzo często. Od pewnego czasu zaczynam coraz bardziej nad sobą panować mimo stosowania
SAA. Myśle, że to indywidualna sprawa która zalezy od dojrzałości emocjonalnej. Koks powoduje że czuje się bardziej pewny siebie u mnie nie przekształca się to w negatywny stosunek do ludzi. Znam tez ludzi którzy będąc na ostrej bombie imprezowali co 2 tygodnie jednak żaden z nich nie szukał zaczepki ani nie dochodziło do przykrych incydentów. Tyle, że to byli dojrzali ludzie, biznesmeni, handlowcy.
Sądzę, że ze sterydami trzeba bardzo uważać. Należy obserwować otoczenie i jeżeli najbliżsi zaczynają się od nas odsuwać to znaczy że coś jest nie tak. To sterydy są dla nas a nie my dla sterydów. Powiem szczerze, że koksuję dla siebie i dla kobiet. Nigdy nie będę tego ukrywał bo po co? Jeżeli osiągnę za***isty wygląd, ale pod beretem będę miał szambo to i tak żadna wartościowa osoba nie zwróci na mnie uwagi. Trzeba uważać aby nie stracić przyjaciół.
Co do agresji to opowiem pewną historię. Nie ma ona nic wspólnego ze sterydami, ale tyczy się zmiany osobowości przez substancje chemiczne. U mnie na osiedlu mieszka jeden gościu. Ma z 50-60 lat i od jakiś 20 lat conajmniej jest alkoholokiem. Kiedyś jak wy***ało mu bimber na balkonie, był taki huk że ludzie wezwali straż pożarną myśląć że był to wybuch gazu. Ostatnio ten człowiek zrobił się bardzo agresywny. Chodzi po osiedlu szukając zaczepki. Potrafi potrącić kogoś z bara, przeklinać i grozić. Ostatnio moja matka była świadkiem jak w sklepie wyzywał młodej kobiecie w ciązy i groził że jej 'odrąbie łeb'. Ona nic mu wcześniej nie robiła, nawet jak ten jechał z wózkiem ustąpiła mu miejsca. Poskarżyła się mężowi. Ten będąc niższym o jakieś 30 cm od niego (bo tamten ma ponad 2 metry) podbiegł do niego i tak go trzasnął że mu odleciał kapelisuk. Niczego go to nie nauczyło. Pare dni temu idąć ulicą potrącił młodego kolesia i zaczął go wyzywać. Ten nie chciał go bić tylko powiedział mu szybkie '*******laj'. Tak go to wkurzyło że podbiegł do drzwi kościoła w którym akurat odbywała się msza i kopnął w nie z całej siły. Z całego zajścia najśmieszniejszy był komentarz kolesi którzy się temu przyglądali 'te żyraf, ty się uspokuj'.
Zmieniony przez - muzyk w dniu 2006-02-10 21:47:26