Po 7 dniach zrobilam dziś ładowanie
było dosyć ostro- jakies 5 kromek pełnoziarnistego chlebka z warzywami i szynką i chudy twaróg do tego (bo chciałam to zrobić w 1 posiłku tylko)
z tłuszczem poleciałam po calości niestety..
więc chyba nie do końca mi się to udalo, ale mniejsza
ważne że było to zaplanowane i generalnie nie mam jakiś wyrzutów sumienia czy cuś
Ale wypadałoby się zastanowić nad jakimś lepszym rozwiązaniem,
bo widze że daje sobie rade z trzymaniem diety cyklicznej, co mnie niezmiernie cieszy nota bene
I wymyśliłam sobie cos takiego:
1 cykl 3 tygodniowy podzielony na 3 "mini" (mniejsze cykle) po 5 dni i po 22 dniach --> ładowanie
Akuratnie Wigilia wypadnie..(jak to sie dzieje..??)
Teraz szczegóły:
przez 5 dni chce nie wychodzić z węglami powyżej 20-25g/dobe
w dni treningowe chce zastosować wariacje ładowania a la TKD--> czyli PRZED treningiem jakiaś fruktoza (owoc najlepiej)
PO treningu herbatka z 1 łyzeczką cukru (w ramach uzupełnienia glukozy;)) a potem normalny posiłek bialkowo-tłuszczowy
następny 2 dni (z całego 7 dniowego mini-cyklu) chce zastosować lekka nadwyżkę węgli tj. do max 50g węgli/dobe (głównie z pełnoziarnistego pieczywa)
i na następny dzień- jedziem dalej----> j/w
i tak 3 powtórki, a po tych 22 dniach pełne ładowanie 1-2 dniowe
potem znowu 5 dni węgle do 20g max i w Sylwestra ładowanie kilkugodzinne, wieczorem ma się rozumieć
no i chyba nie muszę mówić CZYM
co o tym myślicie??
brzmi momentami jak crash diet, ale..
myśle że 1 miesiąc mi krzywdy nie zrobi
???????
zrobi.
nie zrobi..
...zrobi???
Right into the danger zone.. :>