Redukcja tkanki tłuszczowej - pomoc

Skoro obserwujesz pozytywną zmianę sywketki, wizualnie, w postaci pojawiającej się waskularyzacji, to jednak musi świadczyć o tym, że poziom tkanki tłuszczowej jest coraz niższy. W innym przypadku nie byłoby to możliwe. Nie pamiętam jak na tę chwilę wygląda Twoja sywletka, ale jeżeli poziom tkanki tłuszczowej nie jest wystarczająco niski, to wchodzenie na dodatni bilans energetyczny nie jest najlepszym rozwiązaniem. Tka jak pisałem, sugeruję bardziej przyłożyć się do trzymania założeń, bez kombinowania i podjadania.

Jakie macie doświadczenia w "walce" z napadami na słodkości? Staram się robić posiłki na słodko, np. makarony z owocami i twarogiem, pancakes, naleśniki - wszystko słodzone erytrolem żeby zmniejszyć kaloryczność. Ale to nie to samo co jakieś ciastko/czekolada... A często po kawałeczku takowej niestety rośnie apetyt na więcej i puszczają hamulce.
Czy np. dodanie węgli z makaronów/ryżu/kasz w ciągu dnia do innych posiłków ogranicza łaknienie na słodkości?
O ile w pracy potrafię trzymać michę, zostawiając sobie zapas kcal na drugą część dnia, tak po powrocie do domu, zrobieniu treningu, dojedzeniu obiadu/potreningowego/szejka z WPC kalorie wychodzą już na zero, a mnie dalej ssie w żołądku.

Jeśli chodzi o kolejny cykl treningowy, to czy warto by np. dodać jeden dzień w tygodniu na trening siłowy kosztem odjęcia jednego dnia cardio/biegania?
Obecnie robię FBW 3x w tygodniu i 3x bieganie.
Czy np. przejście na 4x Push-Pull + 2x bieganie dałoby zauważanie lepsze efekty jeśli chodzi o budowę mięśni? Czy też za wcześnie jeszcze na tyle treningów siłowych w tygodniu, i zostać przy 3x FBW i np. pododawać po jednej serii na ćwiczeniach wielostawowych, odpuszczając jeden trening biegowy w tygodniu?
Na siłowni ćwiczę od października zeszłego roku. Wcześniej przez 1,5 roku ćwiczenia z gumami/własnym ciałem. Kilka lat wstecz siłownia - ale z racji upływu czasu nie liczę tego już do stażu. Także staż początkujący/średniozaawansowany?
Czytałem, że duża ilość cardio wzmaga apetyt w porównaniu do treningu siłowego - czy to rzeczywiście prawda?



Zmieniony przez - Tristram w dniu 2022-08-01 10:29:03

Zmieniony przez - Tristram w dniu 2022-08-01 14:15:14

Jakie macie doświadczenia w "walce" z napadami na słodkości? Staram się robić posiłki na słodko, np. makarony z owocami i twarogiem, pancakes, naleśniki - wszystko słodzone erytrolem żeby zmniejszyć kaloryczność. Ale to nie to samo co jakieś ciastko/czekolada... A często po kawałeczku takowej niestety rośnie apetyt na więcej i puszczają hamulce.

jezeli bardzo smaczne, slodkie posilki nakrecaja cie na jeszcze wieksze podjadanie, masz jeszcze wiekszy apetyt po nich, to trzeba bedzie z tego zrezygnowac na jakis czas. Sporo jest osob, ktore np. nie moga sobie pozwolic na cheata, bo powoduje on, ze zapominaja o diecie i leca nawet przez 2-3 dni na grubo.

U mnie na redukcji johimbina zabija apetyt, mam problemy by przejesc makro jakie mam w zalozeniach

Rozglądałem się za jakimiś wspomagaczami, ale w magiczną moc działania spalaczy dostępnych w sklepach z suplami jakoś nie wierzę (lata temu brałem poczciwego thermospeeda i jedyne co uszczuplił to portfel), a yohimbinę ciężko chyba dostać (przynajmniej jakąś sprawdzoną). Poza tym nie wiem czy to już etap na mocniejsze środki jaki yohi- widzę, że ludzie zostawiają ją już sobie na sam koniec. Może pójdę za twoją radą i zrobię sobie "detoks" skoro w drugą stronę (urozmaicanie o "zdrowe słodkie") nie podziałało.

Osobiście nie mam czegoś takiego, jak napady głodu, czy ochoty na słodkie. Nawet będąc na ujemnym bilansie energetycznym i mając wysoką aktywność treningową nie mam z tym specjalnego problemu. Słodyczy itp. nie lubię i mógłby dla mnie nie istnieć. Nawet jeżeli jakaś ochota na słodszy posiłek nadchodzi, to wystarczy mi jak zjem płatki zbożowe z owocami, erytrytolem. Ewentualnie jakieś desery na bazie twarogu, skyra, żelatyny i np. napojów w proszku, bez kalorii, typu ALLNUTRITION Fitking Delicious Drink lub Bolero. Zblendowane i do lodówki.

W przypadku obfitości posiłków zjadam do każdego duże ilości warzyw.

Właśnie postanowiłem od początku tygodnia dawać więcej warzyw do "słonych" posiłków w ramach "wypełniacza" (nie z każdym daniem mi takowe współgrały, więc nie zawsze były obecne), a także twarogowo-owocowe danie każdego dnia zamiast np. WPC z mlekiem- żeby coś słodkiego było, stałego w konsystencji i bardziej sycącego.

Nie widzę problemu żeby warzywa zjeść do posiłków na słodko. Przecież nie musisz mieszać ich z płatkami owsianymi, czy kłaść na omleta. Bierzesz sobie np. do pracy warzywa w pojemniku (papryka, kalarepa, marchew, kalafior, czy pomidor, itp.) i zjadasz przed posiłkiem. W niczym nie ingeruje to w smakowitość te posiłku, a przed jego zjedzeniem masz już w pewnym stopniu zapełniony żołądek. Też fajnej sprawdza się wypicie dużej kawy lub soku pomidorowego do posiłku, co również zapełni trochę żołądek.

Jak to 90% społeczeństwa, niesiony noworocznymi postanowieniami, zdecydowałem się od nowego roku ponownie przyatakować redukcję i doprowadzić ją do poziomu jaki marzył mi się w zeszłym roku. Od września do grudnia odpuściłem liczenie kcal i dietę, co poskutkowało wzrostem wagi o 10kg i zyskaniem kilku cm w pasie (brzuch i talia po 6-7, reszta praktycznie bez zmian), których to przybranie nie specjalnie nawet zauważyłem - spodnie nadal pasują te, które były w okresie najniższej wagi (choć ta wiadomo nie kłamie).
Od początku roku przeprosiłem się z Fitatu i rzetelnie planuję posiłki i trzymam się ustalonych kcal.
Obecnie ćwiczę siłowo PP 4x w tygodniu. W kolejne dwa dni staram się przejść te 5-7km, bo z względu na pogodę (częsty deszcz) odeszła mi jakoś motywacja do biegania w tym okresie roku. Jeden dzień totalnego odpoczynku.
Pracuje w biurze, więc aktywności za dużo w ciągu dnia nie mam. Wg wyliczeń BMR wychodzi mi w granicach 1900kcal (188cm, 88kg, 38 lat). Po dodaniu powyższej aktywności robi się ok 2900kcal.
Zacząłem więc od 2600kcal, ale po dwóch tygodniach waga nie spadła. Obciąłem więc 100kcal i jestem obecnie od 3 tygodni na 2500kcal. Czasem wiadomo wskoczy trochę więcej, ale zazwyczaj staram się też zostawiać jakiś zapas dzienny po 100kcal na nieplanowane "wydatki" przy weekendzie. Waga spadła ok. 3kg, ale obwody praktycznie się nie ruszyły (w pasie i klacie 1cm odeszło, co jest w granicach błędu mierzenia). Aczkolwiek patrząc w lustro zauważam jakby tu i ówdzie jednak coś wizualnie się zmieniało. Czy to możliwe?
Czy obcinać dalej kcal/dodać jakiejś aktywności, czy poczekać kolejne 2 tyg na ewentualną decyzję?

siemka.
wazysz 88 kg wiec takie 2500 kcal to juz zaczyna sie robic dosc malo, jak na ten etap redukcji
Wiaodmo jakbys wyciskan pod jednocyforowe BF to rozmowa jest zupelnie inma. Mysle, ze tutaj moga byc klopoty w podziale makro, byc moze tutaj trzeba szukac rozwiazania. Zazwyczaj jak sie nic nie dzieje przez te 2-3 tygodnie to wtedy warto dokonywac zmian, dokladac cardio, lub ciac dalej jak jest z czego... jednak u Ciebie bym na razie wyhamowal zbijanie kalorii. Mas jakies foto pogladowe tego ile fatu siedzi?

Zapotrzebowanie wyliczyłem wg wzoru z forum. Także kalkulatory podają przybliżone. Jak wspomniałem, zaczynałem z trochę wyższego pułapu i nie obcinałem od razu 500+ kcal. Po jakimś czasie, z powodu braku rezultatu, obciąłem o 100kcal.