Poniżej chciałbym przedstawić krótką historię, która wydarzyła się w ciągu ostatniego półtorej roku mojego życia.
Całe życie byłem aktywny sportowo, bardzo dużą częścią mojego życia jest siatkówka, oprócz tego miałem różne amatorskie epizody z innymi sportami, np. bieganiem czy siłownią.
W maju 2018 roku odniosłem kontuzję lewego kolana na turnieju siatkarskim i od tamtej pory trochę zaczęły się schody. Moja waga w tamtym momencie wynosiła ok. 80kg. Zdiagnozowano u mnie wtedy kolano skoczka i na domiar złego stało się to na kolanie, na którym w okresie dojrzewania przeżyłem jałową martwice kości piszczelowej, więc czekał mnie dość długi okres rehabilitacji o którym nie miałem pojęcia...
Do sierpnia 2018 waga zdążyła wzrosnąć do 85kg, starałem się kontrolować to co jem, ale nie byłem przyzwyczajony do tak małej ilości ruchu. Kontynuowałem w tym czasie tour de lekarze. Był to dla mnie trudny okres- miałem wrażenie, że nie wiele mogę zrobić (cały czas próbowałem powrócić do ruszania się, ale robiłem to zbyt "agresywnie"). W styczniu 2019 moja waga pokazała szczytową wartość 88kg (byłem serio mocno zalany jak widać na załączonym obrazku).
W tym momencie nastąpiło przełamanie. Zamiast wciąż próbować wrócić do siatkówki postanowiłem zacząć ruszać się na siłowni.
Zacząłem chodzić na siłownię 2-3 razy w tygodniu, jeżeli chodzi o odżywianie to starałem się patrzeć co jem, nie liczyłem tego. Tak trwało to do maja 2019. Moja waga wskazywała już 85kg, a sylwetka wyraźnie się poprawiła, czułem się już lepiej i przede wszystkim byłem znowu zmotywowany! Od tamtego momentu zacząłem liczyć kalorie i postanowiłem redukować. Zaczynałem od 2100-2200 kcal i powoli ucinałem jeszcze bardziej. Efekty można zobaczyć na zdjęciu z połowy lipca i końca sierpnia. Obecnie ważę ok 73 kg i spożywam ok. 1900 kcal i zastanawiam się co dalej robić. Moje kolana mają się co raz lepiej, myślę że ta utrata wagi bardzo im w tym pomogła i raczej nie chciałbym wracać do zakresu 80+, a trzymać się w okolicach 75 kg. Patrząc na aktualne zdjęcie powinienem już teraz wejść na bilans lub delikatną masę, czy próbować jeszcze dociąć i wtedy zbudować trochę mięśni? Chciałbym osiągnąć mniej niż 15% fatu i już więcej tej granicy nie przekraczać, bo ten balast strasznie mi przeszkadza :)
Pozdrawiam!