Dobra, jeśli to ma być dobry dziennik treningowo-dietowy, to czas zacząć z grubej rury. No, może nie dosłownie grubej ale takiej konkretnej. No i nie rury, a szyszki.
Jeśli mam się pochwalić konkretnymi celami, to do końca września chciałabym zrzucić ze 2-3 cm w udach (aby zmieścić się w spodnie, które nosiłam przed wakacjami). A tak poza tym, to daję sobie czas do końca roku aby zejść do 60 kg, chociaż bardziej zależy mi na centymetrach, nie wadze. A potem spróbuję rekompozycji, ewentualnie masa. Tak generalnie mówiąc nigdy nie byłam jako tako szczupła, tylko jako dziecko, potem podstawówka/gimnazjum z nadwagą, w technikum z ED miałam niedowagę/wychudzenie, teraz staram się schudnąć z głową i szczerze mówiąc nie wiem co mnie czeka za te kilka/kilkanaście kilo mniej.
Żarciem z dnia dzisiejszego nie będę się chwalić bo to była jakaś katastrofa, nie dość że zamiast 1900 kcal wpadło pewnie z 3000, to po części gotowce/śmieci. Ale już to opanowałam, postaram się trzymać czystą michę non stop. A siłka czeka mnie jutro, dzisiaj zrobiłam tylko prawie 11 k kroków. Nie mogę się doczekać podciągania, nie dość że z gumą (bo sama nie daję rady), to jeszcze nie robię tych 12-15 powtórzeń w 3 seriach, co najwyżej jedna pełna a w drugiej dochodzę do 7 podciągnięcia i ręce błagają o litość. Ale i tak to kocham
Jutro się pochwalę żarełkiem i zdam relację z siłowni. Jeśli mam na coś psioczyć, to fakt, że inteligentny inaczej człowiek postanowił zbudować szatnie na parterze a siłownię na piętrze. Aby się tam dostać, trzeba przejść po BARDZO stromych schodach. Doszłam do wniosku że jeszcze trochę a mniej bolesne będzie stoczenie się z samej góry do szatni niż powolne schodzenie na dół.
Mam jedno takie pytanko. Czy da się jakoś zabudować mięśniami obręcz biodrową? Generalnie nie mam tam dużo tłuszczu a
wystające kości, przez co nosząc obcisłe ubrania wyglądam jakbym miała tam wałki tłuszczu spowodowane zbyt obcisłą bielizną (nawet jej nie nosząc mam te "wałki"!). Nie wygląda to zbyt fajnie :'-(