SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Dziennik Motywacyjny Gałązki

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 74098

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 745 Napisanych postów 3413 Wiek 48 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 37245
Ok to tak: obsuwa dietetyczna byla duza? Aktywnosc byla duza? Inne stresory? Tarczyca to wrazliwy organ, szczegolnie kiedy nie funkcjonuje poprawnie. Hashi jest choroba z okresami nasilenia. To jedno. Drugie to czas i doswiadczenie lekarza w doborze leku. Troche niedobrze, ze zmieniaja Co dawki tylko na podstawie tsh. Ruch jest Twoim przyjacielem, ale nie ten mega stresujacy nadnercza jak dlugie kardio. Intensywne silowe albo interwal i duzo relaksu, latem plywanie, spacery, sporty wodne, rower, wedrowki gorskie co tam lubisz. Trening 3x tyg krzywdy Ci nie zrobi, ale patrz na samopoczucie. Moje tsh rowniez sie wahalo, za bardzo cisnelam treningi i prowadzenie zajec, za malo kcal i tarczyca bum i morfolgia bum w dol. Warto pomyslec nad suplementacja cynku, selenu i magnezu. Moja endo na wstepie zapytala jak zywienie. Zalecila tez 200 setke selenu i 3g Omega 3.
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 300 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 25763
Dzięki za odpowiedź, Teti <3

Szczerze mówiąc to dawkę reguluje mi lekarz rodzinny, to jest teściowa, bo do endo termin mam na lipiec. Ona sama ma hashi i mówi, że na początku tą dawkę trzeba dobrać, więc jak rozumiem będę jeszcze jakieś pół roku zmieniać dawkę, żeby to tsh uregulować. Ale mój endo raczej nie taki uświadomiony jak Twój, bo nic o żadnych suplementach nie wspominał, nawet kazał już więcej żadnych przeciwciał nie badać, bo "po co, jak już wiemy, że hashimoto jest" :-/

Kolejne badania ft4 i ft3 chcę sobie zrobić za miesiąc, wtedy będę miała pełniejszy obraz, co tam szwankuje.

Diety staram się od kwietnia pilnować, jem więcej zdrowych i wartościowych rzeczy, zrezygnowałam z treningów wytrzymałościowych, zostawiłam fbw 3x w tygodniu i przez jakiś miesiąc było super, a potem siadło. Pewnie ta dawka euthyroxu 25 dla "początkujących" była za mała.

Suplementy biorę, diety bez glutenu i laktozy staram się przestrzegać. To co napisałaś zgadza się z moimi przeczuciami- dość tych wymówek, czas chwytać z sztangę
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 300 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 25763
Jak na typowego sezonowca przystało, mamy styczeń, więc ruszam z dbaniem o siebie
Witajcie po przerwie, jeśli mnie jeszcze pamiętacie. Rok temu prowadziłam dziennik pod wezwaniem "domatorki się siłują", zaraz go podlinkuję w stopce.

Obecnie sytuacja wygląda u mnie tak, że się nie siłuję, więc wróciłam do tego dziennika Nie siłuję się, bo...nie mam siły. Nie chce mi się za to zabrać, moje domowe żelastwo leży pod telewizorem i się kurzy. Robiłam kilka podejść, ale jakoś brakowało mi mobilizacji.

Wiem, że ten moment mobilizacji nastąpi, ale do tego okoliczności muszą być sprzyjające.

Poszłam sobie zbadać krew i znowu mam 3,5 TSH (chociaż biorę już 75 euthyroxu codziennie) i poziom przeciwciał wyższy niż przy ostatnim badaniu, więc czas coś z tym zrobić.
Po rozpasanym obżarstwie w sezonie świątecznym od tygodnia udaje mi się nie jeść słodyczy. To jest dla mnie wielki sukces, bo "dopakowywanie się" słodyczami na noc było moim zwyczajem. Na razie idzie ciężko, mam (chyba) od tego wahania nastroju i ciężej mi zasnąć, ale staram się pamiętać, że to kiedyś przejdzie. No dobra, w sumie wieczorami piję kakao z prawdziwego kakao, ale też z dwoma łyżeczkami cukru, ale muszę ten cukier odstawać powoli.

Na święta dostałam książkę Izabelli Wentz "Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie".
W te 90 dni powinno się przeprowadzić najpierw etap oczyszczania wątroby, potem odnawiania nadnerczy, wreszcie plan równowagi jelitowej.
Odstawianie słodyczy jest elementem właśnie etapu wsparcia wątroby. Glutenu i nabiału unikam już od dłuższego czasu. Jedzenie dostaję z cateringu i jest to dieta oparta o paleo, czyli standard przy hashi. Próbowałam dwukrotnie odstawić kawę, ale kończyło się to całodziennym bólem głowy i na razie nie mogę na to sobie pozwolić. Może spróbuję w ferie, kiedy nie będę musiała chodzić do pracy. Zresztą, piję tej kawy raptem kubek dziennie, moja wątroba musi to jakoś przeżyć

Poszalałam trochę z suplementami, i teraz potrzebuję rady, jak, kiedy i z czym to przyjmować.
Poniżej jest mój obecny schemat:
8.30 euthurox 75
9.00 śniadanie, kawa, selen (50) + E (12) - selen w postaci drożdży selenowanych (Naturell)
12.30 Obiad HCl+Pepsyna (Swanson)
18.00 Kolacja probiotyk , D3+K2 (50 + 75), Omega 3
Chciałabym dołączyć do tego kompleks witamin B oraz cynk.
Jak na mój słomiany zapał przystało, zamówiłam teraz jeszcze Ashwaghandę i l-tyrozynę oraz polecane przez Wentz w książce NAC. Liczę, że jak mi dadzą kopa, to zachce mi się ćwiczyć

I teraz potrzebuję rady kogoś, kto to ogarnia- w którym momencie dnia najlepiej dołączyć te nowe suplementy?
Mam wrażenie, że L-tyrozyna i NAC (oba z firmy Swanson, w dużej dawce) razem to nadmiar szczęścia, szczególnie na początek.
Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś mi doradził. Bziubziuś jest dla mnie w tym absolutnym autorytetem, ale nie wiem, czy tu zajrzy. Rady Teti oraz innych doświadczonych osób też będą bardzo cenne.






Zmieniony przez - galazka w dniu 2018-01-18 10:25:31

Zmieniony przez - galazka w dniu 2018-01-18 10:30:37
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Bcomplex możesz spokojnie dorzucic do sniadania

cynk w śniadaniu i kolacji odpada że względu na to co bierzesz w tych porach, więc zostaje do obiadu
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 300 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 25763
Dzięki! Bałam się, że jedynym komentarzem będzie to, że jestem lekomanką
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 538 Napisanych postów 2432 Wiek 48 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 151648
cynk i ashwagande radzilabym na noc, tak z 30 min przed spaniem, albo w ogole przed spaniem
osobiscie biore tyrozyne z rana, aby wspomoc konwersje - podobnie rano biore d i b oraz omega
no i witam w swiecie bogatego koszyczka supli :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 300 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 25763
No to oddycham z ulgą, bo jestem w doborowym towarzystwie
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
eveline Trener personalny Moderator
Ekspert
Szacuny 1440 Napisanych postów 15979 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 230563
Ja supli nie lubię i bronię się ile mogę, ale nie ukrywam, że są takie momenty w życiu, że już wszystkie różne drobiazgi irytują i w końcu dla świętego spokoju po te suple sięgam.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 745 Napisanych postów 3413 Wiek 48 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 37245
Galazka B,D i Omege rano bym dala. Ashwa i cynk na noc dobrze sie sprawdza. I relaksik... i na spokojnie bo bez tego to zadne manewry suplo-zarciowe nie pomoga:)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 300 Wiek 36 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 25763
Witam po przerwie

Obiecałam Wam ale przede wszystkim sobie małe podsumowanie tego, co działo się u mnie przez ostatnie miesiące. Działo się dużo, więc rozbiję to na dwa posty. Pierwszy o treningu drugi o odżywianiu.

TRENING

Przez ostatni rok skupiałam się na pracy, a że było stresująco, to nie traktowałam swojego ciała zbyt dobrze. Jak wyglądałam w październiku 2017 można zobaczyć poniżej.

Tradycyjnie koło stycznia przypomniałam sobie o sezonie plażowym. W lutym skończyłam 30 lat, a już od dawna obiecywałam sobie, że ta okrągła rocznica będzie dobrym przyczynkiem do tego, żeby dojść do równowagi ze swoim ciałem, zdrowiem i życiem.
W połowie lutego zaczęłam indywidualnie ćwiczyć z instruktorką. Czułam, że sama kręcę się w kółko, nie mam na siebie pomysłów i generalnie marnuję czas i zdrowie.

Czułam się naprawdę słabo, kiedy po sumie prawie dwóch latach od regularnych treningów nie mogłam utrzymać planka przez 20 sekund ani zrobić kilku serii przysiadów (bez ciężaru ). Pierwsze treningi to było sporo rozciągania się i mobilizacji.

Do rozpaczy doprowadzało mnie, kiedy mówiła rzeczy w stylu: pewnie nie wiesz, ale to jest zarzut (przy ćwiczeniu z piłką lekarską) albo "bo ty to jesteś świeżynką". Miałam ochotę powiedzieć: od 10 lat chadzam na różne fitnessy, mam w domu 50 kg żelastwa! (nie żeby to było nie wiadomo co, ale wiem, co to zarzut ) No ale nie ma co ukrywać, moja forma była taka, że równie dobrze mogłabym nie mieć za sobą żadnej historii aktywności fizycznej.

Nie wiem na ile mogę za to winić Hashimoto, ale kilkukrotnie napotykałam się na informacje, że przy tej chorobie wyrobienie masy mięśniowej jest równie trudne co spalenie tłuszczowej. Brak wyraźnych postępów zniechęcił mnie do regularnego treningu dwa lata temu, kiedy prowadziłam tu dziennik w ramach akcji domatorek. Więc spróbowałam postawić wszystko na jedną kartkę, oddać się w ręce fachowca i zobaczyć, ile z mojego ciała da się wycisnąć.

Na początku miałam pewne obawy, bo trenerka generalnie osobiście od kulturystyki woli crossfit i widziałam, że tego typu ćwiczenia mi proponuje (oczywiście w wersji dla emeryta). Raz na jakiś czas było tradycyjne wyciskanie, ale trochę też było ćwiczeń z piłką lekarską, skakania na skakance, po którym nie mogłam złapać tchu. Żadna tam sztanga, tylko kettle, trx, gumy. Tradycyjny martwy ciąg ze sztangą raz przez te dwa miesiące, ku mojej rozpaczy (trening bez deadlifta? toż to nie będzie żadnych rezultatów!).

Bałam się głównie tego, że taki wytrzymałościowy rodzaj treningu nie będzie dobry dla mnie jako osoby mającej skłonność do przeszacowywania swoich możliwości, ze skłonnością do powysiłkowych bólów głowy no i przede wszystkim z hashimoto. Wyobraziłam, że przy hashimoto tradycyjny trening siłowy ze sztangą i dokładaniem obciążeń jest lepszy i jakoś tak sobie zakodowałam, że męczenie się do utraty tchu nie jest dobre.
Poza tym, mam wrażenie, że z trenerką ćwiczyłam bez sztywnego planu typu raz w tygodniu te ćwiczenia, raz w tygodniu tamte. Na początku zastanawiałam się, czy ona w ogóle ma jakiś plan, ale teraz widzę, że to chyba celowe, że te same mięśnie atakujemy na różne sposoby

Obecnie myślę jednak, warto było zaufać komuś z papierami, bo widzę rezultaty

Przede wszystkim, ręce i plecy mam silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Kiedy ćwiczyłam w domu, nie byłam w stanie progresować. Kiedy z powodu sprzętu byłam ograniczona do kilku rodzajów ćwiczeń, w których nie mogłam dołożyć obciążenia, skutki były marne. Z trenerką ćwiczę też na maszynach, robię różne rodzaje pompek na trx, ćwiczenia z gumami. Była jedna, mocno przedwczesna na moje oko próba podciągania z gumą, ale na to jeszcze przyjdzie czas w przyszłości

Moja ogólna sprawność, wytrzymałość i wydolność wzrosły. Hashimoto nie zaostrzyło się, przeciwciała nawet spadły. Nie jestem w stanie porównać swoich "maksów" sorzed dwóch lat i teraz np. w przysiadzie czy martwym ciągu, bo po prostu teraz ich nie robię w tradycyjnej formie (ze sztangą). Przysiady robię z kettlem, podobnie martwy ciąg rumuński ostatnio z hantlami. Generalnie nie biorę większych ciężarów niż te dwa lata temu po kilku miesiącach ćwiczenia w domu, ale z kimś, kto pilnuje techniki, te ćwiczenia wchodzą inaczej I mam wrażenie, że mój lewy bark już nie jest o tyle wyżej co kiedyś. Tego instruktorka też pilnuje.

Niedługo miną trzy miesiące treningu personalnego. Ustaliłam to sobie jako limit, nawet nie ze względów finansowych, ale po prostu ze względu na to, że nie chcę całe życie oddawać odpowiedzialności za siebie komuś innemu. Z drugiej strony, do wakacji na plaży brakuje jeszcze ponad miesiąc i spokojnie mogłabym ten miesiąc jeszcze poćwiczyć z nią. Tym bardziej, że nie przekroczyłam jeszcze swojego limitu siłowych możliwości, a prędzej przekroczę go z nią, niż bez niej. Możecie mi doradzić

Po akcji plaża, do której ogranicza mnie trochę dieta (o której więcej w następnym wpisie), chcę skupić się na zbudowaniu masy mięśniowej. Jestem bardzo ciekawa, czy uda mi się faktycznie zwiększyć swoją siłę też w górnych partiach i czy nauczę się podciągać. To jest mój plan na czas po wakacjach.

Poniżej zdjęcia sprzed pół roku oraz obecne. To jak wyglądam to oczywiście też kwestia diety, ale o tym w następnym wpisie, może wieczorem albo jutro.





Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Pomoc w redukcji. Ocena początków.

Następny temat

DT - body under construction :)

WHEY premium