Odżywianie
Kwestią odżywiana również zajęłam się w okolicach lutego. Cały czas niby jadłam porządnie, ale często zdarzało mi się dopychać słodyczami i słonymi przekąskami. Fakt, że zaczęłam ćwiczyć zmobilizował mnie też do pilnowania miski, ale prawdziwa zmiana przyszła dopiero, kiedy pod wpływem internetowego wyzwania zorganizowanego na fanpage pewnej dietetyczki postanowiłam przez 21 dni nie jeść ani słodyczy, fastfoodów, słonych przekąsek, nie pić alkoholu i pić osiem szklanek wody dziennie. Do wyzwania była dołączona tabelka, a że ja bardzo lubię tabelki, to niewiarygodnie się wciągnęłam. Wyzwanie trwało od końca świąt Wielkanocnych do majówki i w tym czasie ani razu nie zboczyłam z właściwych torów, mimo niejednej dobrej okazji. Z 68,5 schudłam do 66.6 kg, zapewne za sprawą zmniejszonej podaży węglowodanów.
Mniej więcej w tym samym czasie poszłam do dietetyczki, która zajmuje się hashimoto. Powodem mojej wizyty była marna konwersja z ft4 do ft3. Moje wyniki krwi, które lekarka uznała za "w porządku", dietetyczka określiła jako "totalne zapalenie". Pierwszym pytaniem, które mi zadała, było: "czy mimo ćwiczeń nie ma pani problemów z nabieraniem masy mięśniowej?", co dało mi do myślenia, bo zawsze czułam, że mam, ale akurat tego nie zwalałam na hashimoto, tylko złe odżywianie i predyspozycje genetyczne.
Ferytynę mam 28, a powinno być ok 70.
Witaminę D mam 27, a powinno być 60.
Patrząc w te moje wyniki ogólne poradziła mi, żebym zrobiła sobie krzywą cukrową i insulinową. Wyszły tak:
(0-po 60min-po120 min)
glukoza: 94-124-79
insulina: 5,9-38,6-14,0
Lekarka wyliczyła Homa IR: 1,25, więc stwierdziła, że dla niej to jest dobry wynik.
Myślę, że mogą być trochę zafałszowane, bo kiedy je robiłam byłam już po dwóch tygodniach diety bezcukrowej i niskowęglowodanowej. Ale taką i tak będę już teraz trzymać, więc chyba ni ma to znaczenia.
Tymczasem zanim jeszcze zanim otrzymała te wyniki, dietetyczka przesłała mi jadłospis na najbliższy miesiąc. Dieta bez laktozy, bez glutenu i bez cukru.
Trochę pobladłam, bo zawiera on 1600 kcal dziennie. Cztery posiłki. Rozkład ok. 25 B 40 T 35 W. Węglowodanów poniżej 150 gram dziennie, a pierwszy o drugi posiłek każdego dnia białkowo tłuszczowy. Co najstraszniejsze, trzy posiłki mają być o 8.00, 10.00 i 14.00, a czwarty o 20.00. I ten czwarty posiłek zwykle lekki, typu owsianka. Pomijając już fakt, że to awykonalne, bo wychodzę do pracy o 13.00 a wracam o 18.00 głodna, to nie wyobrażam sobie tego nawet gdybym miała na to czas. Widziałyście kiedyś coś takiego? Ona założyła z góry, że mam hipoglikemię reaktywną, ale chyba nawet w tym przypadku trzy posiłki nie powinny bić tak blisko siebie, a czwarty po 6 godzinach?
Jutro spróbuję wprowadzić tę dietę w życie, tylko ten trzeci posiłek zjem albo wcześniej albo później.
Rozpisała mi też suplementację.
Pierwszy miesiąc probiotyk, enzymy trawienne (tu moja lekarka lamentowała), Omaga 3, witamina D+k, B-complex i magnez, ale to wszystko, prócz enzymów i tak już brałam.
W drugim miesiącu cynk, selen, witamina C i preparat żelaza. Z tym, że cynk i selen i tak już brałam, więc nawet nie wiem, czy teraz mam przestać czy jak....biorę dalej.
Jeśli chodzi o euthyrox, to teraz biorę już dawkę 100 i mam tsh 2.03.FT4 1,67 a FT3 2,63, a już i tak wzrosły trochę od poprzednich wyników.
Po zwiększeniu dawki euthyroxu z 75 na 100 na początku kwietnia, która zbiegła się z odstawieniem cukru nagle dopadły mnie zaburzenia snu. Zasypiałam normalnie, ale przez dwa tygodnie wstawałam mędzy 2 a 4 rano i nie mogłam spać dalej. Budziłam się wyspana i miałam wtedy dużo energii. W końcu przeszło, kiedy zmniejszyłam dawkę do 75 na zmianę ze 100. Teraz już biorę codziennie 100 i śpię normalnie.
W majówkę pozwoliłam sobie na trochę ciasta i kieliszek szampana na imieninach taty, bo zaczynałam świrować, a teraz wracam już do swojego trybu bezcukrowego.
Pod koniec marca zrobiłam sobie w laboratorium "wiosenny" pakiet badań, zawierający m.in. D3 i ferrytynę. Powtórzę ten pakiet pod koniec czerwca i będę mieć ogląd, czy coś się zmienia w dobrym kierunku.
Poza suplementami zdrowotnymi, biorę też BCAA okołotreningowo oraz kreatynę. Myślę, że kreatyna może być tym czynnikiem, oczywiście poza prawidłowo prowadzonym treningiem, któremu zawdzięczam fakt, że w ogóle widzę u siebie jakieś mięśnie
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html