Witam
Naprawde podoba mi sie ta dyskusja, duch SFD w najczystszym wydaniu. Boje sie troche brac udzial, bo przeraza mnie to, ze bede musial tak jak Wy wielokrotnie kopiowac i wklejac komus jego wypowiedzi zeby udowodnic mu jak bardzo sie myli.
Na wstepie link do posta powyzej:
https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=57645 wiem ze nie powiniem dawac linka do posta ktory znajduje sie kawalek wyzej, ale w nim tez jest wiele ciekawych informacji na ten temat.
A teraz moje 4 (!!) grosze
:
1. Zaczne od tego, ze mam troche (wiecej niz o,5 roku
) doswiadczenia z Aikido, oraz tez nieco doswiadczenia w innych SW
2. Opierac sie bede jedynie na tym co sam przezylem albo widzialem na wlasne oczy, nie na filmikach z netu, opowiastkach kolegow ze szkoly itd...EWENTUALNIE na WLASNYCH przypuszczeniach (zeby nie musiec dodawac za kazdym razem MOIM ZDANIEM
Historyjka numer 1, osoby: qbiec i trzech pijanych gowniarzy
Dzialo sie to rok temu na przystanku autobusowym. Stalem sobie akurat wracajac z treningu aikido (z jo i bokkenem dla scislosci),kiedy podeszlo do mnie 3 wymienionych wyzej gowniarzy (nie mam zamiaru przejaskrawiac ze to byly jakies koksy wyzsze ode mnie i nawalone amfetamina, bylo to trzech gosci na oko mlodszych ode mnie i nizszych, wszyscy chyba troche napici) i zazadali ode mnie zebym sie im dorzucil na nalewke. Grzecznie odmowilem i glupio spojrzalem czy nie jedzie moj autobus (tego juz wiecej nie zrobie).
Kazdy wie ze po strzale w glowe nastepuje chwila ciemnosci, lekkie dzwonienie w uszach i lekka dezorientacja, zwlaszcza jesli dostanie sie z tylu lub z boku. To wlasnie sie zdarzylo, strzal nie byl mocny, ale pozniej okazalo sie ze jeden zab mi sie rusza
. Czym predzej porzucilem plecak, stanalem twarza w twarza z rozjuszonym dzieciakiem i ZROBILEM PIERWSZE CO MI PRZYSZLO DO GLOWY - Hidari (bo jestem lewonozny)Mawashigeri jodan. Ciekawe jest to ze wlasnie to mu zadalem, cwiczylem Oyama jakis czas wczesniej, ale mialem pod reka jo i bokkena. Skutek: chlopak sie zatoczyl, dwaj z tylu go przytrzymali mowiac "daj spokoj, to jakis fajter" i sobie poszli.Moj(!) wniosek: w sytuacji stresu cialo samo wybiera to co moze byc najefektywniejsze w danej sytuacji, nie ma czasu sie zastanowic.
Pozostawiam pod rozwage.
Historyjka numer 2, osoby: qbiec i kolega ze szkoly (i kolezanka
)
Rozmawialem akurat z kolezanka
kiedy poczulem ze ktos chce zalozyc mi jakies nieudolne duszenie z tylu. Niewiele myslac zlapalem delikwenta za reke i jakos samo mi wyszlo ladne kote-gaeshi. Wygladalo bardzo ladnie i bylo efektywne.Skutek: Koledze nic powaznego sie niestalo a kolezanka byla pod wielkim wrazeniem
Wniosek: nie zawsze mozna wejsc w nogi ani kopnac a mimo to efektywnie sie obronic. (wiem ze to nie jest to samo co
walka na ulicy ale pisalem ze bede sie opierac na tym co mnie spotkalo, poza tym bylem rownie zdezorientowany jak bylbym na ulicy, tak sadze)
Innych historyjek z fajtow podawac nie bede, ogranicze sie do podsumowania:
We WSZYSTKICH moich walkach na ulicy (pamietam dokladnie 4, nie licze tej ze szkoly ani sparringow) jakos sie obronilem nie uzywajac aikido tylko glownie tego co znalem z karate. Byly to najprostsze techniki jakie przychodzily mi do glowy, nie stalem czekajac na atak po to, zeby komus zalozyc ladna dzwignie.
Zgadzam sie jednak z wnioskowaniem panow Yojimbo i Loco: nie wiem czy lepiej czy gorzej obronilby sie mistrz Aikido bedac na moim miejscu i w zwiazku z tym nie dyskredytuje tej sztuki walki jako nieefektywnej.
Na koniec, jako ze jestem abonentemD-), bede z tego korzystal i daje WSZYSTKIM uczestnikom tej dyskusji po sogu za samo uczestnictwo i ciekawe przemyslenia (mile widziana wzajemnosc
)
https://bundles.sfd.pl/../../buziaki/29.gif[/img]SFD FIGHT CLUB
SFD FIGHT CLUB
SFD FIGHT CLUB[img]../../buziaki/29.gif" alt="" />
"W realnym swiecie
tak jak w snach
wszystko coraz to
inna ma twarz"