19.08 - podzas biegania skrecilem staw skokowy. W pierwszej chwili pomyslalem "k*rwa mac, tylko nie to. Nie wierze, k*rwa, to wszystko przekresli" - majac w pamieci skrecenie sprzed dwoch lat gdzie przerwa w treningach dolu ciala trwala ponad 2,5 miesiaca. Usiadlem tylko pod drzewem i mega w*urwiony myslalem ze moze noga tylko sie wykrzywila - moze zaraz przejdzie. Kiedy dotknelem kostki juz wiedzialem ze to skrecenie - od razu spuchla.
No nic, wrocilem do domu i od razu na przeswietlenie. Tutaj 'dobre' wiadomosci - nie ma zadnego zlamania, to tylko skrecenie.
Lekarz powiedzial ze przerwa od biegania/ treningu nog to 4 tygodnie ale szczerze mowiac nie wydaje mi sie ze bedzie az tak kolorowo.
Zalecenia: stablizator, oklady altacet-em + przykladanie lodu. Pierwszy tydzien lazenie na kulach, dalej stopniowe obciazanie nogi.
Pierwszy dzien to tragedia - nie dalo sie stanac na nodze. Nie ma bata, przerwa od silki do konca tygodnia. Ostatnia i tak robilem w Marcu wiec niedlugo i tak trzeba by odpoczac a skoro i tak treningi byly by na pol gwizdka to decyzja byla prosta.
Kolejne dni:
Wtorek - skrecenie, j/w
Sroda - dalej boli, ciezko na niej stanac ale juz wiedzialem ze napewno jest DUZO lepiej niz 2 lata temu
Czwartek - powoli i delikatnie zaczynam stawac na nodze (tak na 50%) ale wciaz odczuwac dyskomfort
Piatek - czuje ze jest duzo lepiej z dnia na dzien, daje rade poruszac sie bez kul (narazie na krotkich odcinkach - np. pokoj-lazienka, pokol-kuchnia)
Sobota - znowu poprawa, dam rade chodzic bez kul. Utykam ale najwazniejsze ze (chyba) dam rade w poniedzialek przetrenowac klatke bez lazenia o kulach.
Niedziela - coraz lepiej, uzywam kul tak jak w zaleceniach ale czuje ze dalbym rade poruszac sie bez nich. Opuchlizna przeniosla sie z kostki w dol (powyzej palcy) - to znak ze powoli schodzi. Wieczorem jest duzo wieksza niz rano.
Nie wiem co dalej ale napewno sie nie poddam. Od jutra ruszam z takim rozkladem:
Pon: klata
Wt: --
Sr: plecy + brzuch
Czw: --
Pt: barki
Sob:
triceps + biceps
Ndz: --
Cwiczenia podmieniam na takie zeby nie obciazac nogi - wiekszosc siedzac/ lezac. Troche nie wyobrazam sobie treningu grzbietu no ale mam do srody czas zeby wymyslec jak to ma wygladac.