Też się wypowiem, słowa Tysona są spoko, ale to wszystko zależy od charakteru człowieka. Ja przed walką szanuje przeciwnika, gdy wychodzę z nim do ringu witam się normalnie, tak jak kolega wyżej uśmiech czy coś, a w ringu daje z siebie wszystko i chce go roznieść :) po walce to samo co przed, szacunek.
A co do ulicy, trenuję 3 lata boks, sparingów stoczyłem mnóóóóstwo, walk też mam i ciągle zbieram, znam swoje możliwości.
Na trzeźwo też się boje i to bardzo, przychodzi pełno scenariuszy, może mieć jakiś nóż, może być jakimś d****em, może być konfidentem, który od razu jak dostanie w zęby to sie rozyebie, unikam jak najbardziej i ciesz się, że masz taki charakter. To jest naprawdę dobre. W ringu się ncizego nie boisz, tam używasz swojej całej siły i pokazujesz na co Cię stać, na ulicy unikaj jak możesz. Walić jakieś tam nastawienie moralne. Koledzy powiedzą, o uciekłeś, przestraszyłeś się, olej to, powiedz, że po prostu używasz mózgu i masz się gdzie wyżyć.
dobrze radzę, mam przyjaciela, który od dziecka trenuje
muay thai, jest naprawdę kozakiem, teraz mamy wspólnie sprawę w sądzie za wybite zęby, bo się "nie przestraszyliśmy". I co nam z tego? prawdopodobnie po 1500 zł na głowe. Pełno jest takich akcji, dużo razy nam się udało, ale można wpaść.
Więc nie myśl o tym, żeby to poprawić :) to jest głupota, człowiek uczy się głównie na własnych błędach, ale nie polecam Ci doświadczyć tego stresu, wezwań, przesłuchań i starania się załagodzić sprawę.