Majówka powoli się kończy, więc pora nadrobić zaległości dziennikowe. Tak więc...
Sobota, 3.05.2014
Jak już przystało na dzień wolny od pracy, sobota była dla mnie dniem pracującym, tym raze na szczęście lokalnie, od 12 do 18 tak więc przed pracą było sporo czasu na rozruch przed nadchodzącymi zawodami. Niestety warunki nie dopisały i mieliśmy tu na Śląsku małe załamanie pogody. 6 stopni, wietrznie i deszczowo - idealna pogoda na:
Rower - rozruch przed duathlonem
46 km / 1h:48m / średnia 25.5 km/h
tętno 137 bpm / 1350 kcal
Nie sądziłem, że w maju będę się ubierał na rower w mój "zimowy" komplet ale okazało się to strzałem w dziesiątke. Jak wychodziłem, było tylko zimno i wiało, po ujechaniu 420 m zaczęło lać. Gdyby nie to, że ubierałem się pół godziny to pewnie wróciłbym do chaty. W związku z fatalnymi warunkami postanowiłem skrócić trasę i trochę mocniej nacisnąć, wyszedł fajny trening i zdążyłem na spokojnie przed pracą umyć rower i dobrze zjeść.
Dieta
Czysto, ale więcej węgli (bo zawody). Wszystko jak w rozpisce tylko więcej gramów owsa, ryżu i makaronu wieczorem, takie mini-ładowanie. Bardziej dla spokoju ducha, niż z potrzeby ciała.
Niedziela, 4.05.2013
DUATHLON SILESIAMAN
Bardzo udana impreza, chłodno ale słonecznie, jeśli można na cokolwiek narzekać to tylko na mocny wiatr, ale można też nie narzekać tylko zacisnąć zęby i mocniej pedałować
Bieg #1
5.25 km w tempie 4:56 min/km
tętno 170 bpm / 400 kcal
Poszło sprawnie, założyliśmy sobie z moim przyjacielem, że zawody robimy razem i na pierwszy etap celowaliśmy w
tempo poniżej 5:00 min/km - jak się okazało wyszło to nam na dobre, obaj biegliśmy mocno ale bez zadyszki. Zaczęliśmy z tyłu stawki i spokojnie wyprzedzaliśmy tych, co zaczęli zbyt mocno. Wysiłek gdzieś w okolicach intensywności 10K wg mojej subiektywnej oceny.
Rower
20 km ze średnią 32.5 km/h
Niestety nie mam wskazań tętna bo mój pulsometr wyłapał kilka razy sygnał z innego (i tak dorobiłem się nowego HRmax - 226
) i pokazał mi średnie tętno 179 bpm, sporo za dużo, mimo że jazda naprawdę była intensywna. Myślę, że coś z zakresu 168-172 będzie bliższe prawdy. Trasa lekko pofałdowana ale z małą ilością płaskich odcinków + mocne zmiany sprawiły, że jazda była bardzo szarpana - czego szczerze nie znoszę. O wiele lepiej czuję się na zawodach z niedozwolonym draftingiem. Dzięki współpracy udało się zrobić dwa nowe rekordy życiowe - na 10 mil i 20 km (28m:42s i 36m:06s) ale dużym kosztem - szczególnie psychika siadała. Dawanie zmian było fajne, dolny chwyt i jazda na zapiek, gorzej jak już brakowało sił i zza pleców wyskakiwał wypoczęty kolega i trzeba było powalczyć o utrzymanie się na kole. Nowe doświadczenie do bagażu.
Bieg #2
3.5 km w tempie 5:10 min/km
tętno 169 bpm / 280 kcal
Jako, że całe zawody miały być mocnym treningiem i fajnie spędzonym dniem, a nie przekraczaniem barier i walką o każdą sekundę, drugi bieg pobiegliśmy podobnie jak pierwszy - mocno, ale z kilkunastusekundowym zapasem. Nie powiem, że było łatwo i przyjemnie - kto biega po rowerze ten wie, że odczucia są ciekawe. Ale nie toczyliśmy piany z pysków i tlenu starczyło, żeby zamienić parę zdań po drodze do mety.
W efekcie ukończyłem swój pierwszy duathlon z bardzo miłymi odczuciami. Impreza bardzo fajna, jak na debiut organizycjny to było świetnie. Nasza taktyka okazała się bardzo trafiona i zaliczyliśmy świetny trening.
Dieta
Pod względem jakościowym czysto, gorzej z ilością
Rano standardowo - owsianka z rodzynakmi, orzechami, jabłkiem, bananem i jogurtem naturalnym oraz jajecznica z 3 jajek - Poznań zbliża się wielkimi krokami więc pora zacząć dopinać takie "szczegóły" jak odżywianie. Jak na razie mam faworyta. Śniadanie bardzo sycące i przy tym niepowodujące żadnych negatywnych efektów podczas mocnego wysiłku. Pewnie już takie zostanie. Godzinkę przed startem jeszcze banan i wafel ryżowy z masłem orzechowym i dżemem - bo uwielbiam to połączenie
Po ukończeniu kilka jabłek i bananów.
Trochę gorzej podziało się po zawodach, postanowiliśmy sobie z Dziewczyną zrobić fajną kolację, więc zahaczyliśmy w drodze powrotnej o Lidla na małe zakupy. W menu 2 bagietki z masłem czosnkowym zapiekane w piekarniku z plastrami mozzarelli na wierchu, spaghetti z sosem bolońskim, sałata z pomidorami i oliwkami oraz butelka wyśmienitego Chianti z wysokiej półki (13.99 zł)
- bardzo polecam, mamy sprawdzone, smak bardzo poprawny. 300 g makaronu i pozostałe wiktuały zrobiliśmy za jednym podejściem. Przy czym ja odpowiadam za jakieś 2/3 spożycia
No ale nie będę ściemniał, nie mam wyrzutów sumienia. Spędziłem super dzień z Dziewczyną i przyjaciółmi, porządnie się zmęczyłem, dobrze zjadłem i ululałem się 3 lampkami wina. Naładowany glikogenem i pozytywną energią czekam na jutro, bo od jutra do startu w Poznań 70.3 jest dokładnie 12 tygodni - robi się poważnie!