DZIEŃ 65/83
Się tak zastanawiałam o co kaman z tym wyczerpaniem / brakiem sił, co to w każdej przemianie laski się żalą, a Szefowa przestrzega, że pod koniec trzeba się będzie może czymś wspomóc. No to się przestałam zastanawiać
Dziwnie mnie zmęczenie jakoś nie brało, ale jak w poniedziałek dopadło to po prostu wzięło i wyłączyło mi prąd. Nie powoli, systematycznie, tylko ciach i nie ma. Wczoraj po treningu zaliczyłam zgon i padłam martwa, a dziś już na treningu nie było czym robić. Wszystkie członki nie żyją
Po jedynkach miałam pomysł iść do domu, bo w zasadzie sensu nie było w tym treningu. Ostatecznie jednak spałam i robiłam, za każdym ćwiczeniem mówiąc sobie, że to ostatnie i idę. W końcu go zmęczyłam, ale jakby zliczyć ile przesiedziałam między ćwiczeniami, zbierając zwłoki do kolejnego powtórzenia, a ile trenowałam, to chyba więcej siedziałam
Wszędzie obciążenia gorsze niż poprzednio, a techniki to w tym treningu nie było chyba w ogóle. Cud, że sobie czegoś na łeb nie spuściłam
Jak sobie nałożyłam sztangę do wznosów na biodra, to miałam szczerze w D, że mi się wrzyna w pęcherz i uciska na kolce, ale nie miałam siły jej dźwignąć. Chłop stał na przeciw i patrzył co zrobię, a ja siedziałam i siedziałam, jak ten głupek wioskowy
Marsz na koniec to już nawet nie emerycki, tylko inwalidzki bym rzekła. Pod prysznicem zaczęłam się zastanawiać, czy jak tak dłużej postoję to czasem nie rozmoknę i nie spłynę wraz z wodą do tej kratki ściekowej. No takiego treningu to jeszcze nie miałam
Całość, z porażkową rozgrzewką, równie udanym stretchingiem, prysznicem i robieniem oka, gdzie sobie mało maskarą tegoż nie wybiłam, zajęłam mi tadam... równo 3 godziny
Sama nie mogłam uwierzyć jak popatrzyłam na zegarek
Także jutro kompletny off. Nawet na rower nie pójdę. Przyjdę z pracy i będę spać aż do ... no aż się zbudzę
Aha, te wszystkie Ultra energy, Guarana tabs i inne cuda na kiju, to niech se producenci w oko wsadzą. Całą garść dzisiaj łykałam
Żeby to choć smaczne było to by jakiś sens z tego był
W piątek, jak będę w stanie, to zrobię drugą siłę, a wytrzymkę sobie w tym tygodniu daruję, bo nie ma takiej opcji, żebym zrobiła tak dynamiczny trening, skoro statyczny mnie pokonał.
Ja pyerniczę, no pierwszy raz coś takiego widzę
W ogóle zdawało mi się, że to już finisz i w zasadzie to my kończymy, a dziś zdaje mi się, że niemożliwie dużo czasu jeszcze do końca tej przemiany
Aha,
głodna jestem
shrimp2
filonka
Ale w sumie git, nie dopadnie mnie na finisz przemiany 
i już tylko 2 tygodnie 
