From fat to fit/podsumowanie str.39

Wczoraj był trening biegowy:
15 min żwawy bieg ciągły
7 x interwały 30 sek sprint pod górkę, 1 min powrót,

trening krótki ale intensywny, przy interwałach prawie wyplułam płuca

Dziś siłka. Umówiłam się z panią intruktor na pokazywanie martwego ciągu i przysiadu ze sztangą pod kątem rozpoczęcia treningu AB w przyszłym tygodniu.

Bieżnia weszła tylko z 6 interwałami ponieważ wczesniej podwyższyłam prędkość biegu ciągłego do 7,5km z 7. Niby nic ale nawet 0,5km/h powoduje większe zmęczenie.

Niestety nie było umówionej pani instruktorki, więc nie pokazała mi przysiadów ani martwego ciągu pod kątem nowego treningu w przyszłym tygodniu. Za to zaczepiłyśmy z kumpelą sympatycznego Wojtka ze zdecydowanie największą masą mięśniową i wyglądającego na najbardziej obytego na siłce, żeby nam pokazał jak się robi prawidłowo przysiad ze sztangą. Pokazał i objasnił ale jakoś mi średnio idzie, albo lecę na twarz, ale się garbię, albo lecę do tyłu. Do tego w kolanach jakoś dziwnie mi chrupie. Wojtek odradza rozpoczynanie przysiadów od razu ze sztangą 20 kg.
Potrenuję dziś z kijem od szczotki, to nie może być aż takie trudne do ogarnięcia.

Pomiary z dziś rana. Już tak szybko nie idzie, ale idzie w dobrym kierunku pomimo bardzo sporadycznych wyskoków żywieniowych (3x w ciągu 2 tygodni)typu piwko czy ciastko.
Waga 76kg jest dla mnie swego rodzaju barierą psychologiczną, ponieważ 3 poprzednie podejścia do odchudzania załamywały się właśnie przy tej wadze i wracałam do tycia.

Sobota była wolna od ćwiczeń a dziś:
30 min bieg ciagły żwawo + 7 interwałów 30 sek sprint pod górkę + 1 min powrót.
Dziś trening biegowy jakiś taki zamulony był. Wyraźnie czuję zmęczenie i to nie tylko nóg ale całego ciała. I to pomimo jednego dnia odpoczynku w sobotę. Jeśli nie będzie progresu jutro na siłce i zmęczenie się utrzyma chyba będę musiała zredukować ilość treningów biegowych w dni wolne od siłki.

Wzorcowo idzie

Dzięki Krewetko, oby tak dalej bo przedemną jeszcze długa droga

Kupiłam wagę, więc mogę znowu zamieszczać zrzuty z michy wiedząc ile dokładnie ważą moje produkty.
Dziś wyszło mało WW i dużo tłuszczu, białko w normie. Jakoś tak zaszalałam z fatem. Posiłek nr 2 zjadłam na 2 raty i nie było dużej przerwy.
A propos: czy oliwę z oliwek w ilościach sałatkowych wrzucamy do bilansu?




Zmieniony przez - medit72 w dniu 2013-03-04 14:46:30

Medit, ja oliwe wliczam w każdej ilości... jakby nie patrzeć to czysty tłuszcz...

Dzięki. Też tak mi się wydawało, ale zawsze lepiej się upewnić.

Treningi na naszej siłce coraz bardziej przypominają czasy PRL-u, gdzie do wszystkiego były kolejki: po kluczyk do szafki (bo za mało szafek), do maszyn, do ciężarów, do bieżni.
Największa walka jest zawsze o bieżnie, przy czym są niektóre jednostki, które okupują te urządzenia w celach spacerowych. Takim osobom mam ochotę podkręcić tempo w myśl zasady: zmęcz się i daj się zmęczyć innym.....

Cały czas się zastanawiam jakim cudem 6 lat temu przebiegłam maraton w tempie 9,144 km/h skoro dziś po 18 min biegu w tempie 7,2 km/h na bieżni wypluwam płuca? Jak to się stało, że kilka lat temu 60 minut potrafiłam biec nieprzerwanie w tempie 10,7km/h a dziś chyba nie pobiegnę prędzej niż 7,5km/h na te 60 minut.

Normalnie porażka....