Otóż jestem w desperacji.A teraz krótko przedstawię moją historię:
-zawsze ważyłam dużo,rodzice i babcie skutecznie zadbali o wybudowanie przez mój organizm komórek tłuszczowych;
-zaczęłam się odchudzać w 2008 roku,pod koniec studiów,gdy pisałam pracę magisterską.Mialam od cholery wolnego czasu ale przestałam mieć branie u facetów,więc postanowiłam zawalczyć;
-poszłam do Naturhouse.W 4 miesiące (od początku kwietnia do konca lipca) schudłam 25kg,wychodząc od 97kg;
-ważyłam 72kg,wyglądałam pięknie (serio,więcej nie musiałam chudnąć),więc sobie odpuściłam;
-efekt jojo-plus 43kg w ciągu jednego roku!!!!!!
-kolka nieudanych dalszych prób-chudnięcie,tycie,chudnięcie,tycie
-kompulsywne obżeranie się stało się moją rutyną-nie chudłam od diety więc się opychałam w ramach protestu:)
-zaczęłam badania-tarczyca w normie,wszystko cacy,aż do wyników z krzywej cukrowej i insulinowej
-endokrynolog-insulinooporność,przepisanie metformaxu na 7 miesięcy(teraz zaczynam trzeci)
-ćwiczę od dwóch i pół roku-aerobiki,race walking,spinning,treningi domowe (obecnie wchodzę w 4 tydzień Insanity) i NIC!
-Ćwiczę od 3 do 6 razy w tyg,zalezy jak wyjdzie mi z pracą;
-Dieta mniej więcej wiem jaka ma być (niskowęglowodanowa),ale nie wiem czy nie popełniam bledu ćwicząc to co teraz
Miało być krótko,ale jestem kobietą,rozgadałam się:) Teraz ważę dużo za dużo,wstyd się przyznawać,ale 104kg.Jeszcze miesiąc temu miałam 98kg,nie wiem co się stało,że tak utyłam bo nie jadłam więcej,nawet fajki rzuciłam ale bez podjadania przekąsek,jak to przy rzucaniu.Pomóżcie,mądrzy ludzie.Do dietetyka żadnego nie pójdę bo już byłam u kilku,widocznie mam pecha.Zresztą żaden nie umiał dostosowac diety do ćwiczeń a tu są od tego fachowcy.
Bardzo dziękuję za każdą przydatną informację:)