Nie ma czegoś takiego jak brak diety kolego. Dieta = sposób odżywiania, każdy jakąś posiada. Paradoks polega na tym, że wiele osób mylnie sądzi, że ryż z piersią z kurczaka jest bardziej "anaboliczny" od kanapki z szynką. Tak naprawdę wiele "domowych" "zwyczajowych" diet jest lepszych niż wklejane tutaj w tym dziale nieraz do oceny wymuskane jadłospisy. Taka jest prawda.
Pewnie, że uwarunkowania genetyczne są ważne, ale pomijając pewne choroby o podłożu genetycznym - nie determinują końcowego efektu, zwłaszcza - na poziomie amatorskim, kiedy celem jest estetyczna sylwetka i dwucyfrowy bf. W ramach swojej kariery zawodowej współpracowałem już z osobami, które były święcie przekonane o tym, że winę za ich wieczne problemy z nadmiarem tłuszczu, wąską klatą czy kiepską kondycja ponoszą geny, a jednak przy odpowiednim podejściu i odpowiedniej mobilizacji udawało się osiągnąć zamierzony efekt.
Mało tego, pomagałem kiedyś osobie z chorobą genetyczną polegającą na uposledzeniu sprawności pozyskiwania energii z długołańcuchowych kwasów tłuszczowych (spowodowaną niedoborem enzymu palmitoilotransferazy karnitynowej II). Generalnie przypadłość ta polega na tym, że organizm nie za bardzo umie spalać tłuszcz. Wydawać by się mogło, że nic tylko usiąść nad rzeką i płakać. Okazało się, że oparcie diety o średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe omijające ten enzym jest strzałem w 10. Zawodnik startuje w zawodach MMA i ma kratę na brzuchu. Ma jednak determinację, której brakuje 99% osób i nie przejawia skłonności do zrzucania winy na geny, a cały czas szuka rozwiązań (potrafił nieraz zadawać pytania przez kilka godzin, podsyłać pomysły, publikacje naukowe, etc!)
Ten kolega:
https://www.sfd.pl/DIETA_NA_MASĘ_95kg__problem_z_tyciem!-t882718.html - nie mógł przytyć na diecie dostarczającej ponad 6000kcal, też można byłoby pomysleć, że to geny, szybka przemiana materii, że się tego nie przeskoczy. Po dwutygodniowych konsultacjach udało się ruszyć wagę przy około 4000kcal / dobę. Potrzebna była jedynie modyfikacja diety pod względem jakościowym, w tym wywalenie gainerów i odżywki białkowej, kalorie miały drugorzędne znaczenie.
Różnimy się pomiędzy sobą - to nie ulega wątpliwości, różnice zdeterminowane są przez czynniki wrodzone i nabyte przez X lat naszego życia (np. wypracowana w dzieciństwie insulinooporność) Zawsze jest jakiś sposób by poprawić swoją sylwetkę i swoje wyniki - nie każdemu jednak dane jest dojść do tego sposobu, bo znaczna część osób woli trwać przy nieuzasadnionych często standardach typu pierś + kurczak + oliwa, 6 posiłków dziennie, brak tłuszczu w potreningowym,
2g białka na kg masy ciała, "dodaj tłuszczu utnij węgli", etc. Znakomitym przykłądem na to co może dać złamania schematów są diety typu IF (np. J/NJ), gdzie wiele osób nie mogących do tej pory zrobić formy nagle odrzucając obowiązujące standardy i poszcząc przez 14,, 16 czy 18h w ciągu doby, wykonując trening na czczo - zaczęło notować zaskakujące wręcz postępy...
Tak więc sugeruję nie tłumaczyć mi się tu genami, tylko myśleć i zap*****lać na treningach