Wiecie co? W ogóle wkurza mnie ta cała niekompetencja trenerów, dietetyków, nawet lekarzy i wszystkich innych naciągaczy...
Ja sama wiedząc, że to nie jest do końca zdrowe ciągnęłam tę głupią dietę 1200 kcal, wiedziałam, że mój metabolizm jest rozwalony, ale zaufałam "specjaliście" myśląc, że może jednak, skoro jestem pod fachową opieką będzie inaczej. No i przekonał mnie do swojej cudownej teorii, że im więcej się je tym bardziej to zwalnia metabolizm, po czym obciął kalorie na 1000. Najgorsze jest to, że nieświadomość panuje wszędzie, i bliskie mi osoby wmawiały mi, że jestem chyba jedyną osobą na świecie, która nie potrafi schudnąć i lepiej, żebym po prostu ostro wzięła się do pracy.
Teraz znowu widzę jacy trenerzy są zatrudnieni na siłowni, ludzie, którzy sami coś kiedyś ze sportem mieli do czynienia, ale cała ich wiedza opiera się chyba na weekendowym szkoleniu przed rozpoczęciem pracy...
Ale się rozpisałam, dosyć biadolenia, będzie tylko lepiej, dobrze, że jesteście Wy i to forum :)
Dziś miały być interwały i joga, ale wirus paskudny mnie dopadł i smarkam, kicham i wszystkie mięśnie mnie bolą i odpuściłam.
Za to jedzonko dziś bardzo ok, powoli zaczynam odczuwać przyzwyczajenie :)