Dziś dzień treningowy. Miska czysta, głodna jestem i walczę ze swoim apetytem. Na domiar złego jeszcze mama piecze ciasto i w całym domu zapachy.
Warzywa: brokuły, papryka, pomidory.
Jeśli chodzi o trening, to:
Przysiad plie zrobiłam ze sztangą na barkach, bo ze sztangielką z takim obciążeniem nie dałoby rady. No i jak wzięłam te 40 kg na barki to został mi piękny czerwony ślad po sztandze No i dziwne to było uczucie, ledwo tą sztangę trzymałam na tych moich barkach, czułam, że mi zaraz plecy pękną... Może ja źle układam sobie ten gryf?? Lub to kwestia przyzwyczajenia. Jak położyłam sobie bluzę na ramiona i dopiera na nią sztangę to było już trochę lepiej
Dzień dobry przy tym ćwiczeniu w miarę zwiększania obciążenia mniej czuję pracę dwugłowych, a bardziej prostowniki.
Plank poprawiłam technikę, poczytałam jak Martucca pisała jak powinno się go robić i zastosowałam to... No i wytrzymałam tylko 33 s!
Po treningu dałam radę potruchtać tylko 5 min... Ehhh poprawię się i oczywiście rozciąganie po. W ramach rozgrzewki była dwudziestominutowa przejażdżka rowerem.
Pozdrawiam i miłego wieczorku wszystkim życzę!