Ha, szkoda, że ja też nie wpadłam na ten temat przed pierwszym razem, te całe półtora tygodnia temu
.
Mogę Ci się za to podzielić świeżaczkowatymi obserwacjami. W zeszłym roku zapisałam się na siłownię, na której Panów Pakerów było co nie miara, a ja byłam zupełnie niepewna, co robić, jak robić i tak dalej. No i bałam się instruktorów, też szerszych niż wyższych. Efekt? Zrezygnowałam po jakiś 6 treningach, z których każdy był dla mnie katorgą, okraszoną niewybrednymi komentarzami i pytaniami "od kiedy to takie małe sztangielki produkują?".
Teraz, dzięki Bogu, trafiłam do takiego klubu, gdzie Panów Pakerów nie ma, są za to Panowie Dbający O Zdrowie,
Biceps i Triceps, i jest o niebo lepiej. Inna sprawa, że cały czas się przypatrują przekraczaniu granicy damsko-męskiej części siłowni, jaką wyznacza chyba linia brzegowa maszyn i zaczynają się ciężary, ale że chodzę mniej-więcej o tym samym czasie i w te same dni, spotykam co chwilę te same osoby, i już się chyba przyzwyczaili. Serio, za 3. razem zaczęli się już ze mną witać, żegnać, uśmiechać i zagadywać. I podbiegać ochoczo do suwnicy zdejmując za duże ciężary, jeśli zmierzam w tym kierunku
.
Więc odwagi, jeśli nie powitają Cię uprzejmie za pierwszym razem, nie załamuj się - uśmiech i do przodu. No i napisz, jak wrażenia.
A, i w związku z ty,, tegoroczne podejście do siłowni jest przesuper - z każdym treningiem podoba mi się coraz bardziej, a aeroby coraz mniej
.