Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Day number three - Boredom and heathendom
Hmm, właściwie, to dzisiaj działo się nie za wiele. Trochę posprintowałem na rowerze w drodze do sklepu, a z nudów nagrałem filmik jak jem ogórka (chyba nie jestem na tyle poryty by to wrzucać). No ale dam wypiskę z diety, żeby coś było. Tutaj mi się zrobiło trochę mniej fatu niż planowałem, bo mamie zostały białka z ciasta (zwykle daję całe jajca).
A, i jeszcze refleksja/wniosek na dziś: memy internetowe mają zgubny wpływ na poprawność gramatyki i słownictwa w języku angielskim.
Focie:
Albo kij z tym, co ja będę dawał takie bezbarwne wypiski, macie filmik:
Zmieniony przez - december w dniu 2012-07-29 20:46:16
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Ha, wiedziałem, że tytuł chwyci. :D Lul, kalikstat, akurat o niedzieli tu nawet nie myślałem (ale poganin i szatanista ze mnie, nawet mam 666 kcal w drugim posiłku), no ale chciałem podtrzymać tradycję i coś napisać, a to, że bez sensu, to już inna sprawa. Sog za odnalezienie sensu w bezsensie!
Zmieniony przez - december w dniu 2012-07-29 20:56:15
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Szczerze, to teraz Ci nie powiem, bo jak mówię, nudziłem się bardzo. Ale obiecuję, że takie durnoty będę wstawiał tylko sporadycznie. I dzięki za nieplanowany komplement - nie wiedziałem, że jedzenie to talent! Będę go szlifował i doprowadzę do perfekcji.
Zmieniony przez - december w dniu 2012-07-29 21:07:43
Dobra, ja uciekam, bo już nie mogę znieść, jak komary zjadają mnie przy świetle monitora.
Zmieniony przez - december w dniu 2012-07-29 21:09:11
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Day number three – Looots of pleasure
Na dzień dzisiejszy miałem zaplanowane lajtowe 30 minut cardio I zupełnie inny rozkład posiłków, ale napisał do mnie kumpel z zapytaniem, czy nie pograłbym w piłkę, na co przystałem z przeogromną chęcią. Planowałem pograć z godzinkę i się zwijać, ale frekwencja dopisała i w 12 osób przeprowadziliśmy szybką i sprawną akcję przejęcia orlika. Mimo nieustającego deszczu grało się niesamowicie. Radocha z gry była tak nieziemska, że mimo ciągłego sprintowania na połowę drużyny przeciwnej i z powrotem nie czułem żadnego zmęczenia. Ciekawe jak będzie z kondycją jak dobiję do wyższego pułapu wagowego. :) O, i nawet obyło się bez kontuzji. Był tylko moment podwyższonego ryzyka, kiedy kumpel zasadził mi kopa w piszczel. Poza tym jestem zdrów i cały, nawet ani razu piłką w klejnoty nie dostałem, a zwykle mam do tego szczęście.
Jeśli chodzi o dietę, to zrobiłem sobie dzień oszczędzania na mięsie, także białko to głównie nabiał i jajca. Lwia część poszła kcal poszła w okolice gry. Zjadłem dziś nieco więcej niż w normalny dnt z uwagi na 2h piłki. Ogółem micha udana, a w diecie pewnie na dłuższy czas zagości niby-chłodnik twarogowo-ogórkowy, tym bardziej, że skończyły mi się orzechy włoskie.
…a jutro katuję kopyta. Nie mogę się już doczekać, żeby wypróbować świeży plan.
Piosenka na wczoraj (wczorajszy wpis sknociłem, bo zapomniałem dać ten jakże istotny element mego dziennika. Nie, żebym Was podejrzewał, że macie ochotę tego słuchać, ale porządek musi być):
A na dzisiaj, z racji udanego dnia i dobrego humoru pytam – jesteście gotowi na disco?! Jesteście gotowi na polo?! No to… MYK!:
Strawa (dzisiaj bez filmików, bo ogórki poszły do chłodnika):