Martucca napisałaś
Mile wdziana prawdziwa kiszona kapusta i ogórki, takie z beczki. Myślałam że masz na myśli że te sklepowe nie są prawdziwe i mam się starać o taką z dobrego źródła. Jeśli nie o to chodziło, wracając z apteki kupie
chernushka dzięki, jeśli chodzi o obiad to dosyć często próbuję gotować ale mają swoje przyzwyczajenia. Zrobię zupkę, wyjdę na chwilę z kuchni i już zabielona pudełkiem śmietany albo z kluskami/ryżem. To samo z mięsem, jak wracam to sos gęsty jakby szklankę mąki tam dodali. Czasami uda mi się powiedzieć, że to mój obiad, róbcie sobie sami dla siebie/ tam macie swój. Ale tu już dodatkowe koszty wchodzą żeby kupić dla siebie mięso, więc nie często wyskakuję z czymś takim. Jeszcze rok i pójdę do normalnej pracy, wtedy miska będzie 100% czysta.
10.06.2012r
Micha
Tak wiem beznadziejnie... Mogę się pocieszyć jedynie tym że tego batona na 100% zużyłam. Po prostu nie miałam energii dalej pedałować i wszyscy mówili że zaraz zemdleje to zjadłam.
Na wieczór już byłam tak wykończona że tylko wpadłam, zjadłam prosto z gara to co zostało z zupy, trochę kapusty, kilka truskawek, do kąpania i spać.
Trening
Jazda rowerem 9:00-22:00 po lasach, polach, łąkach, górki, nie górki wszystko! Po prostu rzeźnia, ostatnie 30km miałam ochotę puścić pawia. Dwanaście osób wyjechało, tylko sześć dojechało, to byli ludzie którzy maratony jeżdżą, a ja się tak do nich podpięłam żeby zobaczyć jak to jest. Braliśmy rower na plecy i wchodziliśmy na wydmy, szukaliśmy drogi której nie było w głębi lasu, walczyliśmy z poprzebijanymi dętkami. Normalnie ogień w mięśniach, nie wiem
ile spaliłam kalorii ale chyba z 10 000 więc ten batonik mi nie zaszkodził
Takie dwa zdjęcia jeszcze wrzucę z wycieczki
Wszyscy sprowadzają rower, ja oczywiście muszę zjechać
Godzina 18:00 zaczynały mnie boleć wszystkie mięśnie... Tu odpoczynek po wjechaniu na masakryczną górę po kamieniach. Dosłownie 3-5min wjeżdżaliśmy
Zmieniony przez - OliwiaP w dniu 2012-06-11 10:51:39