Szacuny
1
Napisanych postów
105
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
6143
Witam. A więc na wstępie powiem, że mam 20 lat, 180cm wzrotu oraz waże ok. 80-82kg. Wiem, że taka waga jest nawet całkiem ok, ale ja praktycznie nie mam mięśni. Ze sportem miałem jedynie kontakt na WF w szkole. Już jakiś czas temu postanowiłem sobie, że zaczne się odchudzać. Nie mam zbyt wielkiej wiedzy o tym (tak, czytałem przyklejone tematy), więc poprostu postanowiłem, że zaczne się odżywiać zdrowo, tj. wywale ze swojego jadłospisu fastfoody, słone przekąski, słodycze, słodkie napoje i alkohol. No niby wszysto byłoby ok, ale mam dziwne problemy z psychiką. Gdy mam świadomość, że mam okazje kupić sobie jakiegoś slodycza to poprostu staje się innym człowiekiem. Nie ma opcji abym nie skorzystał, ale jak już go zjem to odrazu atakują mnie wyrzuty sumienia, jestem na siebie wściekły, bo przecież miałem ograniczać jedzenie slodyczy. I zaraz postanowienie, że to co zjadłem to był "ostatni słodycz". No fajnie, ale sytuacja powtarza się na nastepny dzień... I tu nie chodzi tylko o słodycze, ale również o fastfoody czy piwo. I ciągle podjadam, a to sobie zjem pączka bo akurat mama kupiła, albo jakieś słone paluszki/czipsy które przyniósł ojciec. No poprostu opanować się nie mogę. Próbowałem ćwiczyć swoją silną wolę, położyłem sobie batonika na biurku i chciałem zobaczyć ile trzymam, niby proste - osoba "normalna" by o nim zapomiała, ja się nie mal pociłem i ciągle na niego patrzyłem. Wytrzymałem pare godzin i musiałem go zjeść. Pozatym cały czas zaglądam do lodówki i czegoś szukam, mimo, że jestem najedzony. A te wyrzuty sumienia strasznie mnie męczą, miałem taka sytuację gdy pochłaniałem kartonik ptasiego mleczka, że połowo kartonu ze złością i niemal z płaczem wywaliłem do śmietnika i pogniotłem nogą. Albo po zjedzeniu jakiegoś kebaba myśl, o tym że miałem się odchudzać zmusiła mnie do wymuszenia wymiotów.
Jestem pewny, że jakbym wyeliminował, ze swojego jadłospisu słodycze, napoje, fastfoody, piwo oraz podjadanie to bym się szybko wyciął, no ale do cholery nie mogę... :( Własnie ten temat pisze, po tym jak zeżarłem paczkę Milka Lila Stars. Jestem z tego powodu na siebie bardzo zły. Ale jutro pewnie zrobie to samo. Nie mam żadnego motywatora, abym spokojnie mógł powiedzić "NIE" i już.
Pomoże ktoś? Jakieś sugestie? Czy powinnem wybrać się do psychologa? Na prawdę bardzo bym chciał, ale co pare godzin mam całkiem inne myślenie. Pomocy!
Szacuny
13
Napisanych postów
1551
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
15054
A te wyrzuty sumienia strasznie mnie męczą, miałem taka sytuację gdy pochłaniałem kartonik ptasiego mleczka, że połowo kartonu ze złością i niemal z płaczem wywaliłem do śmietnika i pogniotłem nogą
Stary jak mogłeś? Myslałeś wtedy o tych dzieciach z afryki?
Ułóż sobie diete, smaczną, zdrową, redukcyjną. Kup sobie zapas białkowych batonów na miesiąc. Białkowe batony są drogie więc nie będziesz miał kasy na nic innego, a zawsze to jakiś słodycz
Szacuny
369
Napisanych postów
8676
Wiek
44 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
130653
"Albo po zjedzeniu jakiegoś kebaba myśl, o tym że miałem się odchudzać zmusiła mnie do wymuszenia wymiotów. " to juz nie jest normalne. brak silnej woli, to jedno, ale nie sądzisz, ze cos zlego sie dzieje w twojej głowie/psychice? takim podejsciem mozesz sie wpakowac w zaburzenia odzywienia, bulimie czy kompulsywne obżeranie. poza tym jak wyglada twoj przykladowy dzien posilkow? byc moze jesz za malo, zle produkty, podbijasz sobie szybko cukier i stad te napady. wklej aktaulną diete z jednego dnia
Szacuny
1
Napisanych postów
24
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
656
Najpierw proponuje przyzwyczaic sie do jedzenia o regularnych godzinach albo w regularnych odstepach czasu (co 2-3 godziny). Pierwszy tydzien byl dla mnie calkiem trudny, ale teraz przewaznie nawet nie czuje glodu. Zeby caly czas nie chodzic do lodowki, bo pewnie robisz to z nudow (ja tak robilem!) to polecam spacerki. Mp3 na uszy i rundka po parku. Po zakonczeniu spacerku mozna sie zabierac za przygotowywanie porzadnego, zdroweg posilku zamiast podjadac. Dla mnie sie sprawdza :)
Szacuny
1
Napisanych postów
105
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
6143
kocio2009
"Albo po zjedzeniu jakiegoś kebaba myśl, o tym że miałem się odchudzać zmusiła mnie do wymuszenia wymiotów. " to juz nie jest normalne. brak silnej woli, to jedno, ale nie sądzisz, ze cos zlego sie dzieje w twojej głowie/psychice? takim podejsciem mozesz sie wpakowac w zaburzenia odzywienia, bulimie czy kompulsywne obżeranie. poza tym jak wyglada twoj przykladowy dzien posilkow? byc moze jesz za malo, zle produkty, podbijasz sobie szybko cukier i stad te napady. wklej aktaulną diete z jednego dnia
Taka akcje z wymiotami miałem może ze dwa razy tylko.
Ogólnie to jem tak: jak chodze na uczelnie rano to śniadania nie jem. Wgl z rana głodny nie jestem i raczej nie mogę niczego wziąść do ust. Z uczelni wracam koło 12-15. Wtedy jem obiad czyli pieczoną pierś z kurczaka z sałatka/warzywami z patelnii/warzywami z wody/itp. Potem podjadam słone przekąski, słodycze, to co mi w ręce wpadnie ogólnie (czasem nawet owoce). Na kolacje jem przeważnie jakieś kanapki, czasem tuńczyka + warzywa, czasem serek wiejski. A jak na uczelnie nie ide to musze i tak po obudzeniu poczekac z 3h żeby mnie ochota na jedzenie naszła. Wtedy jem jakieś kanapki + jogurt/serek wiejski/kefir.
Buwiti
Najpierw proponuje przyzwyczaic sie do jedzenia o regularnych godzinach albo w regularnych odstepach czasu (co 2-3 godziny). Pierwszy tydzien byl dla mnie calkiem trudny, ale teraz przewaznie nawet nie czuje glodu. Zeby caly czas nie chodzic do lodowki, bo pewnie robisz to z nudow (ja tak robilem!) to polecam spacerki. Mp3 na uszy i rundka po parku. Po zakonczeniu spacerku mozna sie zabierac za przygotowywanie porzadnego, zdroweg posilku zamiast podjadac. Dla mnie sie sprawdza :)
Spróbuje, dzięki.
Steven_Seagal
a ja proponuję uderzyć się w głowę i zdecydować albo redukcja albo świniak. tyle.
Jakby to było takie proste... Jakiś świniak nie jestem, ale już sporo tego fatu na brzuchu i klacie mam.
Detoxik
"Wytrzymałem pare godzin i musiałem go zjeść."
zjedz owoca, wypij troche coli zero, zrób se kogel mogel z dobrym slodzikiem
Szacuny
0
Napisanych postów
56
Wiek
42 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
12586
Mialem bardzo podobnie, tzn. brak sniadan, niereguralne godziny posilkow, smieciowe jedzenie (pizza, snacki, batony, i slodzona herbata). Jadlem rzadko i duzo a w czasie pomiedzy jedzeniem dojadalem. Najgorsze bylo to ze pilem dziennie ok 10-12 herbat z 2 lyzeczkami cukru.
Problem w tym ze poprzez dojadanie "smieci" podnosisz sobie szybko poziom cukru we krwi co daje ci uczucie "przyjemnosci" ale tylko na chwile bo poziom cukru bardzo szybko spada. Sprawia to ze chcesz sprawic sobie "przyjemnosc" jeszcze raz i znowu siegasz po "smiecia" itd. Moze to prowadzic do uzaleznienia jak to opisujesz w swoim przypadku.
Szacuny
1
Napisanych postów
105
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
6143
Steven_Seagal
Wskazówka 1 : zacznij tyrać i zdrowo się odżywiać ;)
Taaa... Jak sobie myśle to też tak łatwo się wydaje. Ale za pare min jak zobacze w domu batonika to inaczej myśle :p
nhsman
Mialem bardzo podobnie, tzn. brak sniadan, niereguralne godziny posilkow, smieciowe jedzenie (pizza, snacki, batony, i slodzona herbata). Jadlem rzadko i duzo a w czasie pomiedzy jedzeniem dojadalem. Najgorsze bylo to ze pilem dziennie ok 10-12 herbat z 2 lyzeczkami cukru.
Problem w tym ze poprzez dojadanie "smieci" podnosisz sobie szybko poziom cukru we krwi co daje ci uczucie "przyjemnosci" ale tylko na chwile bo poziom cukru bardzo szybko spada. Sprawia to ze chcesz sprawic sobie "przyjemnosc" jeszcze raz i znowu siegasz po "smiecia" itd. Moze to prowadzic do uzaleznienia jak to opisujesz w swoim przypadku.
No dokładnie. To jest jak uzależnienie. Na szczescie nie lubie herbaty z cukrem :)
Wgl. to powodem śmieciowego jedzenia jest lenisto. Od dzieciaka gustowałem w szybkich posiłkach, w których brakowało białka. Jadłem ciągle jakieś kanapki z bułek i chleba, na obiad makaron (rzadziej ryż) z sosem ze słoiczka albo proszku. Do tego jakaś zupka z proszku. Jak robiłem sałatke to masa majonezu. Przyzywczaiłem się do takiego jedzienie. Taki makaron jest bardzo sycący. A co mi po kurczaku teraz z warzywami, jak się najem i za pół godziny szperam w lodówce. Musze się przyznać, że te dietetyczne kurczaki czy twarogi mi nie smakują za bardzo. Robie na różne sposoby, dodaje różnych warzyw i przypraw ale zawsze to samo.
Narazie jakoś daje rade. Dziś w sumie bez śmieci wytrzymałem, jedynie zjadłem bulke z białego pieczywa ;)