koobNo niby wszysto byłoby ok, ale mam dziwne problemy z psychiką. Gdy mam świadomość, że mam okazje kupić sobie jakiegoś slodycza to poprostu staje się innym człowiekiem. Nie ma opcji abym nie skorzystał, ale jak już go zjem to odrazu atakują mnie wyrzuty sumienia, jestem na siebie wściekły, bo przecież miałem ograniczać jedzenie slodyczy. I zaraz postanowienie, że to co zjadłem to był "ostatni słodycz". No fajnie, ale sytuacja powtarza się na nastepny dzień... I tu nie chodzi tylko o słodycze, ale również o fastfoody czy piwo. I ciągle podjadam, a to sobie zjem pączka bo akurat mama kupiła, albo jakieś słone paluszki/czipsy które przyniósł ojciec.
Moje sposoby na apetyt na słodycze:
1. wypić szklankę wody - trochę pomaga
2. nie wychodzić z domu z pustym żołądkiem, żeby nie kusiło na żarcie na mieście, pamiętać o regularnych posiłkach (to jest problem w moim przypadku, ale próbuję)
3. za każdym razem przed jedzeniem czipsów czy pączków "bo akurat są", obejrzeć własne zdjęcie w samych gaciach
4. w sytuacji kiedy są w domu słodycze i wszyscy jedzą, kupić czekoladę gorzką (90% Wawel, albo w lidlu kiedyś była 94% jakaś importowana) i sobie pomału gryźć po kostce - też słodkie, a tabliczki na raz nie zjesz, zwłaszcza jak popijasz samą wodą
5. poszukać słodyczy zastępczych, nawet na tym forum są jakieś serniki LC, placuszki owsiane, nutella domowa itp
Koło Szeherezady przechodziłem
Chwilowo mnie nie ma.