Jeszcze w kwestii mojej aktywności, bo miałam to napisać wcześniej, ale mi umknęło. Ktoś pytał o możliwość wydłużenia drogi ze żłobka. Cóż, o tej porze roku to nie bardzo mogę, bo jednak ten dzieciak w wózku to siedzi bez ruchu przecież, a pogoda wiadomo jaka jest, a moje dziecię i tak wiecznie zasmarkane. Natomiast tak jak wspomniałam droga w jedną stronę to ok. 30 minut, ale idę w dwie strony (bez dziecka wyrabiam się nawet i w 20, znaczy idę jeszcze szybciej). Czasem tylko raz dziennie, czasem dwa razy. Tak więc i tak jest to codziennie 50-60 minut szybkiego marszu. Do tego codzienne odkurzanie 80 mkw. i kilka razy w tyg. mopowanie tyleż... zawsze to kilka g tłuszczyku chyba umknie, co?
...
Napisał(a)
O rany. To jak nie wliczę zielonych, to wyjdzie, że jem jeszcze mniej - a ja kurczę generalnie jakoś tak mniej więcej jadam wtedy, gdy nie pozwalam sobie na bardziej "typowe" polskie domowe obiadki
Jeszcze w kwestii mojej aktywności, bo miałam to napisać wcześniej, ale mi umknęło. Ktoś pytał o możliwość wydłużenia drogi ze żłobka. Cóż, o tej porze roku to nie bardzo mogę, bo jednak ten dzieciak w wózku to siedzi bez ruchu przecież, a pogoda wiadomo jaka jest, a moje dziecię i tak wiecznie zasmarkane. Natomiast tak jak wspomniałam droga w jedną stronę to ok. 30 minut, ale idę w dwie strony (bez dziecka wyrabiam się nawet i w 20, znaczy idę jeszcze szybciej). Czasem tylko raz dziennie, czasem dwa razy. Tak więc i tak jest to codziennie 50-60 minut szybkiego marszu. Do tego codzienne odkurzanie 80 mkw. i kilka razy w tyg. mopowanie tyleż... zawsze to kilka g tłuszczyku chyba umknie, co?
Jeszcze w kwestii mojej aktywności, bo miałam to napisać wcześniej, ale mi umknęło. Ktoś pytał o możliwość wydłużenia drogi ze żłobka. Cóż, o tej porze roku to nie bardzo mogę, bo jednak ten dzieciak w wózku to siedzi bez ruchu przecież, a pogoda wiadomo jaka jest, a moje dziecię i tak wiecznie zasmarkane. Natomiast tak jak wspomniałam droga w jedną stronę to ok. 30 minut, ale idę w dwie strony (bez dziecka wyrabiam się nawet i w 20, znaczy idę jeszcze szybciej). Czasem tylko raz dziennie, czasem dwa razy. Tak więc i tak jest to codziennie 50-60 minut szybkiego marszu. Do tego codzienne odkurzanie 80 mkw. i kilka razy w tyg. mopowanie tyleż... zawsze to kilka g tłuszczyku chyba umknie, co?
...
Napisał(a)
Czy ktoś mógłby mi odpowiedzieć na pytanie o piłkę? chętnie zamówiłabym ją jeszcze dzisiaj...
...
Napisał(a)
Ja bym brała najzwyklejszą Sama taką posiadam, nieduży wydatek i super się sprawuje. Tylko na średnicę patrz, żeby nie była za duża lub za mała. Widzę, że jesteśmy podobnego wzrostu. Moja ma średnicę 55cm i jest ok
"Jeśli spędzasz zbyt wiele czasu myśląc o czymś, nigdy tego nie dokonasz" (Bruce Lee)
...
Napisał(a)
Z masażerem nie polecam, mam taka w domu i po cwiczeniach zostaja mi czerwone duże kropy na ciele, zwlaszcza plecy po wyciskaniu sa niefajne W zimie luz, bo ubrania, ale w lato to ja musiałam poczekac jakies 40min, zanim mi to zlazło.
...
Napisał(a)
Dzięki. Piłka zamówiona, przy okazji skusiłam się też na hantle (2x do 11,5 kg) - chyba będą lepsze od butelek z wodą
Plan ćwiczeń na dziś: skakanka + trening pociążowy ten bez piłki + spięcia brzucha bokiem (30xL, 30xP) + przysiady (10 na początek).
Miska: trochę udało mi się podnieść kcal i białko, ale nie mam pojęcia, gdzie zmieszczę ten podwieczorek - pewnie kefiru już nie wcisnę, bo generalnie to jestem syta po samym jabłku.
Dodam jeszcze, że po przejrzeniu różnych znalezionych tutaj wątków o treningu siłowym jestem znów zdumiona... hasło "siłownia" zawsze kojarzyło mi się bardziej z poceniem się na atlasach, "narciarzach", rowerkach i bieżni, niż z prostymi ćwiczeniami z ciężarami. I oczywiście jak większość ludzi sądziłam, że na siłownię chodzą ci, którzy chcą mieć karczycho itd. a nie osoby chcące schudnąć. I zawsze myślałam, że chudnięcie to intensywny ruch, "wypacanie" tłuszczu - a nie jakieś tam podnoszenie ciężarków stojąc w miejscu
Aha... muszę się przyznać, że wczoraj zgrzeszyłam, bo popełniłam walentynkowe muffiny, na swoje usprawiedliwienie dodam, że były z mąki pełnoziarnistej, z małą ilością cukru i z dodatkiem orzechów włoskich i migdałów oraz gorzkiej czekolady. Zjadłam jednego
Plan ćwiczeń na dziś: skakanka + trening pociążowy ten bez piłki + spięcia brzucha bokiem (30xL, 30xP) + przysiady (10 na początek).
Miska: trochę udało mi się podnieść kcal i białko, ale nie mam pojęcia, gdzie zmieszczę ten podwieczorek - pewnie kefiru już nie wcisnę, bo generalnie to jestem syta po samym jabłku.
Dodam jeszcze, że po przejrzeniu różnych znalezionych tutaj wątków o treningu siłowym jestem znów zdumiona... hasło "siłownia" zawsze kojarzyło mi się bardziej z poceniem się na atlasach, "narciarzach", rowerkach i bieżni, niż z prostymi ćwiczeniami z ciężarami. I oczywiście jak większość ludzi sądziłam, że na siłownię chodzą ci, którzy chcą mieć karczycho itd. a nie osoby chcące schudnąć. I zawsze myślałam, że chudnięcie to intensywny ruch, "wypacanie" tłuszczu - a nie jakieś tam podnoszenie ciężarków stojąc w miejscu
Aha... muszę się przyznać, że wczoraj zgrzeszyłam, bo popełniłam walentynkowe muffiny, na swoje usprawiedliwienie dodam, że były z mąki pełnoziarnistej, z małą ilością cukru i z dodatkiem orzechów włoskich i migdałów oraz gorzkiej czekolady. Zjadłam jednego
...
Napisał(a)
ty lepiej nie grzesz bo jutro znowu okazja Przy spinanniu brzucha uwazaj, mam nadzieje ze przytrzymujesz sobie rękami płaty mięśni lub szarfą przytrzymujesz?
...
Napisał(a)
Yyy... a jaka jutro jest okazja?
Trzymam ręką, o ile faktycznie trzymam płaty mięśni, a nie tylko zwały sadła bo dłuuugo czuję tylko miękkość, zanim palcem dotknę do jakiejś twardszej powierzchni
Trzymam ręką, o ile faktycznie trzymam płaty mięśni, a nie tylko zwały sadła bo dłuuugo czuję tylko miękkość, zanim palcem dotknę do jakiejś twardszej powierzchni
...
Napisał(a)
Serio ale mam refleks, hehe... cóż, do kościoła nie chodzę, TV prawie nie oglądam, to i nie wiem
Na szczęście nie lubię pączków, a już zwłaszcza tych tłustoczwartkowych - są najgorsze w całym roku! fuj!
Nie będę miała okazji do zgrzeszenia. Lubię faworki, ale nie kupne, zawsze robi je moja mama, ale będę się z nią widzieć dopiero w weekend, to już nie będzie okazji
Wytrzymam
Na szczęście nie lubię pączków, a już zwłaszcza tych tłustoczwartkowych - są najgorsze w całym roku! fuj!
Nie będę miała okazji do zgrzeszenia. Lubię faworki, ale nie kupne, zawsze robi je moja mama, ale będę się z nią widzieć dopiero w weekend, to już nie będzie okazji
Wytrzymam
Poprzedni temat
Fala/w drodze po zdrowie
Następny temat
Kula w ciagłym dążeniu do ideału ;-)
Polecane artykuły