Tuż przed ciążą ważyłam 54kg. W ciąży nie przytyłam jakoś dużo (11kg), w ogóle pierwszy kilogram mi przybył dopiero w połowie drugiego trymestru. Zaraz po porodzie było 57,5kg. Karmiłam piersią bardzo dużo, czasami miałam wrażenie, że całkiem bez przerwy ;) i tak po 4 miesiącach od porodu nagle zobaczyłam na wadze niewiele ponad 48kg, z czego i tak sporą część ważyły zapewne moje mleczne piersi, hahaha

Nie wiem, jak to się stało, ale w ciągu kolejnych ok. 6 miesięcy moja waga wróciła do tej sprzed ciąży. Cóż, po prostu za bardzo chyba zaufałam karmieniu (już mniej intensywnemu) i nie odmawiałam sobie niczego. Mój sposób odżywiania z pewnością nie był idealny, choć starałam się jeść wartościowo z uwagi na maluszka. Ogólnie unikam zawsze jak tylko mogę fast-foodów, bo zwyczajnie nie lubię smakowo, to jednak dobrej (prawdziwej) pizzy czasem trudno mi sobie odmówić, podobnie niestety jest ze słodkościami, a że mam chłopa łasucha i sama uwielbiam piec ciasta, ciasteczka... to wiadomo, jak to się kończy. Generalnie zawsze jadałam dużo warzyw, nieraz nawet wolę je zjeść zamiast mięsa, bez którego mogłabym się całkowicie obejść (nawet kiedyś przez 2 lata nie jadłam mięsa w ogóle).
To, że moja waga wróciła do tej sprzed ciąży nie jest dla mnie takie załamujące, bo zawsze miałam świadomość, ze waga nie musi być wyznacznikiem... a nawet wg wszelkich kalkulatorów BMI, z jakimi się zetknęłam, jest prawidłowa - najbardziej zdołowało mnie to, że spodnie, w których chodziłam przed ciążą, wcisnę tylko pod tyłek, wyżej ani cm

W tym roku chcielibyśmy wyjechać na pierwsze prawdziwe wakacje z naszym maluchem, ale ja w takim stanie nie pokażę się na żadnej plaży, o nie nie.
Nigdy nie miałam idealnej sylwetki, zawsze moim problemem był brzuszek, ale nigdy, przenigdy nie wyglądał tak źle. Nigdy nie wypływały mi takie opony znad spodni i nigdy mój brzuch nie był dla mnie powodem do płaczu i do unikania intymności (pomimo ogromnego wsparcia psychicznego chłopa mego i jego zapewnień co do mojej atrakcyjności), zwłaszcza przy świetle - żenada, prawda? :'-(
Nie jestem pewna, od czego zacząć. Niedawno myślałam o zapisaniu się na vacu bieżnię, ale nie wiem, czy to jest rozwiązanie (a jeśli tak, to zapewne nie jedyne). Jeśli prawdą jest to, co służy za reklamę takich urządzeń, to pewnie by mi się to przydało - mam też wstrętny cellulit, zapewne po latach brania tabletek anty i z powodu wiecznie siedzącego trybu życia - oraz niestety rozstępy z czasów jeszcze nastoletnich (w końcówce ciąży pojawiło mi się troszkę, ale niedużo), kiedy to w wieku ok. 13-14 lat byłam lekko pulchnawa i odchudzałam się pod okiem endokrynologa (szczegółów nie pamiętam - musiałabym zapytać mamę).
Największą moją zmorą jest brzuch. Po przejrzeniu różnych cwiczeń, poczytaniu różnych informacji zaczęłam ćwiczyć A6W (jestem dziś na 4. dniu), ale gdy dotarłam na to forum, to już nie jestem pewna, czy dla mnie jest to najlepsze rozwiązanie.
Rozważam zapisanie się na siłownię lub fitness, tzn. muszę ustalić z małżem, czy damy radę tak się wymieniać wieczorami z dzieckiem, żebym mogła te 2-3 razy w tyg. chodzić.
Chciałam przejść na jakąś dietę niskokaloryczną, ale gdy znalazłam to forum, uznałam, że nic nie wiem o odchudzaniu, tzn. wszystko co zdawało mi się, że wiem, wygląda teraz na bzdurę. Bo byłam gotowa już nawet żyć o sałacie i wodzie.
Proszę o porady, jak mądrze i skutecznie poprawić swoją sylwetkę: zgubić ten wstrętny brzuch, zgubić tłuszcz z tyłka i ud, bo na tych trzech partiach najbardziej mi się odkłada. Tzn. jak jeść i co ćwiczyć.
Ogólnie nigdy nie byłam wysportowana, "ruchliwa", choć miałam w swoim życiu parę lat temu kilkumiesięczną przygodę z Krav Magą, niestety z różnych powodów (niezwiązanych bezpośrednio z moim zdrowiem) musiałam z tego zrezygnować.
Obecnie moja w zasadzie jedyna aktywność fizyczna to zasuwanie z wózkiem z dzieckiem - zasuwanie, tzn. dość szybki marsz drogą do/ze żłobka, ok. 30 min. w jedną stronę, czasem raz dziennie a czasem dwa (czasami odwożeniem i odbieraniem zamieniamy się z małżem, tyle, że on zmotoryzowany, a ja nie). Do tego jak wspomniałam od 4 dni A6W. Zaczęłam też skakać na skakance, ale po pierwsze: jestem tak "zasiedziała", że po ok. 50 podskokach zwyczajnie bolały mnie stawy, po drugie właśnie się rozłożyłam, więc niestety na kilka dni muszę odpuścić cokolwiek intensywnego, bo jestem mega osłabiona po lekach, nos jeszcze totalnie zatkany i po prostu nie mam siły.
Wrzucam zdjęcia, niestety w lustrze, bo zależało mi na tym, żeby dziś tu napisać. Myślę, że i tak sporo na nich widać. Ten brzuch to taki całkiem niewciągnięty, na dodatek po posiłku (jak wstaję rano, to aż tak potwornie nie wygląda

Czego nie widać - mam też za co złapać na plecach, jak opuszczę ręce to pod zapięciem stanika robią się takie cudowne fałdki... jak latem mierzyłam kieckę i próbowałam się zapiąć, to zrobił mi się wzdłuż pleców fantastyczny przedziałek

Zaraz postaram się też wrzucić przykładowy jadłospis.
Z góry dzięki za wszelkie wskazówki. Sorry, że wyszedł taki przydługi post ;)
Aha, jeszcze ankieta:
Wiek: 29
Waga: 54
Wzrost: 160
Obwód w biuście: 94
Obwód pod biustem: 71
Obwód talii w najwęższym miejscu: 76
Obwód na wysokości pępka: 88
Obwód bioder: 95
Obwód uda: 54
Obwód łydki: 33
W którym miejscu najszybciej tyjesz: brzuch, tyłek, uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz: nie wiem? chyba biust
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: A6W (4/42)
Co lubisz jeść na śniadanie: kanapki, jajecznicę, twarożek, omlety, sałatki
Co lubisz jeść na obiad: makarony z sosem lub z warzywami, mięso z warzywami, ryż, kasze i niestety ziemniaki ;)
Co jako przekąskę: owoce, wafle ryżowe na zaspokojenie potrzeby "pogryzania"
Co jako deser: owoce, niestety coś słodkiego (ciasta i ciasteczka domowej roboty, czekolada)
Ograniczenia żywieniowe: brak
Stan zdrowia, czy regularnie miesiączkujesz, czy bierzesz tabletki hormonalne: stan zdrowia dobry, miesiączkuję regularnie, obecnie nie biorę tabletek hormonalnych
Preferowane formy aktywności fizycznej: z uwagi na małe dziecko najchętniej coś, co nie wymaga ogromnej ilości czasu
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: brak
Stosowane wcześniej diety: daaawno temu kapuściana ;)





Dodaję jeszcze dzisiejszą dietę (kolacja wpisana na zapas, choć dopiero w przygotowaniu ;)) - chyba coś źle liczę (wagi raczej na oko podane), bo jakoś mało kcal mi wyszło mam wrażenie...

Zmieniony przez - wfh w dniu 2012-02-10 16:19:31