próba 3 krotna, każda jedna inna niż wszystkie pierwsze wcześniejsze i pozostałe (oczywiście aby sprawdzić
działanie nie tylko w podczas treningu ale i codziennego jakże ciężkiego żywota).
Pierwszy raz; 3 kapsy w niedzielne przedpołudnie na ostrym kacu, 2 godz
po śniadaniu (koreczki śledziowe z cebulą w marynacie octowej z chlebem
i mocna kawa + 2 ibupromy). Rzeczywiście zalatują
ziołowo-miętowo, jednak żadnego uczucia pieczenia czy ciepła w
żołądku nie czułem, odbijało się za to śledziami... Po godzinie od
przyjęcia ewy, wyraźnego jej działania odczułem tzn stan psychofizyczny
nieco się polepszył (pewnie dzięki kofeinie i ibupromowi)
- Drugi raz; normalny dzień pracy, porobocze popołudnie czyli zmęczenie
i zniechęcenie spowodowane lenistwem, 4 kapsy na raz i po ok 20-30 min
trening. Jakoś poszło, rozruszałem się i nawet zachciało mi się
brzucha poćwiczyć. Spociłem się przy tym ale to zasługa podkręconego
ogrzewania, poza tym pocenei się leży w mej naturze. Zmęczenie ustąpiło (czułem się mniej śpiący przez jakiś
czas po powrocie do domu). Ciężko mi określić czy to zasługa tabletek
czy zwykłe "pobudzenie" wywołane wzrostem ciśnienia, akcji
serca, w skutek treningu. I tym razem nie czułem mięty w brzuchu
jak to opisywano wcześniej.
- Trzeci raz; po 4 godzinach spania, około godzinna aktywność na
zewnątrz (krótki kurs autem 3-4 rano) po czym półsen ok 1,5 godziny i
do pracy. Poszły 4 kapsy (w domu) a po ok 50 min mocniejsza kawa w pracy.
Chyba ewka nieco pomogła w zwalczeniu zmęczenia/niewyspania/rozespania/zerwaną nocą. Aczkolwiek zgodnie z opisem producenta, szału nie było. Nadal nie czułem miętowego orzeźwienia po beknięciu ni grzania w żołądku, jakoś sobie bez tego poradzę
Resztę dopiszę po spożyciu całego opakowania, w warunkach siłowniowych.
"życie idioty to nie bułka z masłem"