Po miesiącu dochodzę do wniosku, że ćwiczenie w domu z całą pewnością nie jest dla mnie stworzone: praca + mąż + dziecko 1,5 roczne i tak mi wyszło, że przez miesiąc ćwiczyłam 1 raz!!!
Brak słów.
W każdym razie znalazłam niedaleko małą siłownię. Ogólnie, to nawet nie jest siłownia, ale jakiś salon kosmetyczny, gdzie na rowerkach, w kapsułach pod ciśnieniem można sobie wypompować cellulitis. Generalnie w ciąży nie wskazane, co jest logiczne, ze względu chociażby na to ciśnienie.
Ale kobieta mi powiedziała, że bardzo dużo dziewczyn w ciąży przychodzi na same rowerki. Macie może doświadczenie, czy w ogóle sam rowerek się opłaca??? Mi zawsze się bardziej kojarzył, z czymś na rozgrzewkę na siłowni. Nie mam pojęcia, jakie w ogóle są rezultaty jazdy na nim. Mogłabym w sumie chodzić tak 2 razy w tygodniu + 2 razy w tygodniu joga.
Ma to w ogóle jakikolwiek sens?
Poza tym tak się zastanawiam, jakie tętno utrzymywać na takim rowerku, podobno w ciąży, to maks. 140. Poza tym, czy tam trzeba mieć jakiś program ćwiczeń, czy po prostu pedałujesz???