Chciałbym zachęcić wynikami swojego odchudzania żonę do podjęcia treningów.
Poza tym, chciałbym trenować MMA.
Trenuję 6 dni w tygodniu: pon-śro-pią siłownia, wto-czwa-sob bieganie.
Bieganie aerobowe ~3-5km, na razie nie ma mowy o interwałach bo kondycja żałosna. Palenie rzuciłem rok temu, ale nic to nie dało.
Siłownia: FBW w postaci:
- martwy ciąg
- przysiad
- podciąganie na drążku - na razie tylko 2 powtórzenia, więc ćwiczę na plecy na maszynach aby się wzmocnić.
- wyciskanie leżąc
Przed siłownią rozgrzewka. Po siłowni roziąganie.
Dieta: posiłek co 3 godziny. Na razie bez liczenia kalorii, na to przyjdzie czas (wiele nauki przede mną).
Prośba o komentarz.
Najbardziej obawiam się utraty motywacji po kilku miesiącach. Na razie jest świetnie, bo czuję wyraźną poprawę samopoczucia, przestało mnie boleć wiele miejsc, mam więcej energii (czuć to w łóżku np. (bez śmiechów!)), łatwiej się chodzi po schodach, łatwiej pchać motocykl pod górę itp...
W pewnym momencie będzie jednak tak, że smalec nadal będzie widać, siły przestanie dochodzić (dieta redukcyjna przecież, to nie ma cudów) i wtedy mogę odpaść...