III ogólnopolski supermaraton Ozorków 50km
Zacznę od tego,że w 3 dni poprzedzające bieg starałem się jak najwięcej spać,odpoczywać i jak najlepiej jeść(dużo ryżu i makronu+1 posiłek z mięsem),z czwartku na piątek spałem 9,5h,w piątek niestety jedzenie kulało,rano zjadłem 3/4 paczki ryżu z cukrem i cynamonem,potem poszedłem na uczelnię na zaliczenia i nie sądziłem,że tak długo będę musiał czekać,wróciłem do domu dopiero o 16:30,zjadłem 4 schabowe z ryżem i sosem,potem wróciłem z Bydgoszczy do prawdziwego domu,tam jak przyjechałem zjadłem 1 skibkę z białym serem i 1 z sałatą,szynką i pomidorem,potem kilka truskawek,starałem się też dużo pić,magnez i inne witaminki też więcej niż zwykle,ostatni posiłek tego dnia to makaron dosyć mocno posolony z dżemem i odrobiną rodzynków.Poszedłem spać o 23,wstałem o 1:30,sprawdziłem czy rzeczywiście wcześniej wszystko spakowałem i w drogę,wolałem trochę wcześniej wyjechać żeby być wcześniej niż się spóznić.W czasie jazdy starałem się trochę jeszcze przespać ale nie dało rady.O 5 byłem już na miejscu startu,mały spacerek nad zalewem,potem do głównej bazy maratonu mieszczącej się w szkole podstawowej,tak się akurat złożyło,że po chwili przyjechał ktoś jeszcze,chciałem podejść i zagadać ale po chwili okazało się,że to organizator,przywitaliśmy się,od razu mnie zweryfikował,powiedział parę ważnych rzeczy i powiedział,że jak chcę to mi otworzy drzwi i będę mógł wejść na salę gimnastyczną i pospać,zgodziłem się,wziąłem ze sobą bluzę ze samochodu,położyłem się na 2 materacach....i po chwili słyszę hrr...hrr...hrr mówię sobie no pięknie,ale po chwili o dziwo zasnąłem,o 7:30 się obudziłem,wstałem i stwierdziłem,że dobrze zrobiła mi ta drzemka,wróciłem do samochodu i zjadłem 2 białka jaj ugotowane i ok 100g makaronu z dżemem,wypiłem cały napój izotoniczny,potem się przebrałem spokojnie i pojechałem na start,zostało jeszcze ok 30 min. do startu,wziąłem ostatnie łyki wody,w kieszeń żel energetyczny i hela-Mag B6 Forte SHOT,lekka rozgrzewka(naprawdę lekka),i ustawiłem się na starcie,organizator powiedział jeszcze kilka najważniejszych rzeczy dotyczących biegu,potem otwarcie i od razu bez odliczania START!!!Tutaj na chwilkę się zatrzymam żeby napisać troszkę o taktyce biegu i czego się spodziewałem.Pierwsza rzecz to to,że organizator powiedział mi rano,że oprócz 3 punktów odżywczych o jakich była mowa w regulaminie będą jeszcze inne,więc zadowolony byłem z tego faktu,bo już 4 punkty odżywcze na pętli 25 km to niezle.Taktyka była taka aby pierwsze 3 km przebiec naprawdę bardzo wooooolnooo,chciałem złamać 4:30,co uważałem,że jest osiągalne.Teraz wracając do biegu kiedy wystartowaliśmy niektórzy zaczęli naprawdę szybko,ja wolno tak jak chciałem,tętno poniżej 150,po 1km za mną biegł jakiś trochę gruby zawodnik i oddychał jak ciuchcia,tak sobie pomyślałem,że jeżeli już teraz tak ciężko oddycha to nie wytrzyma tym tempem nawet 1 pętli(25km),kolejne km spokojnie,przed 1 punktem kontrolnym,który był również dodatkowo punktem odżywiania doczepiłem się do 2 zawodników,którzy biegli tym samym tempem co ja,na punkcie pierwsza pieczątka na karcie zawodnika,zjadłem 2 ciastka i wziąłem ze sobą butelkę z wodą(500ml),tak sobie biegliśmy cały czas w miarę równym tempem,potem dołączyło do nas 2 kolegów zawodników z którymi biegłem,jeden pan kontrolował tempo i czas,tempo wachało się w granicach 4:40-5:20 w zależności czy było pod górkę czy z górki,cały czas trasa na odkrytym terenie,robiło się coraz cieplej,kolejne km szły bardzo szybko,jeden pan nawijał cały czas jakieś historyjki a wszyscy słuchali i raz po raz ktoś coś dopowiedział,na 10km mieliśmy równe 50min.,czyli idealne tempo,co ok 20-30min. popijałem wodą z którą biegłem,niestety już na 14km woda mi się skończyła,miały być punkty odżywcze a jak na razie tylko jeden,kolejne km mijają trochę na rozmowach o punktach odżywczych,cały czas tempo jest kontrolowane,na 15km czuję jeszcze dużo sił,tylko chciałbym się napić a nie ma czym,zaczynam się lekko denerwować,dobiegamy do 20km a wody dalej nie ma,tempo w miarę ok,jednak jesteśmy 5min. do przodu czyli lekko za szybko,biegniemy dalej,na 23km punkt kontrolny i odżywczy,wyciągam kartę,dostaję pieczątkę,zjadam kawałek banana,jeszcze 2 ciastka i biorę butelkę z upragnioną wodą,biegniemy dalej,dobiegamy do końca pętli,mam czas 2:00,czyli wychodzi lekko poniżej 5min./km,trochę za szybko,idę do stolika i mówię,że biegnę kolejne kółko,chwila odpoczynku(ok 3-4min.)dostaję butelkę napoju od taty,przygotowałem sobie wodę ze solą i troszkę soku,wypijam połowę(250ml),słone ale wiem,że muszę to wypić,wreszcie biegniemy dalej,czuję jeszcze w miarę siły,na 28,5km punkt kontrolny i odżywiania,pieczątka,zjadam 2 ciastka,biorę butelkę wody,wypijam jeszcze magnez,który miałem w tylnej kieszonce,biegniemy dalej,robi się naprawdę gorąco,na 2 podbiegach wbiegamy bardzo wolno,czuję km w nogach,popijam co chwilę wodą,tempo dobre,ale biegniemy już tylko we 3(zapomniałem napisać,że reszta zwolniła jeszcze przed końcem 1 pętli),na ok 33 km chcę wziąć żel energetyczny i chłopaki biegną dalej ja zostaję,biorę 1 porcję,popijam wodą,która mi się skończyła,biegnę dalej,ale chce mi się strasznie pić,strasznie gorąco,chciałbym znów wziąć porcję żelu ale nie mam nawet czym popić,dalej zaczyna mi się lekko kręcić w głowie,podejmuję decyzję by stanąć,idę,biegnę,idę,czuję,że nie ma już szans aby złamać 4:30,ale jeszcze przed 40km punkt kontrolny i odżywczy,mówię no wreszcie,zjadam 2 ciastka,dostaję w tym czasie pieczątkę,zabieram tym razem ze sobą 2 butelki wody,jedną wypijam od razu i biorę ostatnią porcję żelu,patrzę na czas jest w miarę ok,trochę ten punkt mnie podbudował,na 42km mam czas ok 3:40 co mnie bardzo cieszy(życiówka z maratonu poprawiona o 13 min.),biegnę dalej,wypijam całą butelkę wody i nie mam już picia,chce mi się strasznie pić,nie ma sił by biec,nogi strasznie bolą,na ok 45km mam totalnie sucho w buśce,mijają mnie starsi zawodnicy,nogi czuję coraz sztywniejsze,zbieram się w sobie bo chcę złamać to ***ane 4:30 choć nie mam zbytnio szans ale trzeba walczyć do końca,jest strasznie gorąco,już nawet się nie pocę,biegnę,maszeruję,biegnę,maszeruję,wreszcie ukazuje mi się na długiej prostej punkt kontrolny na 48km,patrzę na czas i jest jeszcze szansa,jednak mam do niego ok 1km,zbieram się w sobie ale moje nogi nie dają rady,zaczynam mieć
dziwne uczucie w brzuchu,mieszam marsz z biegiem,dobiegam do punktu kontrolnego i odżywiania,jem 2 ciastka,wypijam całą wodę,dostaję pieczątkę,wiem już,że nie złamię 4:30,bo musiałbym pobiec ostatnie km po ok 3:50,także maszeruję i biegnę,czas ucieka,mówię sobie ale to 4:40 musisz złamać,wszystko mnie boli,coraz więcej maszeruję,
wreszcie dobiegam do mety,patrze na zegarek a tam 4:38:50,dostaję gratulacje od starszego pana,który mnie wymijał na ostatnich km,siadam sobie na trawce,po ok 5min. wyczytują moje nazwisko,staję na pudle i dostaję medal plus inne gadżety.Potem idę do samochodu,przebieram się i idę się władować do jeziora,coś pięknego
Kilka uwag:
-po 1 po tym jak przybiegłem okazało się,że na pierwszej pętli powinien być jeszcze jeden punkt odżywiania w tym miejscu co był na 2 pętli,ale coś im nie wyszło,nie wiem czemu
-po 2 nie udało się złamać 4:30 co było moim celem
-po 3 ale poprawiłem czas w maratonie o ok 13min.
-po 4 szanse na złamanie 4:30 były duże ale gdyby na 1 pętli był chociaż ten jeszcze 1 punkt odżywiania,bo biec ok 18km z 500ml wody w taką gorączkę to
Podsumowując jestem bardzo zadowolony ze swojej postawy podczas biegu,pomimo strasznego gorąca byłem blisko celu,poprawiłem życiówkę w maratonie i co najważniejsze zebrałem doświadczenie.Do organizatora nie mam za złe,że nie było na 1 pętli punktu odżywiania bo każdemu zdarzają się wpadki,nawet pomimo tego,że nawodnienie i odżywianie to powinien być priorytet podczas takich biegów a jeszcze bardziej w takiej pogodzie.
Poniżej fotki z biegu