Od ponad pół roku próbuję zredukować masę ciała.
Rok temu o tej porze ważyłem ok 98 kg.
Od końca poprzednich wakacji wróciłem do ćwiczeń siłowych oraz biegania. Do marca 2019 udało mi się zrzucić 5kg - efekt nie jest zbyt imponujący.
Dieta do tej pory wahała się ok 2400 kcal / doba.
W maju miałem miesięczną przerwę na odpoczynek i wakacje.
Obecnie tylko ćwiczę siłowo - jak w ankiecie.
Ze względu na bezwzględny BRAK jakiejkolwiek progresji od miesiąca zmniejszyłem podaż kcal o dodatkowe 200kcal - obecnie ok 2200kcal.
Niestety wymiary ani waga ani drgną.
Jestem powoli już tym totalnie załamany. Z czasem u mnie krucho, inwestuję kupę siana w suplementy oraz żarcie a efekty są co najmniej niewspółmierne do pracy weń włożonej.
Przykładowa dzień diety to: (B/T/W)
1. Jaja z szynką i szczypiorem, do tego sałatka + owoce 25/27/30
2. Humus z kruchym pieczywem (fit - bez cukrów prostych) 10/9/20
3. Kurak z grzybami + ryż czerwony i sałatka 42/16/55
4. Kura z tzatziki z jogurtu nat. + bataty 34/10/50
5. Szpinak z fetą + chleb razowy 24/12/60
6. Po treningu 40g WPI
W chwili obecnej już kompletnie nie wiem co mam robić. Boję się dalej obniżać kaloryczność, bo zejdę poniżej 2000kcal i mam przed tym psychiczną barierę.
Obecnie po miesiącu 2200kcal waga constans. Obwody w łapie +1cm, pasibrzuch bez zmian, BF bez zmian (mierzony fałdomierzem elektronicznym).
Wg miliona różnych kalkulatorów i wzorów, biorąc nawet procent mojego zatłuszczenia, z taką kalorycznością powinienem lecieć w dół o 2kg na miesiąc. A tu nic.
Hormony, tarczyce itepe wszystko w porządku.
Co robić?
Panowie, Panie, pomożecie?
Zmieniony przez - Kogaion w dniu 2019-07-16 23:52:53