Smok: historia Bruce'a Lee

Czym wy się tak ekscytujecie ...
Przecież wiadomo że każdy z nas ma inne upodobania i poglądy i w związku z powyższym dla jednego Bruce Lee będzie żałosny, a dla innych będzie MISZCZEM...
Dla mnie jest on spoko gościem, którego można podziwiać za wytrwałość i trzeba przyznać że dużo zrobił dla sw pod względem "reklamy". Przecież ile osób przychodzi na treningi z motywacją : Chce być jak Bruce Lee.
Mi się ten cytat podoba. Jak się nad nim zastanowić to ma w sobie coś głębokiego i skłaniającego do refleksji a przy tym nie jest tandetny. Jest ok

To jak sie postrzega kogoś takiego jak Bruce nie zalezy od pogladów a od znajomości postaci... Cytat dość podejrzanie pasuje do filozofii Jeet Kune Do
Jodan jednak nie negował postaci czy cytatu, ale zasadność jego użycia w wątku poświęconym filmowi

bruce lee na dobrą sprawę nie trenował wing chun na tyle zeby poznać ten styl. zmieniał często szkoły i efektem tych poszukiwań jest jun fan. dopiero emigracja dio USA i zetknięcie sie ze sztukami walki zachodu zaowocowały koncepcją jeet kune do.
yipman, widzę po twoich słowach wielką zarozumiałość. wielu ludzi, dzisiejszych sportowców, pokonałoby B. Lee w walce, ale o tym nie mówia, bo szanują go. czym ty się możesz poszczycić, albo twoi mistrzoie wing chun, żebyś mógł pisać w tak zarozumiałym tonie?

Zmieniony przez - Jodan w dniu 2009-01-05 23:32:16

Chyba ta rozmowa odchodzi od tematu, a do mnie były pretensje.

Ale skoro już o tym mowa uważam, że wiele ówczesnych mistrzów nie dorasta Lee do pięt. Bo niezależnie ile tremował mógł nauczyć się więcej niż inny człowiek przez całe życie. Wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji i zaangażowania.

Zgadzam się również, że być może wielu ludzi, dzisiejszych sportowców, pokonałoby B. Lee w walce ale i tak zasługuje na ogromny szacunek.

Po 1 mistrzen jest sie cale zycie a BL nim byl.Po2 nie sprawdzimy tego czy mike tyson czy crocop czy fedor emalienko by na***ali bruca ,tak samo nie sprawdzimy czy bruce by na***al ich.Poniewaz juz nie zyje.Mozna ocenic na podstawie tysona jak on sie lał bo go widzielismy w akcji ,ale nie widzielismy bruca w akcji niewiadomo jak by to bylo jak by walczyli ,natomist wiem jedno ,kiedys tez byli zapasnicy,bokserzy,thai box,hamy itd a bruce udowodnil ze ich moze pokonac i pokonal.Odszedl jako prawdziwy niepokonany mistrz.Ja uwazam ze mistrzem nie da sie byc w SW bo co ztego,ze pokonasz mistrza i nim sam zostaniesz,jak zaraz wpadnie drugi i pokona ciebie ,wiec co to za mistrz jak sie dal pokonac.Mistrzem sie jest albo cale zycie albo wcale,a BL nim byl cale zycie.Rozumiecie oco mi chodzi ? pzdr

Nie rozumiem o co Ci chodzi
Bruce Lee nie walczył tak dużo...

No wiesz,oyamy rekordu nie pobil ,ale swoje przezyl w walkach i nie walczyl byle zkim.Zreszta w jakims dokumencie james coburn,powiedzial ze nie mozna bylo go spuscic ze wzroku bo juz byl jakis chetny do walki znim,i dodal ze duzo bylo narwancow,ktorzy go sprawdzali i bruce podobno przyjmowal te wyzwania.Musial duzo walczyc by byc takim jaki byl,sam powiedzial ze nienauczysz sie plywac nie wchodzac do wody.pzdr

Zmieniony przez - jaguar87 w dniu 2009-01-10 16:56:09

Okej, wiemy już, że lubisz oglądać dokumenty pod Lee
Zasięgnij do innych źródeł. To nie był żaden zawodnik a z cięższymi od siebie nie sparował nigdy z pełną siłą.

Tego nie wiemy w sumie. Wiem natomiast że treningi miał ułożone pod walke kontaktową. Często i dużo ćwiczył równiez z Lewisem, a ten wazył ok 100 kg. Bardzo bym się zdziwił gdyby dwóch takich pasjonatów nie zrobiło sobie kilku solidnych sparringów