Obrona przed rzuceniem się przeciwnika pod kolana

Widzę, że przeważnie tak kończą się walki w "wolnej walce" - przeciwnik rzuca się pod nogi fightera, przewraca go i stosuje dźwignię a fihgter się poddaje.

Czy jest możliwe uchronienie się przed takim zaskoczeniem. Np. kiedy przeciwnik się rzuca... a konkretnie: jako kontrę w odpowiednim momencie wystawić kolano, co skutkowały by (bolesnym) kontaktem twarzy napastnika z tą twardą częścią ciała?

Następny domorosły teoretyk. Idź na BJJ, zapasy, judo lub sambo to się nauczysz. Co do kolana to masz małe szanse, znacznie częściej robi się sprawl zapaśniczy (obejrzyj walki crocopa). Jak przeciwnik jest dobry w sprowadzeniach - to lądujesz na glebie, nawet jak będziesz się super bronił.


Zmieniony przez - _Knife_ w dniu 2006-11-06 10:20:53

Hmm, a czy trafienie gościa kolanem wtedy, gdy się rzuca na ciebie pod nogi nie ma sensu? Wydaje mi się, że uderzenie kolanem nie jest po prostu ćwiczone jako obrona przed rzutem pod kolana. Gdyby ćwiczący był na to uczulony, to mógłby kolanko spróbować wyrzucić do przodu... rzecz jasna ryzyko byłoby duże, że by nie trafił i runął potem na ziemie jak długi. Ale niektórzy mają oko i potrafią celować ;)

wszystko zalezy od trenera ;] poza tym, doswiadczony zawodnik poradzi sopbie z takim wystawionym kolanem ;]

Dyskusja jest bez sensu - bo nie masz pojęcia o temacie. Mogę tu pisać, pisać i pisać. Jak mówię, idź na trening to szybko zrozumiesz zagadnienie.

Obejrzyj sobie jak wylądował na glebie jeden z NAJLEPSZYCH zawodników MUAY THAI (styl zawierający najlepsze "kolana" na świecie) i przemyśl to. I podobnie kończyli inni.

W BJJ się ćwiczy tak, że osłaniasz ręką potencjalny atak kolanem, i potem atakujesz tą nogę. Albo wejście po lowkicku. Albo wejście z klinczu. Albo albo albo. Wariantów są setki i wszystko kończy się na ziemi. Obrona jest prosta - ale tylko w teorii.

RAMON DEKKERS

http://



PETER AERTS

http://video.google.pl/videoplay?docid=5642757019632471710

I to, że ktoś dostanie kolanem przy wejściu w nogi - to naprawdę rzadkość - jest taka scena na filmach z crocopem (złe wejście) no i zdaje się bagi tak przegrał walkę (dysproporcja wagi i wzrostu była).

Zmieniony przez - _Knife_ w dniu 2006-11-06 10:57:46

Hmm, a czy trafienie gościa kolanem wtedy, gdy się rzuca na ciebie pod nogi nie ma sensu?

Człowieku, jeśli tajski bokser z doświadczeniem w BJJ mówi, że to nie ma sensu-to znaczy, że nie ma. Owszem, może Ci się udać... jeśli dostrzeżesz celującego w Twoje nogi, szarżującego, pochylonego przeciwnika w odległości 20 metrów od Ciebie i zdążysz się przygotować wystawiając kolano, na które on grzecznie się nadzieje facjatą-ale jakoś nie wydaje mi się to prawdopodobne...

edit:

Widzę, że Knife postanowił jednak dyskutować.

Zmieniony przez - Cavior w dniu 2006-11-06 11:00:24

Jeszcze jedno - problem nie w tym, żeby trafić kogoś tym kolanem - tylko żeby od razu znokautować/ogłuszyć. Bo jak trafisz gościa lekko, kolano wejdzie na gardę - no to sorry, LECISZ na glebę i to szybciutko. Gość lekko trafiony - a znajdzie się na glebie to jesteś skończony (dosłownie i w przenośni). Jakby był sprawl - to wtedy możesz zaczać kolankować (lądujesz na gościu, z góry). Z tego samego powodu - w MMA atakowanie kolanem korpusu czy głowy jest bardzo ryzykowne. Od razu przeciwnik ma otwartą pozycję - atak na nogę w każdy sposób oznacza upadek kopiącego. Tylko osoby wszechstronnie wyszkolone - robią w ten sposób bo ... nie boją się parteru. Tak samo crocop może ryzykować z obszernymi atakami highkickiem.

W warunkach ulicznych takie kolano może działać - bo tam są leszcze i robią "wejścia" w nogi.

Dawno temu każdy myślał, że kolano na głowę to recepta na grapplera. Mnie z tego wyleczyły już kiedyś filmy UFC (polecam!) nawet nie musiałem trenować BJJ. BJJ i zapasy pokazały mi to do reszty. Jak mówiłem, niedowiarki odsyłam na treningi grapplingu. Tam wyleczą ich ze złudzeń w ciągu 1 treningu.

Zmieniony przez - _Knife_ w dniu 2006-11-06 11:10:01

Knife:
problem nie w tym, żeby trafić kogoś tym kolanem - tylko żeby od razu znokautować/ogłuszyć

Knife, to miałem na myśli. Chodziło mi o sprawienie, aby przeciwnik nadział się na kolano - co by skutkowało na pewno ogłuszeniem.

I podkreślam, że nie sądzę, że to łatwa sztuka - trzeba by ćwiczyć wystawkę/uderzenie kolanem właśnie pod tym kątem.

I raczej traktować to jako metodę dla tych, którzy ćwiczą sztuki uderzeniowe i nie znają technik judo - w teorii chyba niezłe wyjście ;)

"trzeba by ćwiczyć wystawkę/uderzenie kolanem właśnie pod tym kątem."

Zamiast ćwczyć coś co może się udać 1 na 1000000 walk, lepiej zacząć trenować obrony przed sprowadzeniami do parteru typowo grapplerskie + walki w parterze, żeby wiedzieć co robić kiedy się tam znajdziesz.

I raczej traktować to jako metodę dla tych, którzy ćwiczą sztuki uderzeniowe i nie znają technik judo - w teorii chyba niezłe wyjście ;)

A po uderzacz miałby pchać Ci się pod nogi ?

Dobre pytanie, Tomasz. Oczywiście ja mówię o "wolnej walce" - kiedy walczy "uderzeniowiec" z judoką: judoka zwykle wygrywa, gdy dochodzi do zwarcia na dole.

Z drugiej strony walka na dole jest dla mnie mało interesująca. Uważam, że znacznie bardziej widowiskowa jest walka na dystans. Więc gdyby stosować takie uderzenia "kolanowe" wtedy byłoby więcej walki "na nogach", gdyż zawodnicy baliby się ryzyka rozkwaszenia twarzy o celnie przeciwstawione kolano :)