10 kg w 2 m-ce to nie było zdrowe chudniecie
Jest jeszcze taka smutna prawda, że "ciało nie zapomina", raz, drugi, trzeci schudłas szybko na niskiej kaloryczności i to teraz rykoszetem wraca. Organizm się nauczył reagować.
Osobiście też nie jestem jakąś wielką fanką warzyw..
Ale u mnie sytuację ratuje fakt, że ziemniaki to też warzywo. Rzodkiewkę też jem. Marchew/pietruszka/seler - upieczone razem z jakimś mięskiem - też warzywa. Buraki. Cukinia. Fasolka szparagowa do jakiegoś kaszotto. Kombinować trzeba
Edit:
Jak dla mnie to Ty się boisz jedzenia.
Co to za porcja 100 g mięsa i 50 g kaszy? (można spokojnie zjeść 300 g ziemniaków, 250 g ryby i 300 g kapusty - sama tak zrobiłam
40 g mozarelli?
Zrób jakieś solidne posiłki, szanuj swój organizm, daj mu to, czego potrzebuje.
Jak liczysz rzeczy typu bigos, to niestety trzeba się pomęczyć, i przeliczyć składniki, bo w takim anonimowym bigosie, ktoś mógł wliczyć podłą kiełbasę i ochłapy mięsa, dodać malaryczną ilość tłuszczu i to już jest zdecydowanie przekłamane.
Ważysz jedzenie? Bo np. taki bigos to naprawdę jest cieżki, 250 g to malutka porcja.
Zmieniony przez - deja vu w dniu 2018-01-13 17:58:23
Reaktywacja czy falstart? http://www.sfd.pl/[BLOG]deja_vu-t1099661-s119.html#post-18195840
"Jeszcze nie jest ze mną tak żle, żeby robaki zaczynały mlaskać na mój widok, kiedy jadę wózkiem po łące..." nie moje tylko Sebastiana Fitzka z "Pasażera 23", ale sobie pożyczyłam.