jafrapW Z O R EKPowiem tylko tyle jesteś jeszcze początkującym zawodnikiem jesli chodzi o TS ......i bardzo dużo nauki przed Tobą,jesli chcesz naprawdę coś w tym kierunku jeszcze zrobić.
Suplementacja+dieta+odpowiednio dobrany trening.....mogą spokojnie przynosić efekty po 40-tce i nie tylko,bo dotyczy to wszystkich w każdym wieku.
Przykłady : Janek Wegiera , Jarek Olech....to nie wyjatki bo jest takich zawodników sporo
Wiar,wiara,wiara w swoje możliwości......
Zmieniony przez - W Z O R EK w dniu 2016-02-23 11:06:17
Suplementacja i dieta... he he...
Niby tak, ale nie oszukujmy się, bez wspomagania sterydowego mistrzem w TS jeśli chodzi o zawody się nie zostanie, tym bardziej po 40-tce.
Ale oczywiście, ćwiczyć trzeba jak ktoś to lubi. Ja też jestem rocznik 74 i wiem po sobie jak ciężko przychodzą jakiekolwiek efekty, czy to w wyciskaniu na ławce, czy w przysiadzie, czy w martwym ciągu. Jem wiele supli, DAA, BCAA, Białka, Kreatyny, Beta-Alaniny, itp... i wiem, że i tak pewnych ciężarów nie da się przeskoczyć bez soku choć byście się za przeproszeniem zesrali... . Ja dobiłem do pewnej granicy i teraz już walka o każdy kilogram to mordęga. Jak ktoś nie chce brać sterydów to niech nie myśli o zawodach, chyba że zadowolą go ostatnie miejsca za tymi co biorą cyklicznie i umiejętnie. Osoba taka musi się z tym pogodzić. Każdy lubi dobra motywację. Sam często przed siłownią sięgam po YouTube, ale wszystkie te filmiki motywacyjne z YT wyświetlające się na hasło "bodybuilding motivation" pomimo, że dają pewną motywację, nie mówią jednego - oni wszyscy są na soku. Nie będziemy tak wyglądać ani mieć takiej siły bez sterydów. Np. Jan Łuka ma swój wiek i nadal ćwiczy i dobrze wygląda - jest pasjonatem sportów siłowych. Podziwiam gościa za determinację, ale sam mówił w wywiadach, że za swoich najsilniejszych czasów brał sterydy. Owszem - Został mistrzem. Ale nie wierzę że na czysto to zrobił:
- wyciskanie 210kg bez koszulki (100kg 62 powtórzenia);
- uginania przedramion stojąc ze sztangą 105kg;
-
martwy ciąg 325,5kg;
- przysiad 302,5kg.
Także trening po 40-stce jest jak najbardziej nawet konieczny, daje dużo zadowolenia i przynosi rezultaty (głównie w połączeniu z dietą) - bo da radę fajnie wyglądać - pod warunkiem, że uświadomimy sobie jedną prawdę i nie będziemy naiwni - tzn. że fajnie będziemy wyglądać, ale bez soku na pewno nie tak jak kolesie z filmików motywacyjnych na YT czy mieć siłę jak mistrzowie TS.
Zmieniony przez - jafrap w dniu 2016-02-25 13:47:41
Bardzo fajny głos, nie chciałem się z tym „wychylać” z liczbą wpisów, które można policzyć na palcach obu rąk… Jednakże – z obserwacji (i na podstawie wyników) można wywnioskować, że jeśli komuś zależy na fair-play, musi poczekać właśnie do czterdziestki i wtedy bawić się w zawody. Weźmy ostatnie MP (IPF) w TSK w kat. 83kg (Wet. 40-49) – wyniki bardzo zbliżone do siebie, za to baaardzo odległe od wyników seniorskich. Oczywiście, przykład jest jednostkowy i statystycznie nieistotny (gdyby ktoś chciał się czepiać „strony naukowej”), widać jednak pewną prawidłowość. To, czy ktoś jest na soku na 100% - tego nie da się powiedzieć, chyba, że go przyłapią na badaniach AD. Poza tym, badania prowadzone są wyrywkowo, procedura nie jest szczelna, nie wszystkie środki dostępne są na liście WADA…dużo by mówić.
Inna sprawa – fizjologia. Badania dowodzą, że używanie ŚD (w tym SAA) prowadzi do trwałego wzrostu liczby komórek satelitarnych – tzw. efekt pamięci mięśniowej zostaje zachowany długo po odstawieniu (dłużej, niż najwyższa pod względem czasowym pozycja na liście WADA).
Jeszcze innym tematem jest cała branża odżywek i supli – wiele z nich nie ma żadnego udowodnionego działania (względem reklamowanego), a reklamowane są one jako empirycznie potwierdzone własnym przykładem przez osoby nie mające nic wspólnego z „czystym sportem”. Wytwarza to falę niemożliwych oczekiwań, prowadząc pośrednio do sięgania po ŚD.
Kolejna rzecz – rekordy. Rekordy (włączając federacje testujące na obecność) są bite cały czas, od czasu do czasu ktoś zostanie złapany – czy to oznacza, że ten ktoś nie miał wystarczającego potencjału (genetycznego, finansowego, psycho-fizycznego, merytorycznego, etc.) do wdrapania się na szczyt bez ŚD? Czy to oznacza również – że ta marginalna przewaga (1-kilka%) zdobyta była właśnie dzięki dopingowi? A ten sam zawodnik (i jego rywale) rok wcześniej był czysty? Patrz ostatni przykład J. Castillo i jego rywala B. Gibbsa…jaka tam była różnica? Bratt w swojej relacji z decyzji sędziowskiej pisze z wyrzutem, że Jose brał cośtamcośtam (nie wie, jak się prawidłowo pisze ten popularny w środowisku środek?)… I że warto było ryzykować zdrowie/karierę właśnie dla tych kilku %? Ile tak naprawdę dają – netto – ŚD?
Obecnie można na szczęście śledzić rozwijający się nurt dekonspirujący doping w sportach siłowych (i sylwetkowych, choć tu kryteria pomiaru są inne), który posługuje się zarówno argumentacją merytoryczną (wyniki badań, statystyki, dane historyczne), jak i zdroworozsądkową (analiza wiarygodności w oparciu o przesłanki logiczne). Nie trzeba mieć potwierdzeń „ze środowiska”, żeby rozumieć, na czym polega siłowy sport wyczynowy (to do tych, którzy „nie znają nikogo”, a chcieliby się dowiedzieć) – wystarczy dobrze się przyjrzeć faktom, badaniom naukowym (a czasem zdjęciom - byłych kulturystów, kiedy kogoś interesuje walor sylwetkowy), czasem posłuchać starych mistrzów (cytowany J. Łuka, choć nie tylko – młodzi również mają sporo do powiedzenia, choćby między wierszami, patrz v-ce mistrz świata TSK IPF do 23 lat J. Candito, który otwarcie przyznał chęć pobicia RŚ w MC, oczywiście poza IPF…a Dżony-krzaczasta-brew to wszak półbóg uchodzący za prawdziwego trójbojowego natty...).
Ojjjj, znów przydługi wpis, ale fakty i mity dzieli 1000 x dłuższa historia.
Zmieniony przez - Rafał Bielsko w dniu 2016-02-25 14:34:43
Zmieniony przez - Rafał Bielsko w dniu 2016-02-25 14:35:26
Zmieniony przez - Rafał Bielsko w dniu 2016-02-25 14:37:26
Zmieniony przez - Rafał Bielsko w dniu 2016-02-25 14:41:02