Dzięki Dziewczyny.. jesteście wielkie
Mali... Tak naprawdę przez długi czas trzymałam się bez większych wpadek a nawet jak zdarzyło mi się zjeść kostkę czekolady to potrafiłam po zjedzeniu tej kostki powiedzieć sobie NIE i choćby czekolada była przed moim nosem to nie ruszało mnie to... Dostawałam słodkie prezenciki ale zawsze je komuś oddawałam albo chowałam do szafki.. zdarzało się też tak, że leżały w pracy przed monitorem i nic, naprawdę nic nie czułam...
Do czasu świąt... Wtedy pamiętam zmieniło się moje nastawienie.. głupio to zabrzmi ale porozmawiałam sama ze sobą i dałam sobie pozwolenie tłumacząc to swojemu rozsądkowi tak, że święta są i przecież jedna paczka rodzynek w czekoladzie mi nie zaszkodzi.. no i poszło... jakbym wtedy miała założenie "zjem jedną sztukę" to bym nie popłynęła.. a tak było tak jak Obli mówi.. wszystko w mojej głowie.. potem już tylko gorzej, bo skoro zgrzeszyłam raz to już pogrzeszę do końca dnia... najgorsze myślenie jakie może być.. bo już wtedy powinnam wziąć się w garść póki nie było za późno
a tak z dnia na dzień było coraz gorzej i ciężej powiedzieć NIE...
Ale spokojnie zbliżam się do momentu kiedy znów powiem DOŚĆ, bo tak jak mówicie skoro raz dałam radę to i tym razem mi się uda!
Ksiązki nie czytałam ale już żałuję.. może kiedyś będzie okazja
A z nowinek:
Mimo wszystko jestem pozytywnie nastawiona. Dostałam nowe wytyczne od Obli dotyczące diety. Myślę, że może uda się ją zacząć od następnego tygodnia aby łatwiej było mi liczyć mijające tygodnie.. nie, nie to nie wymówka
Generalnie przyznaję się bez bicia, że moja dieta obecnie nie jest czysta, ma dużo mącznych rzeczy za to mało mięsa.. Ograniczyłam jedzenie czerwonego mięsa, bo zauważyłam, że jakoś po nim moja cera jest gorsza, dzięki temu nie spożywam zalecanej ilości białka, bo przecież po strączkowych mam wzdęcia i gazy...
ale... nie wiem na ile jest to prawdą a na ile to siedzi w mojej głowie ale nie mam wzdęć ani gazów.. brzuch mam bardziej wystający ale nie czuję bolesnego nadmuchania...
Pozytywne jest też to, że cera zmieniła się nie do poznania.. w końcu jest prawie tak jak kiedyś i zaczynam przypominać kobietę.. Cieszę się bardzo... Wklejam zdjęcie i sami oceńcie różnicę.. można też zobaczyć, co ja zauważyłam dopiero teraz po zdjęciu porównawczym, że miałam
opuchniętą twarz.. spójrzcie jak wisi mi policzek
Co zrobiłam?
- Dieta.. wykluczenie mięsa czerwonego (nie wiem na ile to miało związek), reszty nie będę wypisywać bo nie chcę się pogrążać ale było wszystko to, co niedozwolone więc nie sądzę, żeby to dzięki temu cera się polepszyła
Obli nie krzycz...
- Odstawiłam suplementy
- codziennie myłam twarz wacikiem z przegotowaną wodą, nie używałam do mycia twarzy kranówki..
- używałam do mycia włosów szamponu dla dzieci
- codziennie a nawet 2 razy dziennie nakładałam na twarz maseczkę z siemienia lnianego (cudownie wygładza i nawilża a zarazem łagodzi stan zapalny)
- zamiast kremów uzywałam oleju kokosowego i z zarodków pszennych, od czasu do czasu kremu Nivea ale tego najzwyklejszego...
To z czego jeszcze jestem zadowolona to to, że dostałam okres
nawet nie wiecie jak się cieszę.. jakby nabrałam większej chęci do działania.. napięcie ze mnie jakby trochę zeszło...
I tutaj moje przemyślenia.. być może wymyślam ale taka mi przyszła myśl do głowy z tym moim okresem, że zarówno wtedy jak i teraz okres mi zanikł gdy zaczęłam intensywniej ćwiczyć.. nie wiem czy to możliwe.. wtedy dawno temu zanikł gdy jezdziłam bardzo dużo na orbim, po 2-3 godziny dziennie + rower. Nie robiłam tego by się odchudzać tylko dlatego, że to lubiłam.. puszczałam film i w między czasie pedałowałam... no i wtedy po miesiącu czy dwóch też okres przestał się pojawiać.. potem przestałam ćwiczyć i wrócił.. może nie była to zasługa tabletek tylko odstawienia ćwiczeń?, bo akurat jedno i drugie zrobiłam w tym samym momencie? Potem nie ćwiczyłam tak dużo (wiem cięzko orbiego nazwać ćwiczeniem no ale powiedzmy, że było dla mnie ćwiczeniem) i okres się pojawiał.. i teraz będąc na forum znów okres zanikł gdy zaczęłam ćwiczyć, czy to nie dziwne?
I od razu napiszę.. nie, nie jest to moja wymówka by nie ćwiczyć.. tak tylko sobie pomyślałam, że to trochę zastanawiające
Co myślicie?
Zmieniony przez - millefeuille w dniu 2013-01-09 21:26:11