Tomsonpl
Ojjj... to jest właśnie najgorszy ból. Chcesz coś zrobić, poprawić, dać z siebie wszystko, a fizycznie przez jakieś badziewie nie możesz.
Tym bardziej, że po wigilii też wiem co to może nie tyle kontuzja co 'mocno dające się we znaki' kolano. Rodzince sie zachcialo, zebym ubral jako tako ogrodowa choinke, a ze gory nie dostalem z ziemi, to musialem stanac na masce auta na chwile. Finalu mozna sie domyslec - poslizg i gleba, a lewe kolano bylo amortyzatorem. Na szczescie mam wrazenie, ze skonczylo sie na obiciu i siniaku. Niby nic, ale jednak dla swietego spokoju tydzien 'trójek' zaczynam od 60kg, zobaczymy za pare dni ja to wyjdzie
Rozpiska z dziś :
3x5 Siady 60kg (względem ud lajtowo, ale przez incydent kolanowy nie cisnąłem więcej)
3x5 Wyciskanie na płaskiej 40kg (leciutko)
3x5 Ściąganie drążka do klatki 30kg (tutaj taka moc, że mógłbym jedną reką... na następny trening ani sie nie zastanawiam tylko od razu +5kg przeskok)
3x5 Dipsy +5kg (o dziwo lepiej technicznie mi wychodzi wiekszy ciezar, a mniej powtorzen, hmmm...)
3x5 Wiosłowanie 37,5kg (leciutko)
3x5
Wyciskanie żołnierskie 30kg (leciutko)
3x5 Uginanie ramion ze sztangielkami 8kg (j/w)
+brzuch i 6x nachwyt i 2x6 podchwyt na drążku bo jakoś sporo energii zostało.
Micha świąteczna:
Po wigilii i reszcie świąt, gdzie cheat meal występował na początku dziennym jestem wręcz pewny, że wpadło mi +/- kilo syfu w postaci dodatkowego centymetra w pasie, no ale cóż urok świąt. Będę się martwił jak brzuch zasłoni mi klejnoty, na razie nie jest tak tragicznie
Micha dziś
9/10, jako że zabrakło mi rano owsianych i musiałem omleta sobie pyknąć z kukurydzianych
Na pewno jeszcze jeden czit alkoholowy też wejdzie na sylwka no ale tak to już bywa, że wszystkiego idealnie się zrobić nie da.
Trening
Lekko aczkolwiek przyjemnie. 20min później zczaiłem, że zapomniałem o wspięciach... na szczęście łydka to chyba najbardziej satysfakcjonująca część mojego ciała, wiec tragedii nie ma
Dobrze, że jak dla mnie to koniec świąt, bo dłużej bez siłki już chyba bym nie wytrzymał.
Swoją drogą, jak to jest, że na drążku we framudze drzwi podciąganie idzie mi mega kijowo, a jak schodze do garażu, gdzie mam drążek na wysokości 2,2m~ to idzie co najmniej 2x lepiej? Czyżby jakieś przywyczajenia/uzależnienia od wysokości?
Zmieniony przez - Xardero w dniu 2010-12-27 18:52:25
Zmieniony przez - Xardero w dniu 2010-12-27 18:54:42
s_1994
easyriderr
Xardero
Anonim
demolub
