Mam walnięte oba łokcie - bolą przy zginaniu oraz dźwiganiu np. podnoszeniu hantla. Najprawdopodobniej w wyniku pracy przy biurku w złej pozycji.
Plan: w tym tygodniu jadę w góry zatem zestaw jak powyżej wykonywany wieczorami. Z żarciem będzie krucho, bo wszystko na własnych plecach będziemy tachać. Liczę, że za tydzień waga zejdzie do 83,5kg i będę mógł zakończyć ten etap walki. Kolejny element to dieta na 0 i ćwiczenia siłowe (MC, przysiad tylni, push-pull), ale z nastawieniem na utratę jeszcze kilku cm w pasie + niewielkie polepszenie wyników siłowych. Efekt może być dobry ponieważ nie mam jeszcze tak wyrobionych mięśni jak osoby dłużej ćwiczące, powinny reagować na obciążenia. Zatem wodę w wino uda się zamienić.
Szacuny
5
Napisanych postów
7337
Wiek
32 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
45955
no właśnie, piszesz o centymetrach w pasie, itp.
Jak u Ciebie z postępami w wymiarach? Mierzysz się w ogóle regularnie?? bo z tego co zaglądam to tylko chyba na wagę wchodzisz (swoją drogą naprawdę zbyt często)
Szacuny
16
Napisanych postów
516
Wiek
40 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
4727
@carbon91, pasa nie mierzę by się nie wkurzać, że mi nowe spodnie z tyłka spadają. Generalnie miesiąc temu w pasie było około 88-89cm teraz jest w okolicach 86-87cm. Nie idzie tak w dół jak waga, ale jestem niestety endo i pozbycie się "oponki" zawsze będzie trudne i dłuższe.
Co do wagi to:
- ważę się codziennie rano,
- wynik zapisuję,
- z pomiarów w tygodniu wyciągam zwyczajną średnią arytmetyczną,
- dopiero różnica średnich jest brana pod uwagę jeśli chodzi o postępy.
Dlaczego tak. Każdy pomiar zawsze będzie wprowadzał pewien błąd związany chociażby z tym, że pożarłem w weekend na imprezie firmowej i dopiero dzisiaj miałem okazję się porządnie wypróżnić (maślanka z jagodami rządzi :D ). Jeżeli będę mierzył daną wielkość codziennie, a następnie uśrednię wynik to błędy pojedynczych pomiarów będą miały mniejszy wpływ na wynik końcowy.
Przykładowo:
Załóżmy, że co niedzielę rano staję na wagę jak mnie matka natura stworzyła. Oczywiście wcześniej pozbyłem się porannego parcia na pęcherz.
Wyniki w jakimś miesiącu:
1. 87,1
2. 86,4
3. 85,5
4. 84,8
5. 86,5
Patrzymy i co widzimy? Waga ładnie leciała, ale coś w ostatnią niedzielę nie poszło... Weryfikujemy dietę, ćwiczenia, zaczynam się denerwować, a w końcu kombinować gdzie my w tym tygodniu przytyliśmy prawie 2kg. Dlaczego? Ostatni pomiar był zakłócony przez imprezę z prezesem. Jednak tylko ten pomiar wziąłem pod uwagę.
Popatrzmy jednak na średnie:
1. 86,871
2. 85,943
3. 85,700
4. 84,886
5. 85,714 - < to jest mały fakap, ale przyjąłem, że waga będzie schodziła z 86kg o 200g dziennie. Tak jak dotychczas przy intensywnych ćwiczeniach
nagle "złapałem" już niecały kilogram. Czyli jest lepiej.
Powiem tak, wiele osób będzie mówiło, że codzienne wchodzenie na wagę to błąd. I będą miały rację jeżeli przyjmiemy, że każdy z tych pomiarów jest dla nas istotny.
Ja jednak na podstawie zebranych danych i stosując to co mi wbijali na pracowniach w trakcie studiów mam metodę obróbki wyników. Dopiero takie obrobione wyniki biorę pod uwagę jako miarodajne. Dodatkowo można przeprowadzić rachunek błędu pomiarowego co jeszcze lepiej pokazuje jak kształtuje się masa ciała (może też wyjść, że waga jest to dupy i pokazuje co chce) w zależności od intensywności treningu, diety i jej niedotrzymywania oraz naszego samopoczucia. Wymagałoby to jednak znacznie dokładniejszej zabawy, a mi się nie chce aż tak bawić.
Szacuny
5
Napisanych postów
7337
Wiek
32 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
45955
no, teraz już widać sens w tym
Nie zgodzę się tylko co do oponki. Ja też jestem endo, jak bardzo wiele osób tutaj i wiem po sobie, ze trzeba się faktycznie dużo namęczyć, żeby się pozbywać tego fatu, ale przecież wygląd bardziej się powinien liczyć niż waga
co Ci z tego, że schudniesz do 80kg, jak w pasie będzie dalej z 85, a mogłoby być np. 80 przy takiej wadze, wydaje mi się że właśnie to jest istotniejsze i bardziej miarodajne w określaniu postępów.
No ale rozumiem, że możesz mieć inne priorytety, wiadomo
Szacuny
16
Napisanych postów
516
Wiek
40 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
4727
Priorytetem jest na razie dojście do tych 80-82kg i 82-85 w pasie. Musiałem się za to zabrać, bo raz wysiadły kolana, dwa pojawiły się problemy ze zdrowiem. Schudnę i dopiero wtedy wezmę się za nabijanie mięcha i później robienie figury. Na chwile obecną zdrowie najważniejsze, a wygląd gdzieś w tyle na liście.
Szacuny
16
Napisanych postów
516
Wiek
40 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
4727
Waga rano: 83,6kg
Samopoczucie: Dobrze
Motywacja: Bardzo dobrze
Góry, góry i po górach. Góry Sanocko-Turczańskie stoją jak stały, tyle że jest bardziej burzowo niż zwykle. Plan wyjazdowo-ćwiczeniowy zrealizowany w jakiś 40%. Nie udało mi się przejść ani Gór Słonnych (trasa Przysłup-Szybowisko Bezmiechowa ), ani wejść na Górę Sobień (i se bunkrów Linii Mołotowa nie zobaczyłem :/ ). Niestety burza w górach to nie podśmiec***ki i nie chcieliśmy ryzykować jakiejś wrednej przygody. Generalnie dopiero ostatniego dnia mogliśmy wędrować w słońcu. Trasa Manasterzec-Lesko per-butes, a następnie Sanok: rynek i muzeum-skansen etnograficzny (38ha do złażenia i zwiedzania).
Polecam ten sposób spędzania urlopu ponieważ wędrówka po górach jest zupełnie innym rodzajem wysiłku niż dowolne inne ćwiczenia zarówno siłowe jak i aerobowe. Ich długotrwałość i możliwość oddychania świeżym powietrzem daje świetne efekty końcowe.
W czasie wyjazdu nie trenowałem w żaden sposób, ani nie dbałem o dietę (paprykarz szczeciński uber alles) jednak nie odczułem znacznego spadku siły (raczej ogólne zmęczenie po kilku intensywniejszych dniach). Waga za to ładnie poszła w dół.
Dziś jestem jeszcze na lekkim luzie po powrocie zatem zarówno papu jak i ćwiczenia raczej w lekkiej formie. Obiad rodzinny (czytaj schabowy z ziemniakami), a teraz trochę lekkich ćwiczeń - pompki, ABS II, kilka przysiadów. Od wtorku normalny tryb treningowy, a od jutra normalna dieta.
Trening trochę rozsypany, ale jestem jeszcze na finiszu ze zleceniem więc było na szybko. Poza tym muszę sobie dokupić obciążenia, bo jednym hantlem ciężko robi się szrugsy ;)
Papu: wyrównałem do 2800kcal i staram się nie tracić już na wadze. Spalacz tylko przedtrenigowo. Kończy mi się ostrowia więc będę zmuszony kupić jakieś białko. Pytanie trec czy vitafit?
Poza tym kupiłem rower i do dojo dojeżdżam rowerem. W obie strony łącznie raptem 11km, ale zawsze coś.