Żeby nie było że to przez wakacje, by pokazać się na plaży itp na dzieńdobry powiem - plaży nie lubię. Czas taki wypadł, bo akurat w takim terminie powiedziałam "STOP marzeniom, START działaniu!", że czas na poproszenie o pomoc na forum przyszedł dopiero dziś.
Zaczęło się gdzieś w zimie. Od zmniejszenia porcji obiadowych, co było błędem bo przyhamowałam metabolizm.
Zmieniłam to gdzieś w kwietniu, przy okazji skreśliłam z jadłospisu cukier (był mocno nadużywany), białą mąkę (którą mamuśka ciśnie do wszystkiego, dziwne że nie do kawy), biały ryż (bo w smaku lepsze inne), wieprzowinę (bo kijowo się po niej czułam), węglowodany na noc także skreśliłam (jem na godzinę przed spaniem bo głodna nie zasnę). Po pewnym czasie wprowadziłam 5 posiłków dziennie, bo 6 nie wyrobię. Czasowo wychodziły różnie, między 3-4godziny, po kilku tygodniach organizm już sam głodem przypomina, że już czas. W międzyczasie zaczęłam korzystać z exelowego dziennika posiłków, by pilnować czy nie jem za mało. Przeczucie było dobre, bywało że jadłam poniżej 1700kcal więc zaczęłam pilnować by jeść w okolicach 1900-1950kcal. Potem gdzieś w czyimś wątku doczepiłam szybkie pytanie do Skalara, jeszcze chwile myślałam/czytałam o tym wszystkim, musiałam wszystko po swojemu poznajdywać, przeczytać, zrozumieć (taki typ ze mnie), by móc poprosić o pomoc i zrozumieć sens odpowiedzi :) oraz przekonać się czy jestem w stanie walczyć ze sobą nawet gdy wokół wsparcia nie będzie, gdy nadejdą złe chwile itp.
Dzięki temu wiem, że mam problem z dobiciem białka na poziom odpowiedni. W kolacji luz, w obiedzie podzieliłam sprawę na pół i jem jakby 2 obiady, problem jest w śniadaniu i drugim śniadaniu. Kocham owsiankę, po owsiance cieżko wsunąć coś z białkiem, jak się uda, to na drugie śniadanie nie umiem dopchać, jak odczekam i zjadam drugie śniadanie po 4godzinach, to znów obiadu nie umiem zmieścić, takie przesuwanie sprawia że potrafię zapomnieć o kolacji :/ Problemu nie ma jak sobie trzepnę na śniadanko placuszki owsiankowe (boski przepis!) czy pokombinuję jakoś, ale znów ich nie chcę jeść codziennie, a kombinacja nie zawsze dobrze mi wychodzi, poza tym kocham płatki
. W związku z tym pomyślałam o suplementacji białkiem serwatkowym przy śniadaniu gdy chcę sobie wtedy owsiankę zjeść, płyny gładko wejdą, nie rozepchają mnie do granic możliwości (dziwne), nie będę musiała przesuwać posiłków późniejszych czasowo. Zmieniając swoje nawyki w czasie napewno zacznie mi się poranny odkurzacz lepiej obracać :) Ale..
- czy uważacie że dobrze myślę? Może macie inne wypróbowane sposoby? Wpychanie w siebie jedzonka na siłę "bo powinnam" sprawia, że mi żołądek podchodzi pod migdały, ja kocham jeść bo kocham jeść, a nie że kocham się zmuszać
Więc ta opcja nie wejdzie.
- jeśli mój pomysł jest dobry to pić wtedy białko przed owsianką, odczekać i jeść, czy nie ma znaczenia i mogę zjeść owsiankę zapijając białkiem?
1. Trening (3x siłowy, w pozostałe dni aerobowy)
- aerobowy - na rozbieganie (bo chcę i lubię), jak wstanę rano to na czczo 30min + rozgrzewka, jak nie wstanę to po odczekaniu 1h po obiadku 45-60min (wtedy rower bo nie lubię komentarzy idiotów odnośnie biegania). I nie, HIIT biegowo narazie nie wprowadzę, bo płuca wypluję, padnę twarzą w błoto i zjedzą mnie w lesie zające
- siłowy - tu problem, bo na siłownie chwilowo kasiury brak, w domu trochę sprzętu mam (hantelki od 2-5kg naprzykład), próbowałam domowego ACT(?) z działu trening domowy, wiosłowanie ciężko mi idzie technicznie, więc drążek jest na liście do zakupu, mam nadzieję że przy okazji pomoże się mniej garbić.
2. Dieta wciąż nie jest idealna, ale właśnie proszę o pomoc w poprawkach :)
Lawirowanie pomiędzy produktami którę lubię:
Śniadanie: mleko + płatki owsiane + rodzynki + orzechy włoskie/siemię lniane + jajca wymiennie z odżywką białkową
Śniadanie2: tuńczyk/jajka/serek wiejski + pomidor, ogórek, rzodkiewka, sałata
Obiad przedtreningowy: cyc kurczaczy/indyczy/mintaj/dorsz + ryż brązowy/kasza gryczana/makaron durum + fasolka szparagowa/szpinak/sałata/brokuł/pomidor + oliwa z oliwek
Obiad potreningowy: cyc kurczaczy/indyczy/mintaj/dorsz + ryż brązowy/kasza gryczana/makaron durum (źle się czuję po ryżu białym - sennie, poza tym jest niedobry) + czasem owoc (np teraz truskawki są... mam nadzieję że nie są złe)
Kolacja: twaróg półtłusty/tuńczyk + orzechy włoskie/oliwa z oliwek lub makrela
Przykładowy dzień z owsianką i jajcem:
Śniadanie: płatki owsiane 60g, mleko 0,5% 200g, rodzynki 10g, orzechy włoskie 15, 2 jajca [B-30, T-25, W-55 Kcal 569]
Śniadanie2: tuńczyk w wodzie 120g + oliwa z oliwek 15g + sałata zielona i pomidor/ogórek w ilościach w których podobno mam nie wliczać. [B-25, T-16, , 248kcal]
Obiad przedtreningowy: pierś 150g, ryż brązowy 50g, fasolka szparagowa 50g [B-37, T-3, W-36, 322kcal]
Obiad potreningowy: pierś 150g, ryż brązowy 100g [B-39, T-4, W-68, 471kcal]
Kolacja: twaróg półtłusty 150g, oliwa z oliwek 20g [B-28, T-28, W-6, 376kcal]
Całość: B-160, T-76, W-166. 1996kcal
Jak widać obrałam proporcje: Białko 2g; Tłuszcze 1g; Węgle 2g na kg
Prosiłabym o uwzględnienie mojej lawiracji powyżej, bo wiem że z przykładu powiecie że brak tranu/tłustej rybki ;)
3. Postępy dotychczasowe
- Od 1 maja raz w tygodniu, zaraz po przebudzeniu trzepię sobie fotkę (profil+przód), porównuję z poprzednim tygodniem bo lustrem mogę nie zauważyć, że są jakieś postępy, a centymetrem wszystkiego nie mierzę, czasem może się przesunąć pod kątem i uznam że przystopowałam. Fotki robione w tym samym miejscu, w tej samej pozie (luźno), aparat leży w tym samym miejscu i mam idealny pogląd czy nie gubię za szybko, ani czy nie mam przestoju. Także mam teraz ~3tyg przestój, pewnie w wyniku opie...lania się treningowego (pogoda do d.. była to i samopoczucie motywacyjnie spadło), albo dieta kompletnie do bani?
- Waga zeszła z 80kg na 75,5-76 i utrzymuje się od 3-4tygodni
- W wymiarach od połowy kwietnia: Piersi -1, pod piersiami -2, talia -5, brzuch -6, biodra -4, udo -4, łydka, biceps, przedramię bez zmian na minus, mięśnie się jednak kształtują jakieś. Ale jak widać po tekście o fotkach mógł mi się centymetr objechać, bo nie zawsze mam możliwość skorzystać z lustra do pomocy czy równo mierzę. Jednak jeśli równo - czy te pomiary wskazują na to że chudnę za szybko czy jest ok? Póki co, po fotkach widzę że brzusio faktycznie z balonika lekko się wypłaszczył, tyłek się podniósł i takie tam kosmetyczne zmiany bo sylwetka wciąż jest paskudna.
4. Co chcę osiągnąć?
Redukcja jak się można domyśleć, ale po redukcji nie zamierzam poprzestać. Moim marzeniem od dawna jest umięśniona sylwetka, bardziej niż widziałam tu typowe marzenia pań w dziale odchudzanie ;) ale jednak z zachowaniem kawałka piersi. Także domyślam się, że czeka mnie piekielnie cieżka praca, cięższa niż sama redukcja, bo zdaję sobię sprawę z kobiecej anatomii i oporów mięśnia przy wzroście. Także siłownie planuję, jak finanse zostaną zreanimowane na tyle by wycisnąć tą niby głupią stówkę miesięcznie.
5. Dobra, a teraz Wasza działka
co jest do kitu, co zmienić? Jak mi poradzicie postaram się pozmieniać, pokazać przykładowe dwa dni z komentarzem czy zmogłam czy wysiadłam i jak się ułoży wszystko w miarę ok to sobie przejdę w dział dzienników treningowych żeby mnie mógł ktoś wspierać, bo na rodzinę i bliskich nie mam na co liczyć (to ich nawyki wpłynęły na mnie i sprawiły że zaczęłam nienawidzieć swojego ciała). Także wedle pierwszego zdania - "STOP marzeniom, START działaniu!" mam nadzieję że pomożecie :)
Płeć: Kobieta
Wiek: 26
Waga: 76
Wzrost: 166
Obwód klatki: 96, pod piersiami 82
Obwód ramienia: ramienia? 35cm, ale widzę że wiele osób podaje biceps to 28cm ;)
Obwód talii: 85, a brzuch w najszerszym 95
Obwód uda: 63
Obwód łydki: 41
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej: strona nie działa, pozostałe tak liczą że na każdej wychodzi inne ale powżej 31%
Aktywność w ciągu dnia: praca dorywcza 2tyg w miesiącu siedząca
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: jak w treści posta - bieganie/rower + siłowy w domu
Odżywianie: generalnie wszystko opisałam w treści :)
Cel: redukcja rozłożona w czasie
Ograniczenia żywieniowe: brak, no chyba że w alergie wpiszemy nielubiane potrawy ;)
Stan zdrowia: brak chorób poza skórną
Preferowane formy aktywności fizycznej: 3x60min siłowy, pozostałe dni między 30-60min aeroby
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: suple redukcyjne nie, omega3 gold od paru dni
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów: wątpię, większość ma efedrynę i tym podobne.
Stosowane wcześniej diety: sprzed 4 lat się nie liczy
Zmieniony przez - Talibaba w dniu 2009-06-05 00:48:19
Zaczęło się gdzieś w zimie. Od zmniejszenia porcji obiadowych, co było błędem bo przyhamowałam metabolizm.
Zmieniłam to gdzieś w kwietniu, przy okazji skreśliłam z jadłospisu cukier (był mocno nadużywany), białą mąkę (którą mamuśka ciśnie do wszystkiego, dziwne że nie do kawy), biały ryż (bo w smaku lepsze inne), wieprzowinę (bo kijowo się po niej czułam), węglowodany na noc także skreśliłam (jem na godzinę przed spaniem bo głodna nie zasnę). Po pewnym czasie wprowadziłam 5 posiłków dziennie, bo 6 nie wyrobię. Czasowo wychodziły różnie, między 3-4godziny, po kilku tygodniach organizm już sam głodem przypomina, że już czas. W międzyczasie zaczęłam korzystać z exelowego dziennika posiłków, by pilnować czy nie jem za mało. Przeczucie było dobre, bywało że jadłam poniżej 1700kcal więc zaczęłam pilnować by jeść w okolicach 1900-1950kcal. Potem gdzieś w czyimś wątku doczepiłam szybkie pytanie do Skalara, jeszcze chwile myślałam/czytałam o tym wszystkim, musiałam wszystko po swojemu poznajdywać, przeczytać, zrozumieć (taki typ ze mnie), by móc poprosić o pomoc i zrozumieć sens odpowiedzi :) oraz przekonać się czy jestem w stanie walczyć ze sobą nawet gdy wokół wsparcia nie będzie, gdy nadejdą złe chwile itp.
Dzięki temu wiem, że mam problem z dobiciem białka na poziom odpowiedni. W kolacji luz, w obiedzie podzieliłam sprawę na pół i jem jakby 2 obiady, problem jest w śniadaniu i drugim śniadaniu. Kocham owsiankę, po owsiance cieżko wsunąć coś z białkiem, jak się uda, to na drugie śniadanie nie umiem dopchać, jak odczekam i zjadam drugie śniadanie po 4godzinach, to znów obiadu nie umiem zmieścić, takie przesuwanie sprawia że potrafię zapomnieć o kolacji :/ Problemu nie ma jak sobie trzepnę na śniadanko placuszki owsiankowe (boski przepis!) czy pokombinuję jakoś, ale znów ich nie chcę jeść codziennie, a kombinacja nie zawsze dobrze mi wychodzi, poza tym kocham płatki

- czy uważacie że dobrze myślę? Może macie inne wypróbowane sposoby? Wpychanie w siebie jedzonka na siłę "bo powinnam" sprawia, że mi żołądek podchodzi pod migdały, ja kocham jeść bo kocham jeść, a nie że kocham się zmuszać

- jeśli mój pomysł jest dobry to pić wtedy białko przed owsianką, odczekać i jeść, czy nie ma znaczenia i mogę zjeść owsiankę zapijając białkiem?
1. Trening (3x siłowy, w pozostałe dni aerobowy)
- aerobowy - na rozbieganie (bo chcę i lubię), jak wstanę rano to na czczo 30min + rozgrzewka, jak nie wstanę to po odczekaniu 1h po obiadku 45-60min (wtedy rower bo nie lubię komentarzy idiotów odnośnie biegania). I nie, HIIT biegowo narazie nie wprowadzę, bo płuca wypluję, padnę twarzą w błoto i zjedzą mnie w lesie zające

- siłowy - tu problem, bo na siłownie chwilowo kasiury brak, w domu trochę sprzętu mam (hantelki od 2-5kg naprzykład), próbowałam domowego ACT(?) z działu trening domowy, wiosłowanie ciężko mi idzie technicznie, więc drążek jest na liście do zakupu, mam nadzieję że przy okazji pomoże się mniej garbić.
2. Dieta wciąż nie jest idealna, ale właśnie proszę o pomoc w poprawkach :)
Lawirowanie pomiędzy produktami którę lubię:
Śniadanie: mleko + płatki owsiane + rodzynki + orzechy włoskie/siemię lniane + jajca wymiennie z odżywką białkową
Śniadanie2: tuńczyk/jajka/serek wiejski + pomidor, ogórek, rzodkiewka, sałata
Obiad przedtreningowy: cyc kurczaczy/indyczy/mintaj/dorsz + ryż brązowy/kasza gryczana/makaron durum + fasolka szparagowa/szpinak/sałata/brokuł/pomidor + oliwa z oliwek
Obiad potreningowy: cyc kurczaczy/indyczy/mintaj/dorsz + ryż brązowy/kasza gryczana/makaron durum (źle się czuję po ryżu białym - sennie, poza tym jest niedobry) + czasem owoc (np teraz truskawki są... mam nadzieję że nie są złe)
Kolacja: twaróg półtłusty/tuńczyk + orzechy włoskie/oliwa z oliwek lub makrela
Przykładowy dzień z owsianką i jajcem:
Śniadanie: płatki owsiane 60g, mleko 0,5% 200g, rodzynki 10g, orzechy włoskie 15, 2 jajca [B-30, T-25, W-55 Kcal 569]
Śniadanie2: tuńczyk w wodzie 120g + oliwa z oliwek 15g + sałata zielona i pomidor/ogórek w ilościach w których podobno mam nie wliczać. [B-25, T-16, , 248kcal]
Obiad przedtreningowy: pierś 150g, ryż brązowy 50g, fasolka szparagowa 50g [B-37, T-3, W-36, 322kcal]
Obiad potreningowy: pierś 150g, ryż brązowy 100g [B-39, T-4, W-68, 471kcal]
Kolacja: twaróg półtłusty 150g, oliwa z oliwek 20g [B-28, T-28, W-6, 376kcal]
Całość: B-160, T-76, W-166. 1996kcal
Jak widać obrałam proporcje: Białko 2g; Tłuszcze 1g; Węgle 2g na kg
Prosiłabym o uwzględnienie mojej lawiracji powyżej, bo wiem że z przykładu powiecie że brak tranu/tłustej rybki ;)
3. Postępy dotychczasowe
- Od 1 maja raz w tygodniu, zaraz po przebudzeniu trzepię sobie fotkę (profil+przód), porównuję z poprzednim tygodniem bo lustrem mogę nie zauważyć, że są jakieś postępy, a centymetrem wszystkiego nie mierzę, czasem może się przesunąć pod kątem i uznam że przystopowałam. Fotki robione w tym samym miejscu, w tej samej pozie (luźno), aparat leży w tym samym miejscu i mam idealny pogląd czy nie gubię za szybko, ani czy nie mam przestoju. Także mam teraz ~3tyg przestój, pewnie w wyniku opie...lania się treningowego (pogoda do d.. była to i samopoczucie motywacyjnie spadło), albo dieta kompletnie do bani?
- Waga zeszła z 80kg na 75,5-76 i utrzymuje się od 3-4tygodni
- W wymiarach od połowy kwietnia: Piersi -1, pod piersiami -2, talia -5, brzuch -6, biodra -4, udo -4, łydka, biceps, przedramię bez zmian na minus, mięśnie się jednak kształtują jakieś. Ale jak widać po tekście o fotkach mógł mi się centymetr objechać, bo nie zawsze mam możliwość skorzystać z lustra do pomocy czy równo mierzę. Jednak jeśli równo - czy te pomiary wskazują na to że chudnę za szybko czy jest ok? Póki co, po fotkach widzę że brzusio faktycznie z balonika lekko się wypłaszczył, tyłek się podniósł i takie tam kosmetyczne zmiany bo sylwetka wciąż jest paskudna.
4. Co chcę osiągnąć?
Redukcja jak się można domyśleć, ale po redukcji nie zamierzam poprzestać. Moim marzeniem od dawna jest umięśniona sylwetka, bardziej niż widziałam tu typowe marzenia pań w dziale odchudzanie ;) ale jednak z zachowaniem kawałka piersi. Także domyślam się, że czeka mnie piekielnie cieżka praca, cięższa niż sama redukcja, bo zdaję sobię sprawę z kobiecej anatomii i oporów mięśnia przy wzroście. Także siłownie planuję, jak finanse zostaną zreanimowane na tyle by wycisnąć tą niby głupią stówkę miesięcznie.
5. Dobra, a teraz Wasza działka

Płeć: Kobieta
Wiek: 26
Waga: 76
Wzrost: 166
Obwód klatki: 96, pod piersiami 82
Obwód ramienia: ramienia? 35cm, ale widzę że wiele osób podaje biceps to 28cm ;)
Obwód talii: 85, a brzuch w najszerszym 95
Obwód uda: 63
Obwód łydki: 41
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej: strona nie działa, pozostałe tak liczą że na każdej wychodzi inne ale powżej 31%
Aktywność w ciągu dnia: praca dorywcza 2tyg w miesiącu siedząca
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: jak w treści posta - bieganie/rower + siłowy w domu
Odżywianie: generalnie wszystko opisałam w treści :)
Cel: redukcja rozłożona w czasie
Ograniczenia żywieniowe: brak, no chyba że w alergie wpiszemy nielubiane potrawy ;)
Stan zdrowia: brak chorób poza skórną
Preferowane formy aktywności fizycznej: 3x60min siłowy, pozostałe dni między 30-60min aeroby
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: suple redukcyjne nie, omega3 gold od paru dni
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów: wątpię, większość ma efedrynę i tym podobne.
Stosowane wcześniej diety: sprzed 4 lat się nie liczy
Zmieniony przez - Talibaba w dniu 2009-06-05 00:48:19
Tuna wpływa na wszystko