Przepraszam, że się nie odzywałem, ale odpoczywałem w zasadzie od wszelkiej techniki (choć spostrzegawczy na pewno zauważyli, że na kilka chwil pojawiłem się od ostatniego wpisu na forum ), byczyłem się i zbierałem siły na walkę ze zbliżającą się sesją...
Test na pewno nie będzie prowadzony już tak jak to wyglądało wcześniej, a to ze względu na brak czasu. Będę się starał, ale sami wiecie...
Dietę przez te dni trzymałem cały czas, to samo suplementacja, nie odbyłem żadnego treningu, żeby się zregenerować całkowicie. Efekty? Łokcie już prawie nie bolą, klata lepiej, choć nie do końca dobrze. Kolana dziękują mi za coraz mniejszą wagę, która o dziwo w ciągu ostatnich 10 dni również poleciała sporo.
Będę zmuszony ograniczyć aeroby, po prostu trwają za długo, zajmując mi za dużo czasu i męcząc bardzo, a każdą wolną chwilę teraz powinienem poświęcić na naukę. Tak więc trening siłowy pewnie zostanie jaki jest, ale na bank zejdę z ciężarami i w każdej serii będę kończył z zapasem 1 powtórzenia. We wtorek, czwartek i sobotę rozłożę 2 x HIIT + 1 aero, będzie zależało od ilości wolnego czasu. Mnie samemu jest przykro, ale niestety, priorytety...
Co do Venoma - boję się tego supla. Mam wrażenie, że wpływa na układ nerwowy niekorzystnie, powodując drętwienie kończyn, jakieś niezidentyfikowane bóle pochodzenia nerwowego w wielu miejscach (plecy, nogi, ręce, różnie)... Poza tym większe zmęczenie, osłabienie, brak siły na wszystko.
Oczywiście przemagam to wszystko i funkcjonuję normalnie, ale żebym się czuł komfortowo to nie powiem. Ale zależy mi na tej cholernej redukcji, więc jadę dalej. Mój ojciec z kolei gdy stosował Venoma był cały czas w euforii, mógł góry przenosić, tryskał wigorem, trzaskał po 50 długości basenu bez przerwy. Widzicie, na różnych ludzi różnie to działa.
A co z jakichś nowości dotyczących obwodów itd.? No waga w dół, ale to na pewno zeszła trochę woda, trochę mięśnie też, zobaczymy po tym tygodniu jak wszystko mam nadzieję wróci do normy. Pasek, który mam od chyba 4 - 5 lat i zawsze był dobry, jest za duży. Będę musiał chyba dorobić dziurkę. Czyli od początku redukcji awansowałem o 3 dziurki plus ta, którą będzie trzeba wypalić, żeby spodnie z dupy nie spadły
Nie bądźcie źli, gdy będę opuszczał treningi, gdy się nie wpiszę, gdy nie będzie zdjęć i nie uda mi się nakręcić filmu. Jest teraz ostro w moim życiu, odpocznę dopiero 3 lipca po otrzymaniu ostatniego wpisu.
Trzymajcie więc kciuki za testa i za to, żebym dał radę popchnąć wszystkie ważne dla mnie sprawy.
Miło znów gościć na SFD
Do przeczytania!