No to rano był wyjazd, a potem się zaczęło...
TRENING:
A6W w normie, potem po południu pocinaliśmy w okolicach Kołobrzegu na rowerach przez 1,5 h więc ruchu miałem wystarczająco. Plus oczywiście obowiązkowy wieczorny spacer brzegiem morza. Jak romantycznie
DIETA:
Rozdział dieta będzie chyba najbardziej poczytnym fragmentem moich postów przez te 4 dni Zatem śniadanie zjadłem normalne i ruszyliśmy w trasę. Drugi posiłek planowo jeśli chodzi o godzinę, ale zawartość... Zamówiłem w restauracji to, co najbardziej było zbliżone do planowanego posiłku. Czyli kurak z grilla (jaaaakaaa pycha!) z bukietem warzyw na parze. Ryżu oczywiście nie mieli, więc wszamałem ok. 100 g ziemniaków z grilla. Delicje!
Następnie: dwa normalne posiłki! Ludzie! Kołobrzeg, wolne dni, luz, alkohol się leje dookoła, a Kuba je duszonego kurczaka z ryżem i warzywami, które wziąłem z domu (gdzieś kilogram warzyw gotowanych, starczyło prawie na cały pobyt ). Na kolację elegancko twarożek ale z pestkami słonecznika, bo orzechów nie było. Nieżle, co nie?
SUPLEMENTACJA:
Wchłaniałem wszystkie rzeczy według planu mając na podorędziu swoje pudełeczko z dzienną dawką tabsiorów. Tight x 3 na dzień już mnie nie rusza A tak serio to mam wielką nadzieję, że coś tam zdziała i nie będzie tylko wstępem dla Venoma, ale naprawdę grubym początkiem.
INNE:
Nie ma to jak odpoczynek nad morzem. Zimno jest, ale słońce świeci i można jako tako korzystać z przebywania na świeżym powietrzu. Wieczorem poleźliśmy ze szwagrami na koncert Jose Torresa i spacerkiem wracaliśmy później do domu. Żyć nie umierać!
GRZECHY DNIA DZISIEJSZEGO (pozycja tylko na weekend majowy )
No to było ziołowe masełko do tego kuraka w restauracji. I to wszystko. Ale ja wiedziałem, że to dopiero początek...
Będę umieszczał kolejne dni w oddzielnych postach zachowując czytelność