Kierownictwo PZLA ukrywało nieprawidłowości
Kierownictwo Polskiego Związku Lekkiej Atletyki ukrywało nieprawidłowości w swej działalności - twierdzą pracownicy związku i niektórzy członkowie zarządu.
"Nie wiem jak inni, ale ja czuję się oszukany w wielu sprawach, o których dowiedziałem się przypadkowo, jak chociażby o tym, po dwóch latach, że pani prezes jest zatrudniona na etacie, że związek ma zadłużenie" - powiedział wiceprezes PZLA Jerzy Sudoł.
Irena Szewińska została zatrudniona 24 marca 2006 roku przez sekretarza generalnego PZLA - Jadwigę Ślawską-Szalewicz. Członkowie zarządu dowiedzieli się o tym oficjalnie dopiero na posiedzeniu 11 grudnia 2007 roku.
Wieści o złej kondycji finansowej i przewidywanym zadłużeniu rozniosły się wśród pracowników jesienią 2007 roku, a sekretarz generalny była poinformowana o tym oficjalnie w październiku.
"Mimo to 11 grudnia 2007 roku, na pytanie wiceprezesa związku Janusza Krynickiego, sekretarz generalny związku zapewniał, iż stan finansów PZLA jest dobry" - napisała w wyjaśniającym liście (22 kwietnia) do sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Zbigniewa Pacelta Irena Szewińska.
Jerzy Sudoł przyznał, że po tym co usłyszał 17 kwietnia, podczas posiedzenia zarządu PZLA, przez kilka dni bolała go głowa. "Mam świadomość tragicznej sytuacji związku, zagrożenia, że w następnym miesiącu 18 osób zatrudnionych w PZLA może nie dostać pensji. Już teraz członkowie zarządu nie wzięli zwrotu kosztów podróży. Nie wiem też, po co PZLA dwa samochody... Ta sytuacja nie powstała dziś, ale najwyższa pora, by przeciąć ten wrzód. Jestem zdeterminowany" - powiedział PAP.
27 paragraf statutu PZLA stanowi: "Prezes Związku kieruje całokształtem prac Związku oraz reprezentuje Związek na zewnątrz. Do zadań prezesa Związku należy w szczególności: 1) bieżące działanie w imieniu Związku, 2) zwoływanie zebrań Zarządu Związku i jego Prezydium, 3) składanie Władzom Związku informacji o stanie Związku i podejmowanych na bieżąco decyzjach".
"Ale jak pani prezes ma kierować, gdy przeważnie jej nie ma, bo ciągle gdzieś wyjeżdża, jak nie na posiedzenia EAA to IAAF, jak nie IAAF to MKOl, i o ile mi wiadomo, nie bierze na te dni urlopu tylko delegacje" - mówi jeden z pracowników PZLA. Kierownik biura, pytany o sprawy delegacji, potwierdza: "Tak, pani prezes brała delegacje".
Poważne wątpliwości budzi również problem zamówień publicznych i niepłacenia przez PZLA od paru lat podatku VAT. Po konferencji szkoleniowej w czerwcu 2006 roku w Spale sekretarz generalny PZLA otrzymał informację, że w myśl przepisów związek powinien płacić VAT, np. od środków sponsorskich. Potwierdza to również opinia trzech prawników. Jednak ten problem nie został do dziś rozwiązany.
Protokoły komisji rewizyjnej PZLA wskazują na wiele nieprawidłowości w działalności związku. Dlaczego były one ukrywane? "Nie wiem, głupota, nonszalancja, brak umiejętności kierowania - mówi PAP przewodniczący KR Zygmunt Worsa.- Na ostatnim zarządzie powiedziałem, że zadłużenie jest małą bombą z opóźnionym zapłonem. Skutki odczujemy jesienią".
Przewodniczący wskazał, że "zadłużenie jest wynikiem m.in. wzrostu zatrudnienia, kosztów administracyjnych i wydatków na Memoriał Kusocińskiego. Użytkowanie samochodów jest niezgodne z przepisami. Nie ma poleceń wyjazdów, kart drogowych, a są tylko rachunki za paliwo. Księgowa nie powinna realizować zobowiązań, na które nie było pokrycia, a jeśli przy odmowie była zmuszana poleceniami służbowymi, powinna ich żądać na piśmie" - powiedział Zygmunt Worsa.
Kto za to ponosi odpowiedzialność? "Odpowiedź jest prosta - zgodnie ze statutem PZLA - prezes" - stwierdził przewodniczący komisji rewizyjnej.